Marshall spojrzał kątem oka na Jasmine, która najwyraźniej pierwszy raz podróżowała tego typu dorożkami. Dzięki bogu wybrał zamknięty środek lokomocji, a nie latający dywan. Oczywiście miał do dyspozycji jeszcze kilka innych machin, aczkolwiek latająca korca wydała się chłopakowi najbardziej odpowiednia do ów sytuacji, jaką był dojazd na wesele. A tak na marginesie, Shinigami zastanawiało dlaczego też Jas tak na niego patrzyła, gdy sprowadził pegazy. Przecież to miasto, gdzie 2/3 populacji stanowią potwory, duchy, demony, anioły, wilkołaki i innego typu dziwactwa, nawet król jest elfem! Więc nikt chyba nie powienien być zaskoczony tym, że jakiś pingwin (facet w garniaku) zabiera partnerkę na przejażdżkę magiczną dorożką. Nie takie rzeczy się widywało.
Po niespełna dwudziestu minutach pojazd wylądował przed budynkiem, w którym miała się odbyć cała zabawa. Marshall obudził dziewczynę i szybkim ruchem wyskoczył na zewnątrz karocy, aby potem pomóc wysiąść damie. Wyciągnął dłoń, pozwalając twarzyszce wieczoru położyć na niej swoją, po czym oparł swoją lewą rękę na plecach i wyprostował się.
Dostojnym krokiem wprowadził Jasmine na salę, gdzie już powoli wszystko się rozkręcało. Oczywiście najpierw pierwszy taniec pary młodej, potem standardowy taniec córki z ojcem. Typowe rozpoczęcie wesela. Nic nadzwyczajnego, aczkolwiek goście nie mogli oderwać oczu od delikatnie sunącej pary. Wyglądali jakby nie tańczyli, ale latali. Niesamowite.
Następnie zaproszeni wszystko zaburzyli, wpadając ze śmiechem na środek sali, gdy tylko mężatka odeszła od ojca. Marshall skłonił się przed Jas i gestem dłoni zaprosił do tańca.
<Jasmine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz