środa, 30 grudnia 2015

Zwiadowcy

Kim jest grupa Zwiadowców ? Jest to grupa, która ucieka przed królem, przed psychiatrykiem ( są dużo sprytniejsi ponieważ nie dali się złapać wojsku królewskiemu ) Trzymają się w jednej wielkiej grupie i próbują pozbyć się raz na zawsze zakażonych. Nie mogą oni jednak zostać w jednym miejscu, ciągle się przemieszczają aby król ich nie złapał i nie zatrzymał w psychiatryku. Ich głównym celem jest polowanie na zakażonych i odkrycie ich tajemnicy zanim zrobi to król. 

Cel, marzenie : Jedna żyletka, jedna żyła, jedno cięcie, jedna chwila.
Imię i nazwisko : Jasmine Foster
Wiek : 17 lat
Rasa : Strażniczka snów
Płeć : Kobieta
Charakter : Jasmine jest odważna i pokręconą dziewczyną. Uwielbia wyzwania. Zawsze dopisuje jej szczęście, bardzo rzadko ma pecha. Jej życie jest „wspaniałe”. Nie zawsze jest miła. Wszystkich potrafi rozbawić, jednak gdy jest śmiertelnie poważna jej oczy zaczynają się lekko świecić. Bez problemu umie się z każdym dogadać. Uwielbia nowe znajomości bardziej niż wam się wydaję.
Rodzina :  Jasmine ma tylko tatę. Jej mama umarła w czasie porodu. Rodzeństwa tez nie ma. Wystarczy jej to co ma i nie potrzebuje niczego więcej.
Historia : Jasmine jest żywiołową dziewczyną i nie lubi siedzieć długo w jednym miejscu. Ciągle się przeprowadza. Jednak jej tata zachorował na bardzo rzadką chorobę, dziewczyna musiała wyruszyć w świat sama, jej celem było do odnalezienia roślina lecznicza która się nazywała „Odria”. Nikt nigdy jej nie odnalazł, każdy wie jak wygląda. Kwiat który mam kolory tęczy, podobny do róży. Pięknie się błyszczy w blasku słońca. Jego łodyga jest niezwykle długa i cienka. Bardzo łatwo jest zrobić mu krzywdę. Podobno dla osób które maja fioletowe oczy ( Czyli Jasmine ) Widzą na jej płatku malutkie krasnoludki które tam mieszkają, co tez nie wiadomo czy jest prawdą czy kłamstwem.  Większość ludzi uważa ze Odria to mit i wcale jej nie ma inni zaś trwają do końca, bo wiedzą że tylko ona może im pomóc, Jasmine należy teraz do tych wierzących, wie że ją znajdzie, robi to dla Ojca. Z nieznanych źródeł dowiedziała się że w City of True może ją odnaleźć. Poleciała tam jak najszybciej, teraz tam mieszka i nie ma zamiaru opuszczać tego miasta dopóki nie zbada każdego centy metru ziemi i że będzie w stu procentach pewna że jej tam nie ma. Jak na razie jest na poziomie szukania. Wierzy w to że ją odnajdzie.
Partner : Jak na razie nikogo nie ma
Aparycja : Jasmine jest dość wysoka, mierzy 1,75. Jej oczy są fioletowe, niektórzy uważają to za niezwykle rzadkie a inni za słodkie. Posiada tatuaż na nadgarstku, sama go sobie wytatuowała ponieważ nigdy żadnego nie zdobyła. Wytatuowała sobie napis „ Jeśli kochasz to na zawsze”. Kryję się tam też dużo blizn po cięciu się ale szczelnie je ukrywa przed innymi. 
Inne : Jasmine jest bi czyli podobają jej się i dziewczyny i chłopcy. Umie wnikać do czyjś snów ale głównym jej celem jest ich pilnować, nie potrzebuje snu, jednak gdy ma na to ochotę chętnie się prześpi. Rzadko jest zmęczona.  Jej talentem jest… wszystko. Idealna we wszystkim. Każdy uważa ją za prawdziwy cud.
Login : kropka02000




Cel, marzenie: Jeżeli będziesz taki nerwowy to spaprzesz to, co jesteś w stanie zrobić.
Imię i nazwisko: Marshall Elvire
Wiek: 19 zim
Rasa: Shinigami (Mroczny Kosiarz) - jest bogiem śmierci. Nazywany bywa także Żniwiarzem. Shinigami muszą dokonywać przeglądu osób, które niedługo umrą, zgodnie z wykazem dusz do odzyskania. Należy sprawdzić każdy zapis filmowy osoby kosą śmierci.
Płeć: Przystojna
Charakter: Marshall jest pewnym siebie Shinigami. Codziennie budzi się z mnóstwem energii, którą wykorzystuje na maksa. Nie było takiego dnia, żeby siedział bezczynnie w jednym miejscu. Działa i nie zawraca sobie głowy żadnymi kłopotami. Niczego nie traktuje na poważnie, zawsze znajdzie jakiś pretekst, aby się pośmiać z problemu i mieć wszystko w głębokim poważaniu. Nie obchodzą go wojny, ani "zło świata", uważa to za kompletny nonsens i "zabawę w berka na ślepo", bądź najzwyczajniejszy wymysł zdesperowanych istotek bez rodziny. Nie przywiązuje się do ludzi, rzeczy czy miejsc, przeskakuje z kwiatka na kwiatek, ciągle wędruje, więc nie zdziw się jeśli dzisiaj przyłączy się do Ciebie, a jutro będziesz mógł go nazywać wrogiem, chociaż nie należy do osób czarnych, bądź białych, jest całkowicie neutralny, z tego właśnie powodu ludzie często się mylą co do jego osoby. Uważają, że można na nim polegać i powierzyć mu obowiązek nad czymś. Zguba dla takich łatwowiernych ludzi. Nim się obejrzysz, a rozmiecie miasto w proch.
Nie obchodzą go rozkazy, regulaminy, ani zasady. Działa wedle własnego uznania i trzyma się swoich postanowień. Nie potrzebne mu dekalogi, bo i tak ich nie przestrzega, z podobnego powodu nie ma władcy. Kocha wykorzystywać pozory, co wiąże się z zamiłowaniem do oszustwa i złodziejstwa. Owszem, kradnie, oszukuje i hazarduje, mało tego stroi sobie żarty z dosłownie wszystkiego. Wykorzystuje swój spryt przeciw wrogom, jak i przyjaciołom. Nie można mu ufać...
Zainteresowania: Szermierka, fechtunek, ładunki wybuchowe, mechanika, elektryka
Rodzina: Starszy brak Nicolas, ku wielkiemu szoku był zwykłym człowiekiem, nie tak jak brat.
Historia: Marshall należał do bogatego i wpływowego rodu Elvire. Ojciec chłopaka, Matt Elvire odziedziczył wielką, rozbudowaną fabrykę słodyczy, której produkty wędrowały po całym świecie, zaś matka wywodziła się z domu Ishikawa. Rodzina ta słynęła ze wspaniałych sklepów z sukniami ślubnymi. Ten związek począł brązowowłosego "księcia", przyszłego rycerzyka rodziny Elvire. Taką przyszłość mu przypisywano, ale wkrótce ludzie ostro się przejechali na swoich sądach.
Marceli była egoistycznym i rozkochanym w sobie młodym arystokratą. Uwielbiał bawić się służącymi, gośćmi tym bardziej, a zwłaszcza, że ojciec zakazywał mu wychodzenia z domu. Z tego powodu rzadko widywał takich ludzi i zawsze chętnie nastraszył jakiegoś posłańca, przedstawiciela firmy czy nawet prezydenta. Uważał, że wszyscy są plebsem, zaś on sama monarchą i należało się słuchać tylko jego rozkazów. Zachowywał się jak dzieciak z kompleksem "jestem niesamowity, wielki, wspaniały, najważniejszy", a ci którzy nie postrzegali Marshalla tak, jak on tego chciał czekał ciężki los. Szatyn doskonale wiedział jak grać na cudzej psychice. Wykorzystywał to przy każdej możliwej sytuacji. Potrafił tak manipulować innymi, że doprowadzał ludzi do załamania nerwowego, dlatego też trudny się odmawiało "księciu" Elvire. Z tego tytułu zyskiwał wszystko, co tylko przyśniło się tej z pozoru niewinnej duszyczce. Zajęci rodzice nie dostrzegali jego złego zachowania, ani paskudnych wad. Uważali swego synka za aniołka. A syneczek tylko utwierdzał swoich rodzicieli w tym przekonaniu, grając grzeczniutkiego cukiereczka, więc miał poparcie tak wysoko postawionych osobistości, a winy zawsze uchodziły mu na sucho. 
Kiepsko u Marsh'a z uczuciami. Nie widział nic fajnego w miłości, przyjaźni, smutku. Dlatego też lekceważył świat, ciesząc się podczas wyrządzania krzyw innym. To był jego napęd do trwania, bo jakie inne zadanie życiowe może mieć robak ze słabością do samego siebie? Dokładnie, żadne. 
Tak więc Marshallowi żyło się wspaniale w posiadłości. No niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy, nic nie jest wieczne.
Matka chłopaka zmarła na raka serca, niedługo potem fabryka rozpadła się na wskutek tatusiowych długów i we trójkę - pan Matt, Marshall oraz jego brat - wylądowali w najbiedniejszej dzielnicy miasta. Mister Elvire na nowo zdobył pracę, o wiele cięższą, za grosze, zaś trzynastoletni arystokrata zaczął uczęszczać do szkoły publicznej. Był to dla niego wielki szok, gdyż przyzwyczaił się do luksusów oraz ukłonów, a teraz? Teraz ledwo wymusił czyjąś pomoc. Jednakże nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Coś w nim pękło. Skorupa otulająca serce młodzieńca skruszała i tak oto powstał nowa Marshall z uczuciami. Pracował ciężko i ze wsparciem kilku bliskich duszy wyszedł na prostą. Stał się wręcz - to nowy dla niego zwrot - piękny charakterem. Cieszyła go każda drobna rzecz, żył jak "normalny" nastolatek, zawierał przyjaźnie, pomagał, dopóki nie ukończył czternastu lat i nie zaciągnął się do wojska za niewiedzą pana Matt'a. Chciał zarobić pieniądze dla rodziny, był zdolna do tak odważnych kroków. 
Przez dwa lata pracował za granicą rodzinnego kraju jako Pan Przynieś Wynieś Wyczyść, przez ten czas uczył się sztuczek od saperów, dozymetrystów, mechaników, elektryków, strategów. Poznawał zasady panujące w wojsku i stawał się coraz bardziej zdyscyplinowany. Aż tu przyszedł dzień, kiedy wykazał się sprytem, kombinatorskim umysłem, który nie zaniknął z dzieciństwa, zwinnością oraz świetnym wzrokiem i awansował na strzelca wyborowego. Z tym tytułem wiązał się zaszczyt jeżdżenia na misje oraz bitwy. Na jedną z nich trafił Marceli, wysłano go w góry. Niby to było proste zadanie - włamać się do bazy wroga, wykraść plany, wiać. Oczywiście musiało się wszystko poplątać. Podczas wędrówki jeden ze strzelców postrzelił Marsh'a w nogę. Zachwiał się, stracił równowagę, po czym spadł w przepaść. Upadek nie był taki ciężki, żeby od razu umarł. Była szansa na przeżycie, gdyby nie fakt, że wkrótce szatyna przygniotła lawina odłamków skał. Skonał. Przynajmniej tak się wydawało. Ocalił go jeden z Mrocznych Kosiarzy, jak się okazało Marshall urodził się Shinigami, ale nikt tego nie zauważył. Tak więc dopiero przy śmierci odkryto u niego ten potencjał. Został mianowany na Kosiarza i uzyskał Kosę Śmierci.
The end.
Partner: Kosa się liczy?
Zwierzę: Potrzebne mu jak zającowi dzwonek na ogonie.
Aparycja: Marshall jest dosyć wysokim młodzieńcem. Liczy sobie sto osiemdziesiąt pięć centymetrów. Ma brązowe, gęste włosy, obcięte na krótko oraz piwne, głębokie oczy, które nazbyt często lśnią drwiną. W uszach widnieją czarne kolczyki.
Inne: - Nienawidzi soku pomarańczowego.
- Jako Mroczny Kosiarz musi posiadać broń, dzięki której może oglądać dusze. Jego artefaktem jest stara kosa zdobiona czaszkami na rękojeści.
- Nazywają go Undertakerem.
- Zawsze ma przy sobie niewielki notes z nazwiskami osób, które w najbliższym czasie mają odejść ze świata żywych.
Login: Angelique1234


Cel, marzenie: "Świat nie musi mieć sensu. Sens rodzi się wraz z Twoją wyobraźnią. Czy jednak będzie on lepszy czy gorszy - to już Twoja decyzja."
Imię i Nazwisko: Christopher Vincent Hertford 
Wiek: 170
Rasa: Płonący Anioł
Płeć: Mężczyzna
Charakter: No cóż...jest to dość specyficzny chłopak, można rzec wiecznie młody. Szaleniec któremu nigdy nie zabraknie pomysłów i który nigdy nie pozwoli się nudzić. Tryska energią, i cóż z tego, że ma tyle lat. Mimo pozorów potrafi nie przekraczać pewnej granicy przyzwoitości, i zachować powagę. Nie lubi ściemniania, owijania w bawełnę przez co może wydawać się zbyt bezpośredni(broń Boże taki nie jest!).Nie jest gburem, choć gdy od czasu do czasu zdarzą się "cięższe dni" stara się to ukrywać i wciąż być "tym samym" Silvan'em, co nie zawsze mu wychodzi. Ostatnio coraz częściej skrywa się w tłumie i chowa w cieniu innych, stara się być niezauważalny. Czemu? Może ktoś się kiedyś dowie...
Zainteresowania: Nie pogardzi sportem, graniem na instrumentach, gotowaniem, pisaniem i wieloma "tradycyjnymi" zajęciami. A co go kręci? Szybka jazda, maszyny dzięki którym może mknąć po drogach, ich budowa a wrecz właściwie wszystko co z nimi związane.
Rodzina: brat-Silvan, siostra-Anastasie
Historia: Dawno dawno temu, za siedmioma górami, siedmioma rzekami i siedmioma dolinami...Może pomińmy te "mnie ważne" szczegóły. Chris był jednym z trzech nowo narodzonych trojaczek państwa Hertford w Szkocji. Piękne dzieciństwo, to znaczy...było nim skończył 9 lat. Nagła wojna, nieporozumienia przez co wraz z ojcem i bratem wyjechał w świat. Przez następne dziesięć lat uczył się opanowywał zdolności odziedziczone po dziadku i mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Zaginął Silvan, nikt nie wiedział co się z nim stało. W wieku dziewiętnastu lat zamierzał szukać swojej siostry, która to podobno przeżyła po porwaniu przez okupantów. Znalazł ją gdy kończył drugą dyszkę i o dziwo zaginionego brata. Żyli lecz...nie odzywali się, nie ruszali. Wystarczyło, że dotknął kawałka materiału ubrania Anastasie i...skończył tak jak oni, pogrążony w śnie i ogarnięty zimnem, został zahibernowany. Dzięki swoim ognistym umiejętnościom obudził się...po 120 latach. Pomógł wybudzić się rodzeństwu, wspólnie natrafili na City of True i postanowili zacząć "żyć od nowa".
Partner: Natalie
Aparycja: Chris jest dość wysokim szatynem o...no właśnie, o jakiś oczach? Gdy jest radosny są zielone, spokojny mlecznobrązowe, zasmucony ciemnoniebieskie, nieobecny szare, skupiony piwne a gdy czuje się szczęśliwy lub patrzy na bliską sobie osobę ma bursztynowe. Zazwyczaj ma delikatny zarościk a na plecach tatuaż ukazujący skrzydła.
http://tatuaze.us/upload/foto/0/14211525280_0.jpg.
Gdy się przemienia może zmienić się jego kolor skóry na wręcz "ognisty" i ryrastają mu z pleców ogniste skrzydła.
http://www.tapetus.pl/obrazki/n/134309_mezczyzna-skrzydla-ogien.jpg
Inne: Zawsze przedstawia się jako Gilbert Wood, swojego prawdziwego imienia i nazwiska praktycznie NIGDY nie podaje, woli być kimś kim nie jest. Bierze udział w nielegalnych wyścigach ulicznych.
Login: smutnaz1



Cel, marzenie: Z reguły jestem miła, słodka i kochana, aczkolwiek jak ktoś mnie wkurzy, to w mordę też potrafię dać. 
Imię i nazwisko : Natasha Romanoff
Wiek : 96
Rasa : Człowiek, ale nie zwykły. Jest świetną gimnastyczką, ponieważ jest chomikiem doświadczalnym, robiono na niej doświadczenia i wyszło że jest niesamowicie wysportowana, walczy ze złem. Jest tajną agentką. No cóż, tajna agentka, to już chyba wszystko jasne.  
Płeć : Dziewczyna
Charakter : Lubi ze wszystkiego żartować. Nienawidzi słuchać innych ludzi, nawet jeśli chodzi o rozkazy nie zawsze je wykonuję, robi to co uważa za słuszne a nie zawsze jest prawidłowym rozwiązaniem. Jak się wkurzy, to na prawdę potrafi nieźle popalić. Lubi flirtować, ale gdy na prawdę się zakocha to mówi bardzo dużo o sobie, a czasem nawet jest nieświadoma tego że kogoś kocha, musi minąć sporo czasu zanim sobie to uświadomi. Nigdy nie będzie z kimś kogo mało zna. Jej zasadą jest najpierw przyjźń potem miłość, chyba że chodzi o same flirty. Jest bardzo pewna siebie. 
Zainteresowania : Uwielbia bawić się bronią i rozwiązywać zagadki. Wkurzanie ludzi - uwielbia to. Jest bardzo mądrą osobą, ale jeśli chodzi o rozwiązanie problemu, w innych sprawach to nie ma ograniczeń. 
Rodzina : Jej rodzina dawno umarła, teraz jest sama. 
Historia : Natasha nie ma swojego stałego miejsca zamieszkania, ciągle dostaje nowe misje, co oznacza przeprowadzkę. Na szczęście nie jest sama. Walczy ze swoim partnerem i przyjacielem Steve'em. Natasha i Steve coś do siebie czują, ale nie są w stanie tego sobie powiedzieć, poza tym zabroniona jest miłość między partnerami. W tej chwili obecnej są przyjaciółmi i mają świetne relacje. O to najświeższa misja ma być w City of True, i to tutaj mają zostać na dłużej i tutaj czeka ich niesamowita historia. Natasha namawia Steve'a aby znalazł sobie dziewczynę, choć ciężko jest jej to mówić jak sama coś do niego czuje. Z kolei chłopak ma to samo, ale stara się żyć dalej. Natasha ma nadzieję że może uda jej się zachować swoją maskę, bo uważa że tylko tak się da przeżyć. 
Partner : Flirty. Do miłości jeszcze jej daleko. 
Aparycja : Jest wysoka i chuda. Lubi zmieniać często kolor włosów albo fryzurę. Jej głos jest niski i mówi bardzo powoli. Oczy ma niebieskie, granatowe, jak szafir. Na brzuchu ma bliznę od rosyjskiej broni. Kiedyś oberwała i tak oto ma teraz bliznę. Żegnaj bikini. 
Login : kropka02000

Cel, marzenie: Albo żyjesz, albo się boisz.
Imię i nazwisko: Tess Hampstead
Wiek: 18 lat 
Rasa: Wilkołak
Płeć: Kobieta
Charakter: Tess to dziewczyna o bardzo ciekawym charakterze. Nie jest jakąś cichą osobą, mówi co myśli i nie wstydzi się swojego własnego zdania. Patrzy na wszystko, co chce robić pozytywnie i z zapałem. Gdy się denerwuje, po prostu stara się nie ukrywać emocji. Wybucha. Bardzo inteligenta i zawsze przemyśli wszystkie możliwe opcje. Zdarza jej się mieć na wszystko wyje*bane i przeleżeć w łóżku cały dzień, marnując go. Często słychać od niej sarkazm, również sypie się kilka wulgarnych słów, nie jest jednak żadną " złą dziewczynką". Po prostu już taka jest. Nie lubi tanich podrywów i tekstów debili. Jeśli coś od niej chcesz powiedz wprost. Z byle powodu potrafi się wkurzyć. Lubi dobrą zabawę, zwykle stara się dogadać. Czasami jest ugodowa i szuka złotego środka. Jest zmienna jak pogoda. Nigdy nie wiadomo, którego dnia będzie jaka.
Zainteresowania: Ma dużo zainteresowań od motoryzacji po tworzenie muzyki, czy uczenie się najróżniejszych sztuk walki. Bardzo lubi różnego rodzaju zakłady. Bierze udział w wyścigach samochodowych.
Rodzina: Gdzieś w granicach mieszka jej brat Zeno, czasem odwiedza ją.
Historia: Tess od dziecka miała pewne problemy. Jakoś nigdy jej się nie układało w życiu. Podróżowała po świecie wraz z bratem. Tak po prostu przechodzili z domu do domu. Od maleńkości. Oczywiście mogli robić to cały czas. Tylko po co to robili? Jakoś nie specjalnie ich ciągnęło do przemieszczania się, ale byli do tego zmuszeni. Była to ucieczka przed łowcami, którzy uwzięli się na nich aż za bardzo. W końcu i tak się spotkali. Dla Tess udało się pozbyć problemu. Dla własnego dobra przenieśli się tutaj. 
Partner: Brak. 
Aparycja: To jest całe 160 cm czystej złości. Szczególnie zielone oczy, które chowają się wśród kruczoczarnych włosów, można zauważyć z daleka. Z pierwszego wrażenia wygląda na wysportowaną. 
Inne: 
Biegle zna hiszpański, niemiecki, rosyjski i japoński.
Często wybiera się i bierze udział w nielegalnych wyścigach, co nawet dobrze jej wychodzi.
Uwielbia słodycze.
Czasem ma fazę na jakiś dobry alkohol.
Ma straszny lęk wysokości. 
Login: Turlajdropsa



Cel, marzenie : "Gdy ktoś nie docenia twojej obecności, pozwól muu poczuć jak to jest bez Ciebie."
Imię i nazwisko : Letty Meiro
Wiek : 17 lat:
Rasa : Wilkołak
Płeć : Kobieta
Charakter : I tu zaczynają się schody, Letty ma bardzo dziwny charakter. Jednego dnia potrafi być miła i uczynna. Pomoże każdemu kto o to poprosi, wysłucha nawet gdyby to była najbanalniejsza sprawa. Niestety te dni zdarzają się rzadko. Częściej jest wredna i sarkastyczna. Odpycha wtedy od siebie ludzi, nie dba wtedy o to czy ich zrani czy nie. Większość czasu spędza w lesie, lubi cisze i spokój. Jest również marzycielką, lubi marzyć bo jak to twierdzi "To pozwala mi nie myśleć o tym kim jestem, w marzeniach mogę znów być człowiekiem... Znów mieć rodzinę..". Jest bardzo sentymentalna. Nie lubi również okazywać swojego smutku przy innych.. W samotności jednak często płaczę.. Ogólnie to nienawidzi siebie.. Swojego ciała.. Swojego głosu.. Swojej osobowości.. Tego kim jest..
Zainteresowania : Letty interesuje się motoryzacją, sztukami walki, sportem, biologią, fizyką i pisarstwem. Do tego ślicznie śpiewa i gra na pięciu instrumentach (fortepian, gitara, flet, perkusja, skrzypce.)
Rodzina : Nie posiada, wszyscy zgineli.
Historia : A teraz usiądźcie i przygotujcie sobie popcorn, bo oto przed wami nie ciekawa historia Letty Meiro. Hmmm... Wszystko zaczęło się w jednej z Angielskich wsi, gdzie urodziła się Letty. Jej rodzina nie była bogata, lecz mimo wszystko jej rodzice starali się zapewnić swoim potomkom szczęśliwe dzieciństwo. Letty miała trojkę rodzeństwa, najstarszy był brat Aiden, później siostra Elizabeth, następnie kolejna siostra - Adelina. Letty była najmłodsza, mimo iż jak już zostało wspomniane jej rodzina nie była bogata to była szczęśliwa bo jak to mówili "Rodzina to największy skarb jaki posiadamy". pewnego dnia, gdy mała Letty kończyła swe trzynaste urodziny jej tata postanowił jej zrobić niespodziankę, zabierając swoje oszczędności całą rodziną wsiedli do samochodu. Chcieli jechać do miasteczka, położonego 50 mil od wsi. Niestety.. W połowie drogi rozpętała się straszna burza, samochód wpadł w poślizg a po chwili zderzył się z tirem. Jej rodzice i dwójka rodzeństwa zgineli na miejscu. Letty i Adelina zostały przewiezione w ciężkim stanie do szpitala, Adelina zmarła na stole operacyjnym, Letty została cudem odratowana. Była ponad trzy miesiące w śpiączce, po przebudzeniu zamknęła się w sobie. Zamieszkała ze swoją ciotką i kuzynem - Jej jedyną żyjącą rodziną. Popadła w depresje, zaczęła ćpać i się ciąć. W swoje piętnaste urodziny poszła do lasu. Chodzenie nocą po lesie nie należało do jej najmądrzejszych pomysłów... W pewnej chwili usłyszała trzask gałęzi i warczenie za sobą. Zaczęła szybko uciekać, lecz stworzenie - którym okazał się wilkołak - okazało się szybsze. Została ugryziona. Najpierw nie zbyt kojarzyła fakty, na następny dzień gdy wróciła do domu czuła się... Inaczej.. Była szybsza, silniejsza, jej słuch był o wiele lepszy, podobnie jak wzrok. Nie miała nawet najmniejszej rany.. Podczas swojej pierwszej pełni nie wiedziała co się stało.. Wpadła tak jakby w szał, odezwał się w niej Zew Krwi. Zabiła swoją ciotkę i kuzyna. Następnego dnia uciekła jak najdalej wiedziała już czym się stała.. Wilkołakiem.
Partner : Nie posiada.. Chyba że motor się też liczy?
Zwierzę: Jastrząb Zwyczajny, Sombra.
Aparycja: Oprócz tego że ma fioletowe włosy w jej wyglądzie nie ma nic dziwnego.. Chyba.. Posiada niebiesko-szare oczy i znamię w kształcie łapy wilka na prawym biodrze. W prawym uchu ma pięć kolczyków, w lewym trzy. Na lewym nadgarstku posiada tatuaż, jest to słowo po japońsku wypisane w kanji a mianowicie 呪われた魂 co oznacza "Przeklęta Dusza". Na plecach ma wytatuowane dwa wilki, białego i czarnego. W języku posiada jeden kolczyk.
Inne: Kocha motory, może cały dzień na nich jeździć. Każda jej rana sama się leczy, przez co cięcie się jest dla niej pewnego rodzaju zabawą. Ma skłonności sadystyczne i masochistyczne. Czasem ma problemy z kontrolowaniem swojego "Wilczego Ja".
Login: LettySpirit


Cel, marzenie : „Życie jest jedynie utrudnieniem w naszym istnieniu”
Imię i nazwisko : Zhang Yixing (oczywiście pierwsze to nazwisko, drugie imię (czy ja wiem, czy to takie oczywiste? X’D)) , dla najbliższych Yixi, Xing albo Xi
Wiek : W październiku skończyłem siedemnaście lat, chociaż przez te „zmiany czasowe” mogę się mylić. Straciłem rachubę czasu już dawno temu…
Rasa : Mechaniczny anioł. Ach, to nie jest tak jak myślicie. Nie jestem prawdziwym aniołem, nawet nie mam skrzydeł, a może mam, ale o tym nie wiem? Never mind. Jednakże osoby, które zawsze muszą mieć racje, takie wielkie filizofy będą wciskać mi do głowy, że jestem zwykłym człowiekiem. A to jedna, wielka brednia. Chyba sam lepiej od nich wiedziałem, co we mnie siedzi? Jeśli miałem już być w jakimś sensie do nich podobny, to okey. Mogłem to powiedzieć, jednak – nie byłem zwykłym człowiekiem. Byłem niezwykłym człowiekiem. Postacią, która na własne oczy zobaczyła i widziała swojego anioła stróża.
A najważniejsze w tym wszystkim było to, że dostałem od niego i od Boga podarek, który jeszcze nikt na Ziemi nie miał szansy dostać. Co to było? Oczywiście wisiorek w kształcie anioła, a raczej mechanizm – bo był to zegarek. Jednak nie taki, jak reszta zegarków wymyślonych na tym ponurym świecie. Ten wisiorek uratował mi raz du.pe i pewnie nie raz jeszcze uratuje… (Boże, znów się rozpisałam, przy rasie! I tak pewnie nikt tego nie przeczyta, bo ten formularz i tak ma więcej niż dwa tysiące słów słów : |)
Płeć : Kochani, nie dołujcie mnie. Przecież to oczywiste, że jestem płci męskiej, czyż nie? Chyba to po mnie widać… Nie jestem jak ci z partii mojego kuzynka – Taemina
Charakter : Aby dogłębnie i szczegółowo opisać cały mój charakter trzeba by było zrobić z tego jakąś sagę, która składałaby się minimum z trzech książek grubości podać czterystu kartek. Naprawdę, nie żartuje. I nie chodzi mi tutaj, że w jakimś sensie chce was uświadomić, że mam jakieś rozdwojenie jaźni czy coś w tym stylu. Cały boski czas mam ten sam charakter, który czasem nienawidzę, a czasem kocham.
…A może jednak mam te rozdwojenie jaźni...?
Właśnie, proszę, macie tutaj pierwsza cechę mojego jakże „ciekawego i interesującego” charakteru. Jest czasem taki etap w moim życiu, że sam nie wiem co chce i co od siebie oczekuje. Jestem często niezdecydowany, pomyślę pięć razy, albo i nawet siedem zanim coś zrobię. Potem prawie zawsze się okazuje, że na tą czynność jest już za późno i zwykle musze obejść się ze smakiem.
Jeśli o smak mowa! Bardzo dużo osób, których mógłbym nazwać prawowitymi kumplami, wie, że jestem jednym, wielkim, łasuchem. Ale nie jem aż tyle tego jedzenia, jak teraz moglibyście sobie wyobrazić. Przez każde sto kilo kalorii musze ćwiczyć jak jakiś imb.ecyl, bo ją niestety nie należę do tych ludzi, co mogą jeść wszystko co popadnie i nie tyją. Ba, nawet chudną!
Jak natrafiliśmy na temat kulinarny – kocham gotować. Nie wiem, czy można wpisać to w jakimś sensie do charakteru, ale tak tylko mówię, mogę zawsze cos upichcić.
Bardzo rzadko się wzruszam. Nawet dramy, obyczajówki, przy których wszyscy ryczą… Ja mogę to obejrzeć i powiedzieć, że było znośne, albo i nawet nudne.
Jestem szczery, do bólu. Jednakże także mam swoje tajemnice i nie wszystkim mowie to, o czym myślę. Przecież to, że mam jakieś tam oznaki szczerości nie zobowiązuje mnie do opowiadania wszystkim o.. Dajmy przykład… Właśnie! O na przykład swojej przeszłości. Nie każdy musi znać moją historie, tak samo jak ja nie musze znać historii innych.
Często słyszę od innych ludzi, że jestem zimnym du.pkiem, że nie przejmuje się losem innych. Ach, to dołujące. Wszyscy myślą, że mam serce z kamienia, jednak ja sobie coś powiedziałem. Że już nigdy nie będę brał na barki ciężaru innych osób. Wystarczają mi moje problemy, sam mam trudności i przeciwności w moim oklepanym życiu. Ludzie powinni to zrozumieć. Właśnie, powinni. Ale oni i tak zawsze swoje, że ja mam na wszystko wyje.bane.
Przy dzieciach, nie moich oczywiście bo swoich nie mam, próbuje zachowywać się jak dobry brat, a nie jak typowe nastolatki i młodzież w podobnym do mnie wieku.
Moim zdaniem jestem wyrozumiały jednak czasem spuszczam z tonu. Wtedy jestem tym zabawnym dzieciakiem, innym niż zazwyczaj. Wole cały czas udawać odpowiedzialnego i wiedzieć co to jest życie, a zabawę odkładać na bok. Jednak, wiadomo, nie zawsze to się udaje.
Nienawidzę zdrobnień od imienia. Nie znaczy, że nie trawie, nie lubię, tylko o to, że nie chce, by osoby niepowołane go używały. Tak, tym samym chciałem powiedzieć, że niektórzy muszą na to zasłużyć.
Chyba jestem histerykiem. Ale od niedawna próbuje z tym walczyć, że tak wszystkim się nie martwic, bo kiedyś mnie to wykończy psychicznie.
Szybko się rumienie, nie wiem sam dlaczego. Ale nie z byle powodu. To chyba przez tą moją głupią wyobraźnie.
Jestem strasznie zapominalski. Czasem nawet mogę zapomnieć o swoich urodzinach, więc… To chyba u mnie norma, jak na razie wszyscy się do tego przyzwyczaili.
Nie jestem typem romantyka, towarzyskim także mnie nie nazywają. Musi minąć trochę czasu, abym się do kogoś „przykleił”, byśmy stali się chociaż kolegami, nie wspominając o przyjaciołach. Powoli przyzwyczajam się do ludzi. Najpierw można nazwać mnie zimnym, jednak potem się zmieniam. Wole nie być otwartym od samego początku, przecież nigdy nie wiesz, z kim masz do czynienia.
Mój brat powiedział kiedyś, że jestem nieprzyzwoity. Jednak potem na szczęście dodał, że także trochę śmieszny. Ale potem dopowiedział, że mam opóźnioną reakcje… Kiedy niby?!
Dodajmy, że szybko się irytuje. Wkurzam też. (ten charakter ma jedną stronę w Wordzie, Boże, dokonałam tego! A zawsze nie potrafiłam pisać charakterów :’) )
Zainteresowania : Zdecydowanie taniec. Mogę to robić, aż będę cały spocony, lub padnę na parkiet z wycieńczenia. Czasem mogę trenować z dziesięć godzin jedynie z małymi przerwami na pójście toalety lub napełnieniu płynów. Granie na gitarze… Tak, to także moje hobby. Nie wspominając o pianinie! Jak już wspominałem wcześniej – gotowanie. Nie lubię sprzątać!
Chyba lubię się uczyć i szybko mi ta nauka idzie.
Lubię oglądać filmy akcji.
Herbata to życie. Mogę ją pić non stop, nigdy mi się nie znudzi.
I, najważniejsze – kocham spać! Ale praca jednak na to nie pozwala, bo i tak prędzej czy później wykopią mnie z tego wyrka.
Rodzina : Posiadam matkę imieniem Hyo oraz ojczyma, który nazywa się Lu. Tak, po prostu, Lu. Do dalszej rodziny mogę jeszcze dodać mojego brata ciotecznego – Taemina, z którym dopiero od niedawna wróciły mi kontakty. Poza tym – mam jeszcze inną rodzinę, jednakże nie rozmawiamy ze sobą. Z różnych przyczyn, ale ich raczej opisywać nie musze.
Gangu do rodziny nie zaliczam.
Historia : Moje życie można opisać jednym zdaniem: „Jeśli świat nie ma sensu, co uniemożliwia nam wymyślić inny?”. Trochę tych rzeczy jest, nie jesteśmy żadnymi bóstwami, nie władamy czasem i przestrzenią. Do pewnego czasu, aż ktoś z ludzi nie zostanie wybrany.
Ale nie spieszmy się z tym za bardzo, bo nic z tego nie zrozumiecie. Lepiej jak zacznę od początku, wtedy rozjaśni wam się w głowach.
Ech, a więc… Urodziłem się w pierwszej połowie października, jako drugi z synów państwa Zhang. Byłem bardzo grzecznym dzieckiem, otwartym na świat, na ludzi. Nasza rodzina żyła szczęśliwie.
Do czasu.
Pewnego lata, a dokładnie trzy lata temu ja, mój brat Min, oraz moja matka pojechaliśmy do centrum Pekinu po jakieś zakupy. Tata został w domu sam, na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał do nas przyjechać, dajmy przykład, sąsiad, ciotka albo inna, dalsza lub bliższą rodzina.
Gdy tylko wróciliśmy zaczęliśmy nawoływać ojca, gdyż nie było go jak zwykle w salonie. Nie siedział na fotelu, nie oglądał żadnej telewizji, nie pil kawy, nie palił cygara, nie czytał gazety. Matka myśląc, że może nasz ojciec poszedł na ogródek, wyszła na dwór, Min poszedł do sypialni zobaczyć czy nie śpi. Mnie zostawili samego i zacząłem przechadzać się po domu. Przez to, że było lato co dawało makabryczny gorąc, udałem się do łazienki, by się odświeżyć. To co tam zobaczyłem… Nie zapomnę do końca życia.
Zacząłem krzyczeć, płakać. Moje nogi stały się watą, upadłem na ziemie. Zamknąłem oczy, skuliłem się w kłębek krzycząc, że to nie prawda, że to nie możliwe. Tym samym moja rodzina mnie usłyszała i pobiegła do mnie. Brat razem z matką ujrzeli to samo, co ja kilka chwil wcześniej. Choć moje rodzeństwo miało prawie osiemnastkę także zaczęło płakać i się do mnie przytuliło. Mama potem też.
Siedzieliśmy naprzeciw zwisającego ciała mojego ojca.
Powiesił się. Popełnił samobójstwo.
Nikt nie wiedział, dlaczego, po co. Każdy mówił, że wszystkiego mieliśmy dosyć, miłości, pieniędzy, nie mieliśmy wrogów. Więc dlaczego?
Ja odsunąłem się od ludzi, mój brat zaczął opuszczać lekcje, potem wyrzucono go z liceum. Zaczął kręcić się wśród podejrzanych typków, zaczął pić, palić.
Kilka miesięcy mieliśmy kolejny pogrzeb.
Mój brat brał udział w jakiś wyścigach samochodowych i wjechał pod pociąg. Umarł na miejscu.
Moja matka się jeszcze bardziej załamała, ja już nie wiedziałem, co mam począć. Kląłem wszystko i wszystkich, chciałem by mój ojciec i brat wróciliby nie było tego fagasa tego matki, którego znalazła sobie cztery miesiące po śmierci ojca. Zacząłem się nawet modlić o jego śmierć.
I wiecie co? Pan mnie posłuchał.
Może nie do końca tak jak chciałem, ale jednak. Odwiedził mnie jednak w snie anioł stróż, dając wisiorek w kształcie anioła. A był to zegarek, tykał co chwile. Anioł zaśmiał się jedynie potem i zniknął w ciemnościach.
Następnego dnia, kiedy się przebudziłem, nie byłem u siebie w pokoju a w jakimś ciemnym pomieszczeniu i na dodatek, nie w Pekinie. W centrum spotkań gangu. Ktoś do mnie podszedł (miał pseudonim Kai) i mówi, że straciłem pamięć, chociaż pamiętałem wszystko śmierć ojca, brata… Jednak powiedział, że należę do gangu.
Tak, trochę mną telepnelo po tej wiadomości.
Nic z tego nie zrozumiałem.
Jednakże wszyscy z gangu chcieli mnie postawić na prostą. I zrobili to. W kilka miesięcy „odzyskałem” tytuł prawej ręki.
I tak stałem się jednym z główniejszych szych w City of the Truth.
Chociaż pamiętałem o tym wszystkim co się zdarzyło, wolałem żyć teraźniejszością, być. Chociaż łączyło się to ze śmiercią wielu…
Partner : Jak na razie można mnie nazwać „wolnym jak ptak”. Jednakże nie oznacza to, że nigdy nikogo chcieć nie będę. Może i nie zakocham się od pierwszego wejrzenia, ale zawsze jest jakaś możliwość… Niczego jednak nie obiecuje!
Zwierzę : Dużo się ich miało, od gryzoni, jaszczurek, żółwi, złotych rybek, ptaków, aż do zwyczajnych zwierząt domowych. Teraz posiadam kota, który zwie się Puff.
Aparycja : Jestem, tak samo jak mój kochany kuzynek, Azjatą o bardzo jasnej cerze, brązowych włosach jak na Azjatę przystało. Nie jestem aż tak wysoki, mam zaledwie metr siedemdziesiąt pięć.
Jak na swój wiek mam bardzo głęboki głos, który nie raz pomógł mi w rozwiązaniu jakiś spraw, na przykład – z poznaniem nowych ludzi i zdobywaniu przyjaciół.
Jestem chudy i wysportowany przez moje ciągłe poranne bieganie (tak, kaloryfer także się do tego zalicza).
Jako jedyny z mojej najbliższej rodziny nie wyglądam jak jakaś lalka (patrz – Park Taemin).
Nie ubieram się jak to inny nazywają… Modnie, na czasie. Wybieram takie ubrania, w których czuje się komfortowo, nie będę na siłę zakładał czegoś, co nie pasuje do moich upodobań.
Zdarza mi się, ale tylko zdarza, nałożyć na twarz fluid. Nie wiem, czuje się z nim pewniej.
Na lewej ręce zawsze nosze bransoletkę z kolorowymi koralikami, którą kiedyś dostałem od ojca i od tego momentu jej nie zdejmuje.
Inne :
- Uczę się kilku języków – angielskiego, francuskiego, chińskiego ( składający się z języka katońskiego oraz mandaryńskiego) i koreańskiego. Chiński oraz angielski płynnie, francuski oraz koreański na średnim poziomie. Ale raczej bym się dogadał;
- Od urodzenia mieszkałem w Pekinie, dlatego rodziny od strony matki rzadko odwiedzałem;
- Mam bardzo wrażliwą szyję. Nienawidzę, gdy ktoś jej dotyka. A jak zaczyna w nią chuchać… Wtedy myślę, że zaraz umrę;
- Kiedy jestem zdenerwowany mam nawyk pójścia pod prysznic;
- Mam manie na mycie zębów;
- Mania na lizaki Chupa Chups;
- Tylko w połowie jestem Koreańczykiem, ponieważ mój tata pochodzi z Pekinu (jakby ktoś nie wiedział, to jest w Chinach *szepcze*);
- Rzadko śpię u siebie w sypialni, wole podłogę w salonie, jest chłodniej;
- Jestem oburęczny;
- Zwykle mam w zwyczaju robienie w domu syfu a potem nie chce mi się tego sprzątać ;
- Chociaż nie powinienem tego robić, to, gdy tęsknie mocno za rodziną, lub przypominają mi się wszystkie nieszczęścia w moim życiu, siadam na łóżku i zaczynam grać na gitarze smutne piosenki mówiące o tęsknocie;
- Nie jem ostrego jedzenia, po prostu nie mogę;
- Mam bardzo twardy sen, przez to ciężko mnie wybudzić;
- Lubię kolor czarny oraz fioletowy;
- Kiedy jestem zdenerwowany zamykam oczy i przestaje mówić;
- Tylko raz w życiu wypiłem alkohol
- Często, chyba nawet zawsze nosze przy sobie telefon, na wszelki wypadek, gdyby coś się stało u rodziny. Wtedy od razu wrócę do Pekinu;
- Naszyjnik z mechanicznym aniołem trzymam zawsze na szyi.
Login : gleene




Cel, marzenie: "Każde­mu war­to dać drugą szansę,na­wet włas­ne­mu sercu."
Imię i nazwisko: Matthew "Ame" Hoover
Wiek: 26 długich lat
Rasa: Modyfikowany genetycznie człowiek
Płeć: Mężczyzna
Charakter:  Jest to na ogół miły chłopak, przyjaźnie nastawiony do świata i z uśmiechem witający każdy dzień. Tryska energią, którą widać na każdym kroku. W swoich zadaniach jest rzetelny, nie lubi tak zwanej "odwalanki", niezależnie od tego co robi zawsze daje z siebie maksimum. Znany jest ze swoich specyficznych żartów(czyt. sypie sucharami jak toster z Tesco) i stara się widzieć wszystko tylko w jasnych barwach. Często obraca krępujące sytuacje w żart i rozluźnia atmosferę, nie lubi gdy ktoś przy nim jest smutny, nie w humorze. Nie oznacza to jednak, że nie rozumie takich ludzi, od czasu do czasu zdarzają mu się "ciche dni" w których nie ma ochoty patrzeć nawet na najbliższych. Nigdy nikomu jednak nie udało się dowiedzieć czemu. Ludzie pamiętają go jako osobę zawsze o wszystkich zatroskaną, stawiającą dobro innych ponad swoje i opiekuńczą w stosunku do wszystkich i wszystkiego. Mimo swojej otwartości do ludzi kryje swoje uczucia w sobie, nie chce nimi obciążać innych. Jak twierdzi, czasem jedna osoba musi się poświęcić dla dobra ogółu i zazwyczaj tą osobą jest właśnie on.
Zainteresowania: Gra na gitarze, pianinie, fortepianie, skrzypcach i dzwonkach. Oprócz tego duuuuużo gotuje gdyż wręcz kocha jedzenie. Często coś szkicuje, rysuje, maluje...i oczywiście interesuje się medycyną ze względu na ojca.
Rodzina: *tata Robert
*mama Anne
*siostra Samantha
*babcia Annie
Historia: Pięknie ułożone życie, wspaniałe dzieciństwo z rodzicami...ale czy do końca? Matthew urodził się w zimową noc gdy panowała niezwykła śnieżyca, jak śmiała się jego mama to dlatego zawsze miał roztrzepane włosy. Nie był łatwym dzieckiem, na początku często się gubił, nie słyszał co sie do niego mówiło albo w ogóle nie jadał. Nikt nie wie dlaczego, nikt nigdy mu nie dokuczał, rodzina go kochała a on sam miał wszystko czego potrzebuje dziecko, oczywiście w tym dobrym znaczeniu. Jednak gdy mały Ame poszedł do szkoły wszystko się zmieniło, stał się małym przezabawnym chłopcem który był zaradniejszy od niejednego starszego kolegi ze szkoły. Uczył się znakomicie....do czasu. Gdy miał dziewięć lat, jadąc wraz z ojcem do kina wpakowali się w pięciosamochodowy karambol. Robert wyszedł z tego cało...nie to co mały Matt. Chłopiec został sparaliżowany na całym ciele, nie był w stanie się ruszać. Anne obwiniała o wszystko swojego męża i rok później odeszła. Przez te wszystkie lata niemal nie odzywała się do męża z którym nigdy się nie rozwiodła, pisała jedynie listy do syna jednak nigdy nie tłumaczyła czemu nie wróci do domu i przesiaduje u swojej mamy. Po wielu latach Ame odzyskał sprawność...lecz jak nikt jeszcze nie wie, poza nim i jego ojcem. Teraz przyjechał do City of the Truth by zacząć swoje już dorosłe życie, i kto wie co się tu wydarzy.
Partner: Chyba się na to nie zapowiada
Aparycja: Ame ma wręcz czekoladowe włosy, w słońcu wydają się płynną czekoladą mleczną i idealnie współgrają z szarymi oczyma. Na oko posiada metr siedemdziesiąt i nie kryjąc jest dobrze zbudowany, bardzo dobrze zbudowany. Nad biodrem na niewielką bliznę wielkości fasolki.
Inne: *Woli gdy zwraca się do niego Ame
*Uwielbia herbatę z cytryną
*Zawsze wysyła tradycyjne listy do najbliższych
Login: smutnaz1




Cel, marzenie: "Życie jest łatwiejsze niż się wydaje - wystarczy godzić się z tym, co nie do przyjęcia, obywać bez tego, co niezbędne i znosić rzeczy nie do zniesienia..."
Imię i nazwisko: Rosalie (Rosa, Rose) Templer.
Wiek: 18 l.
Rasa: Mutant (patrz w "Inne").
Płeć: Piękna.
Charakter: Hmmmm... Młoda Templer... Wcielenie wariactwa zabawy i szaleństwa. Dzięki tym cechom została znienawidzona przez swoją rodzinę, ale nie specjalnie się tym przejęła. Ogólnie ma gdzieś zdanie innych ludzi, no prawie... gdy Jej na kimś zależy, czego raczej się nie domyślisz, gdyż perfekcyjnie to ukrywa, dosłownie wszystko się zmienia. Potrafi słuchać i dostosować się do rozmówcy. Zwykle jednak woli odtrącać od siebie wszystkich ludzi z powodu swoich zdolności. Ostrożna aż do przesady po wydarzeniach z przeszłości. Nie łatwo zdobyć Jej zaufanie... Są dni, w które woli po prostu zostać sama. Jeśli tylko chce potrafi być wredna i chamska. Zmienna jak pogoda, zresztą nawet się nie dziwię... Uwielbia zgrywać tajemniczą. Nie znosi, nie znosi, ale to nie znosi natrentów! W razie potrzeby potrafi porządnie przywalić i czasem to wykorzystuje. Lepiej Jej nie wkurzaj, bo... źle to się skończy.
Zainteresowania: Kocha muzykę i zabawę. Całkiem nieźle szkicuje, choć robi to potajemnie... Czasem tańczy i śpiewa.
Rodzina: Wolałaby o nich zapomnieć...
Historia: Urodziła się z bielutkimi jak śnieg włosami i intensywnie błękitnymi oczami. Już wtedy rodzice mieli Rosalie za dziwną, a z czasem było coraz gorzej... Kiedy podrosła rozpoczęły się pierwsze problemy z Jej umiejętnościami. Każdy, nawet najmniejszy, wybuch złości kończył się nagłą zmianą pogody. Wkrótce potem zaczęła unosić się w powietrzu, co ostatecznie przekonało Jej rodziców do podjęcia ostatecznej decyzji. Zawieźli Ją do jakiegoś szaleńca, który zamknął Rose w wyodrębnionym pomieszczeniu. Była obserwowana przez kilka lat. W końcu postanowili pokazać dziewczynę światu. Wtedy to Jej cierpliwość się skończyła. Przed pokazem wreszcie wybuchła, siejąc spustoszenie w całym mieście. Z pomocą innych mutantów zatarła ślady swojej przeszłości i wyprowadziła się daleko od rodzinnych stron, do Miasta Prawdy. 
Partner: Nigdy nie poznała tego uczucia.. Czym jest miłość? Tego nie wie, ale słyszała, że "Miłość jest jak narkotyk", a Ona nie miesza się w te sprawy. Niestety serce nie sługa i ciężko Jej będzie się odkochać, gdyż po raz pierwszy darzyło się to do tego stopnia...
Zwierzę: Niewiele żywych istot z Nią wytrzymuje...
Aparycja: Charakterystyczne białe włosy i intensywnie niebieskie oczy. Posiada tatuaż
Mierzy około 175 cm. Jest raczej szczupła i drobniutka. Ma gdzieś panujące trendy, ubiera się po swojemu. 
Inne: Jakim jest mutantem pytacie? Otóż im bardziej jej emocje są silne, tym bardziej jej moc jest potężna i nie do opanowania. Rose może np. przywołać śnieżyce, deszcz, mgłę, pioruny, tornada, upały. Dzięki jej zdolnościom do manipulacji wiatrem może również unosić się w powietrzu. Jej ulubioną porą roku jest zima, a zjawiskami atmosferycznymi deszcz, burza i śnieg. 
Login: kasia2007.


Cel, marzenie: Nie mając przed sobą celu trudno go osiągnąć
Imię i nazwisko: Iris Rider
Wiek: 19 lat
Rasa: Wysokiej rangi zmiennokrztałtna. Zmienia się we wszystkie zwierzęta dzięki wieloletnim treningom i jakiejś magii pozwalającej na wiele zmian.
Płeć: kobieta
Charakter: Iris ma wyjątkowo zmienny charakter. Raz jest pogodna jak baranek, a raz ma zamiar wszystkich po zabijać. Często płacze bez powodu. Bywa niezwykle nieśmiała. Trudno zdobyć jej zaufanie. Strasznie łatwo ją zranić. Z wielką chęcią pomaga innym. Gdy się denerwuje strasznie się rumieni. Trudno jej mówić o uczuciach i  wszystko tłumi w sobie. Jest przyzwyczajona do ignorowania jej. Jednak w towarzystwie małej grupki stara się być wesoła i rozgadana. Posiada dużo energii, którą wykorzystuje na bieganie.
Zainteresowania:
-rysowanie
-jazda na fiszce
-bieganie
-zwierzęta
 Rodzina:
Matka- Vanessa [*]
Ojciec- David [*]
Historia: Jako malutka dziewczynka była wiecznie wesoła. Nic nie mogło popsuć jej chumoru. Jej rodzice również byli zmiennokrztałtnymi. W wieku 2 lat nauczyła się zmieniać w śnieżną panterę, a w wieku 3 lat w psa. Była szczęśliwa. Jej życie normalnie się toczyło. Chodziła do szkoły, miała przyjaciół. Wszystko było normalnie nie licząc jej zmian w zwierzęta. Nikt nie znał tajemnicy jej rodziny. Wszystko było normalnie przez 14 lat.
Niestety poprzez ciekawość i śledstwa sąsiada, tajemnica się wydała. Całe miasto postanowiło wybić wszystkie "potwory". Iris wraz z matką i ojcem uciekła do pobliskiego lasu w postaci zwierząt. Jej rodzice w postaci wilków, ich jedynej postaci, a Iris w postaci psa. Uciekali w kierunku gór, gdzie ludzie nie mieli szans ich znaleźć. Jednak znaleźli ich. Iris schowała się, ale jej rodzicom się to nie udało. Na własnych oczach widziała jak ludzie, których uważała za dobrych, zawiązują jej rodziców, odcinają ich głowy i spalają ich ciała ciesząc się. Tego nie wytrzymała. Uciekła z miejsca zdarzenia. Jej charakter zmienił się o 360°. Wiele razy chciała popełnić samobójstwo. Jednak postanowiła się za siebie wziąć i trenować wszelkie zmiany. Podróżowała po całym świecie, aż w końcu trafiła tu.
Partner: brak
Zwierzę: brak
Aparycja:  Niebieskie oczy i tatuaż w postaci napisu Always na nadgarstku. Literę A zastępują Insygnia Śmierci.
Inne:
-Boi się pająków
-Ma koszmary nocne po śmierci rodziców
Login: Kochmanka


Imię i nazwisko : Levi Than 
Wiek : 410 lat
Rasa : Anioł
Płeć : Mężczyzna
Charakter : Gdy był młodszy był typowym buntownikiem. Nie obchodziło go zdanie innych, robił co chciał, żył jak chciał. Nadal pozostały u niego pewne naleciałości. Jednak teraz, diametralnie się zmienił. Nauczył się dyplomacji, unikania tłumów, niepotrzebnej chwały. Niektórzy uważają że jest fałszywy, mają nawet racje. Pokazuje to co ludzie chcą zobaczyć. Ciężko zdobyć jego lojalność, wierność. Uparty w swoim działaniu, czasami nawet kontrowersyjny. Nikomu nie pokazuje swojej wrażliwej strony, ponieważ jej nie posiada. Ale nie jest złym aniołem, jest pacyfistą a wszelkie kłótnie chce załatwić kompromisami.Czasami jednak się nie da. Dopiero od 20 lat zaczął naprawdę żyć. Wcześniej nie posiadał kontroli nad swoim życiem. Uwielbia imprezować i tworzyć nowe znajomości. Jest więc otwarty i tolerancyjny. Tylko nie lubi mówić o sobie i wszelkie takie tematy zbywa.
*Zainteresowania : Literatura, sztuka, historia, muzyka, nowinki techniczne.
*Rodzina : Siostra Vivien i brat Victor nie żyją.. Jednak wciąż przy życiu jest Atheya, która świetnie się bawi zastępując Lilith w Piekle. Ma też dziecko ale nie wie co się z nim stało.
Historia : Levi Than był jednym z lepszych agentów Serafina Razjela. Razjel, Pan Tajemnic, Książe Magów, szczycił się najlepszą szajką szpiegowską z całego Nieba. Levi był jednym z najlepszych i jednym z najmłodszych agentów. 
Urodził się na samym dworze tego anioła. Jego matka była zwykłą służką która nigdy w życiu nie widziała swego pana. Ciążę ukrywała jak tylko mogła- nie była ona bowiem owocem miłości. Ojcem Leviego był pewien mag-przyjaciel Razjela. Za bardzo wykorzystał przyjaźń gospodarza robiąc małą orgię u siebie w pokoju. Levi wie że ma jeszcze rodzeństwo z innych anielic. Dwie siostry Atheyę, Vivien i brata Victora. Wszyscy są w podobnym wieku ale nie wszyscy poszli w wspólną drogę. 
Vivien odziedziczyła zdolności magiczne, Atheya stała się agentem Lilith a Victor stał się prostytutką w Piekle. 
Levi został wychowany pomiędzy innymi służkami a w wieku 50 lat, wmieszany w rewolucję przeciwko Archaniołowi Gabrielowi. Levi zdołał uciec w odpowiednim momencie a dzięki tym że został wychowany na dworze Razjela, potrafił unikać jego agentów przez cały Ziemski rok. Gdy został złapany, uratował się swoim charyzmatycznym charakterem. Spędził w więzieniu tylko 100 lat, zamiast kary śmierci.( Jak na jednego z głównych żołnierzy szturmujących prywatną posiadłość Gabriela.. To dosyć niska kara) 
W więzieniu zdobył wiele przyjaźni i zdołał uciec po 99 roku siedzenia wraz z innymi więźniami. Uciekł również dzięki Vivien która większość życia spędziła na Ziemi.
(Nie wiadomo również ale plotki krążyły że ponoć ona sama uwiodła samego Razjela i Gabriela dlatego kara dla jej brata była tak niska.) 
Vivien w akcję wmieszała również brata Victora, bardzo podobnego do Leviego, wzięła również dużą „pożyczkę” z banków Nieba a dzięki Athey’i, Lilith pilnowała ich pleców. Udała się ucieczka na tyle, ze sam Levi nie zauważył osób trzecich. Nawet przypadkowo wylądował u swego brata.
Oczywiście, Vivien realizowała inny plan ,utajniony przez służby. Oficjalnie była zdrajczynią, nieoficjalnie, często widziana z Razjelem.
Gdy Vivien szalała , Levi w tym czasie pomieszkiwał w burdelu u swojego brata nieświadomy niczego. 
Kiedy dobił do dwu-setki, Vivien zginęła z rąk swej siostry Athey’i , Razjel w późniejszym czasie zabił Lilith w odwecie a Victor zmarł na jakąś chorobę weneryczną. 
Wtedy o jego rodzince zrobiło się głośno.
Levi zaczął bawić się w półświatku-został przemytnikiem. Na jednej z akcji spotkał wtedy pewną anielicę- Lathelan. Ona-służka Rafaela nie mogła spotykać się z bratem zdrajczyni Nieba -Atheyi i Vivien. Jednak, ich miłość była silniejsza a nawet zrodziło się im dziecko.
Levi w dniu narodzin został złapany przez władze i zaprowadzony przez sąd. Lathelan nie była tak bardzo pewna ojca swego dziecka i wsypała go jak tylko urodziła.
Dzień przed sądownictwem ,przyszedł do niego Razjel. Złożył mu propozycję. Była to prośba Vivien przed śmiercią. (Sam nawet obserwował poczynania młodego Leviego ale nie widział w nim agenta.)
Stał się agentem Razjela przez ponad 150 lat. Był dobry, nawet pomimo swojego narwanego charakteru. Uczył się szybko, ambitnie.
Lecz, pewnego dnia dowiedział się że jego narodziny nie były pomyłką. Dowiedział się prawdy. O tym co jego siostra robiła, że jego ucieczka nie była tylko jego zasługą,że zawsze był ktoś kto pilnował mu plecy.
. Poszedł wtedy do swojego szefa i łapiąc go za szaty,przytrzymując go przy ścianie, kazał mu wyjawić prawdę.
Mag –przyjaciel, odprawił rytuał. Chciał wybudzić potwora z głębin, Lewiatana. Do tego potrzebował trójki dzieci. Vivien urodziła się jako jedyna z darem słyszenia myśli tego potwora. Słyszała jego Sny,była jakby jego Prorokiem. Wykorzystywała to i posiadła moc potężniejszą od samego Księcia Magów. Victor natomiast miał zrodzić „armię Lewiatana”. A Atheya wprowadzić Apokalipsę poprzez sianie chaosu między aniołami. A więc dla Leviego nie było roli.
Poprosił wtedy Razjela o łaskę i zwolnienie go z służby. Pozwolił mu a Levi, porzucił swoje anielskie imię i zszedł na Ziemię.
Przybrał imię „LeviThan” traktując to jak żart. Wie jednak ze wiele tajemnic zostało utajnionych i powoli próbuje ogarnąć swoje życie. Postanowił zacząć od nowa, w nowym mieście gdzie nikt nie będzie go znał.
Partner :--
*Zwierzę : Szczur, zwykły czarny szczur o imieniu Europa.
*Aparycja : Ma szare oczy pomieszane z złotem. Zwykle nosi specjalne okulary ,zmieniające kolor oczu na zwykłe brązowe. Jednak świecą mu się gdy np. korzysta z magii albo z powodu wściekłości. Posiada również skrzydła... które jednak „chowa” poprzez magię. Ma na plecach jedynie dwie smugi. Oprócz licznych blizn na torsie i kilka na twarzy, posiada tatuaż. Imię swojej siostry „Vivien” w języku anioła. Tatuaż ma miejsce na obojczyku. Dla zwykłego człowieka to zbiór kilku kółek i kresek w hebrajskim stylu.
*Inne : Levi nie posiada wyjątkowych zdolności magicznych. Jasne, potrafi wywołać ogień, lata, leczy ,nawet telekineza ale bez szału. Natomiast jest bardzo „utalentowany” fizycznie. Ćwiczy, dużo. Potrafi walczyć mieczem i świetnie strzela. Z powodu swej rasy trudno go zranić ludzką bronią, szybko się leczy i wyczuwa magię i magiczne istoty w pobliżu.
Login : Unknow

Cel, marzenie: Nie mam zielonego pojęcia kiedy będzie koniec świata, ale kiedy już będzie to pewnie go przegapię.
Imię i nazwisko: Szczerze powiedziawszy, pierwsze imię straciła. Odebrano jej godność z początków swojego życia, a podarowano pozbawione miłości słowo "Twelve". Dopiero jakiś czas później, gdy nadzieja powróciła do jej serduszka, postanowiła nazwać się inaczej. Art. Ładnie i prosto, prawda? Nazwisko zaś odrzuciła, uznała za zbędne.
Wiek: Nawet ona sama nie wie ile to już lat minęło od jej świtu. Nie liczyła czasu, gdyż umykał jej z rąk niczym pustynny piasek.
Rasa: Nigdy nie pojmowała kim jest. Sądziła, że należy do niewielkich cząsteczek świata, w których występują znaczne różnice fizyczne, jak i psychiczne. Z początku miała wrażenie bliskie samotności, myślała, że nie ma nikogo podobnego, przynajmniej egzystencją, do niej. Dopóki nie wydostała się poza swoje więzienie. Poznała ludzi, lecz dopiero z czasem zrozumiała, że jest istotą niosącą szczęście, Dzieckiem Fortuny, a dokładniej Fartu.
Płeć: Przedstawicielka płci pięknej.
Charakter: Art ma dosyć skomplikowaną osobowość, chociaż nie jest niezdecydowana jak ta przysłowiowa kobieta. Nie ma trudności z wyborami, odpowiada szybko, prosto i nie cacka się ze swoim problemem, bo wie, że jak ma być gorzej to będzie, a z każdego labiryntu da się jakoś wyjść. Należy do istot ciekawskich oraz nadpobudliwych. Uwielbia pytać się o różnego rodzaju pierdoły, jak i te ważniejsze rzeczy. Często też wtyka swój nos tam, gdzie nie powinna, dlatego w zwyczaju ma większe pojęcie o rzeczach, które nie powinny były wyjść poza szereg jakichś osób. Żywe źródło informacji, chcesz wiedzieć o najgorętszych ploteczkach? Zapytaj o nie Art, pierwsza wie o zdarzeniach, które nastąpiły po drugiej stornie Ziemi. Oczywiście nie oznacza to, że jest ogromną gadułą, która potrafi zagadać na śmierć i przy okazji zdradzić wszelkie wytyczne. To osoba skryta, dyskretna, znająca umiar. Doskonale wie, kiedy może powiedzieć więcej, a kiedy trzymać język za zębami, wszelkie sekrety są bezpieczne w jej rękach. Mniej więcej z tego powodu uchodzi za istotę tajemniczą, z lekka może troszkę dziwną, ale jaki człowiek nigdy nie kręcił, żeby wydostać się z niefortunnej sytuacji? Tylko prawdziwy spryciarz potrafiłby umknąć zagrożeniu ze strony nazbyt nachalnych oraz ciekawskich ludzi, którzy zaraz rozrzuciliby po świecie informacje zdobyte przez Art. No dobra, ona jest taki spryciarzem. Posługuje się głównie inteligencją oraz logiką, a nie fizyczną częścią jej egzystencji. Woli wykiwać za pomocą słów, sztuczek, odpowiednio zastawionych pułapek, aniżeli stłuc na kwaśne jabłko, cóż... z siłą u niej krucho, ma potwornie liche mięśnie, ale giętkość, zwinność oraz szybkość to już inna sprawa. 
Na co dzień zaskakuje niezwykłym spokojem oraz sympatycznym uśmiechem, niełatwo ją zdenerwować i nie przejmuje się byle czym, musi mieć naprawdę konkretny powód, aby stłuc kogoś patelnią. Trzeba życzyć szczęścia tym, co doprowadzili Art do granicy nerwów i tą granicę przekroczyli. Wtedy jej radosny wyraz twarzy drastycznie się zmienia w płonący gniewem grymas, lepiej nie podchodzić do niej bez wody święconej. Jednak spokojna głowa, dajcie jej godzinkę czasu i uspokoi się dziołcha. W miarę łatwo powraca do normalnego stanu. Pomimo tego dosyć znacznego uszczerbku pośród zalet, ma dar wprowadzania miłej atmosfery do grupy. Lubi uszczęśliwiać oraz rozśmieszać ludzi, sprawia jej to prawdziwą przyjemność.
Zainteresowania: Nie ma jako takich ulubionych hobby, gdyż na ogół jest kobietą wszechstronną i posiada wiele smykałek do przeróżnych, nawet tych dziwnych rzeczy. Jednak spośród tego całego zgromadzenia można wyróżnić muzykę, w której natychmiastowo się zakochała, gdy tylko opuściła swoje więzienie. Przede wszystkim nauczyła się grać na flecie poprzecznym oraz ukochanych skrzypcach. Zdarzy się, że czasem coś zaśpiewa, głównie pod prysznicem, rury aż pękają w szwach. Miewa także fazy na taniec. Opanowała już dosyć sporo figur, ruchów i stylów, ale wciąż się uczy. Sama stwierdziła, że jest "za mało dobra, aby być dobrą".
Lubi podróżować po świecie i poznawać jego wszelkie tajemnice. Zbyt długo siedziała w więzieniu, dlatego teraz nadrabia swój zmarnowany czas. Pochłania książki za książkami, studiuje praktycznie każde pismo, które wpadnie w jej rączki. Jest bardzo ciekawa swojego otoczenia, więc non stop zadaje jakieś pytania, czasem nie mają one sensu.
Zakochała się w krawiectwie. Cerowanie, wyszywanie to dla niej bułeczka z masełkiem i dżemem na śniadanie. Bardzo często sama projektuje swoje stroje i wykonuje. Ma ręce do rysowania.
Rodzina: Nie pamięta swoich rodziców, nawet nie jest pewna czy ich ma. Wie jedynie, że gdzieś po tym świecie plącze się jej brat, Dziecko Fortuny - Pech.
Historia: Aby cokolwiek o niej opowiedzieć jestem zmuszona zasięgnąć do dalekiej przeszłości, która umknęła pamięci i tylko ja, narrator, wiem co się działo.
Art urodziła się w dosyć zamożnej rodzinie. Ojciec dziewczyny jako jeden z pierwszych biznesmenów otworzył fabrykę ze słodyczami, zaś matka była skromną krawcową, która pomimo niskiego pochodzenia budziła zachwyt oraz szacunek wśród samej monarchii. Należała do niezwykle urodziwych kobiet. W ten sposób młoda arystokratka miała zapewnione względy u mieszczan i szlachty, a także wypisaną przyszłość wśród pieniędzy i luksusu. Ogromna posiadłość, rodzina, brat bliźniak, rozległe tereny uprawne, ogrody, stadnina, służący, jedzenia więcej niż zdołała przełknąć, stroje z najprzedniejszych materiałów, czego chcieć więcej? Raj nad rajem i tylko idiota narzekałby na taki los.
Mogła mieć wszystko, lecz zamiast takiego ludzkiego, normalnego życia dostała nadnaturalne moce i dziwne przypadłości, które objawiły się zaledwie cztery lata po przyjściu na świat. Ona i Smile, jej bliźniak, zaniepokoili matkę oraz ojca ogromnymi pokładami szczęścia/pechu. W końcu rodzice zaczęli podejrzewać, że coś jest z nimi nie tak i dziołcha niespełna nacieszyła się dzieciństwem, a za sprawą decyzji rodzicieli wylądowała wraz z bratem w pseudo akademii dla uzdolnionych, w rzeczywistości było to paskudne laboratorium pełne łez, śmierci oraz cierpienia. Zrozpaczona, oczywiście zamieszkała w tym miejscu. Straciła swoje pierwotne imię, a uzyskała nic nie wartą godność "Twelve", która nie różniła się specjalnie od innych, gdyż wszystkie dzieci trafiające do "akademii" nazywane były po numerach. Wprawdzie niektórzy wymyślali sobie nowe imiona, albo zostawały przy tych pierwszych, i tak się do siebie zwracali, jednak ona wybrała imię, jakie dostała wraz z przybyciem, a z czasem przywykła do niego, podobnie jak do otoczenia. Uczyniła je swoim domem na najbliższe kilkanaście lat. Na początku nie przeszkadzało jej życie tutaj, właściwie twierdziła, że jej wszystko jedno, i tak nie ma sensu, aby dalej trwać. Regularnie poddawała się najboleśniejszym zabiegom marząc tylko i wyłącznie o zbawiennej śmierci. Nie bała się jutra, bo wiedziała, że będzie takie samo jak wczoraj czy dziś. Nie była szczęśliwa, jednak nie buntowała się. Chciała tylko umrzeć.
Nic nie było w stanie sprawić, aby na nowo zaczęła się śmiać, jak na dziecko przystało, nikt z jej towarzystwa nie był radosny. Wszyscy tkwili w jednym odrętwieniu. Życie ich zraniło, a nikt nie odważył się sprzeciwić naukowcom i chociaż spróbować uciec, rozpocząć nowe życie, walczyć o swoje. Byli tylko ofiarami swojej własnej słabej woli. Nie widziano nadziei. Aż nadszedł dzień przełomu dla Twelve. Do akademii przybyła drobna, dziewczęca istota, której nowe imię miało brzmieć "Twenty Five", jednakże sama potem zadecydowała, iż chce, aby jej godność wzbudzała pozytywne emocje, stąd się wzięło "Happy". Była to osoba pełna życia, radości, energii i żadna przeszkoda nie pozwalała przezwyciężyć jej szczerego szczęścia. Od razu zaprzyjaźniła się z Twelve, a wkrótce nadała jej nowe imię, "Art". Dziewczyna widząc jej nadzieję, odzyskała całą chęć do życia i postanowiła działać. Za każdym razem próbowała, uczyła się nowych sztuczek, praktykowała moce oraz uważnie słuchała na lekcjach wykładowców, aby wkrótce obrócić swoje zdolności przeciwko nim i zabrać stąd brata. Stale ćwiczyła nie tylko psychicznie, ale fizycznie. Wylewała siódme poty dążąc do tego jednego marzenia. Nawet udało jej się zebrać grupę rebeliantów, która składała się z czterech, również uzdolnionych magicznie młodych chłopaczków - Nice'a, Three, Sun'a oraz Birthday'a. W piątkę knuli przeciwko chlebodawcom. Wprawdzie codziennie poddawali się operacjom, jednak w ukryciu spiskowali i stawiali kolejno daty dnia, w którym wszystko miało się zmienić, tak dla większego efektu nazwali to wydarzenie "Freemium". Słowo to jest mieszanką "free" i "mium". Jak zapewne wiadomo "free" to po angielsku wolność, zaś "mium" to z łaciny "nagroda". Chcieli zdobyć tą nagrodę - wolność.
Lecz plany pokrzyżowało wtargnięcie wojska do zakładu. Rycerze średniowiecznego króla brutalnie pozbyli się wszelkich świadków, a młodzież zabrała ze sobą, w tym Art i Smile'a. Przedtem dokładnie przestudiowali wszelkie dokumenty oraz notatki o zdolnościach swoich jeńców, dlatego monarchia zadecydowała pozbyć się, ewentualnie zamknąć gdzieś z dala od ludzi, brata bliźniaka Art, zaś ją samą zatrzymali, wierząc, że przyniesie im wiele szczęścia. Z początku rzeczywiście odnosili sukcesy, jednak wkrótce zaczęły następować błędy, gdyż dziewczyna znalazła ów zerujący jej moce kamyk. Stwierdziwszy, że się wyczerpała, zamknięto ją w najciemniejszym i najgłębszym więzieniu, gdzie spędziła praktycznie kilkaset lat, gdyż Dzieci Fortuny nie umierają ze starości.
Wreszcie następuje przełom. Pewni ludzie odnajdują Art. Uwalniają ją i zabierają ze sobą. Wkrótce trafia do City of Truth.
Partner: Serce nie sługa.
Zwierzę: Upodobała sobie małe, galaretowate, zmiennokształtne coś, które nazwała Morph.




Aparycja: Nie należy do wysokich kobiet wielkości buków czy lip, mierzy zaledwie sto sześćdziesiąt sześć centymetrów. Waga jak najbardziej prawidłowa i nie potrzeba się martwić anoreksją czy zbędnym tłuszczykiem, gdyż Art wie jak powinna się odżywiać, zresztą nie przepada za fast foodami, lepsze są słodycze, które uwielbia i czci jak bogów.
Długie, charakterystyczne dla dziewcząt, rzęsy kontrastują z wyraźnymi, brązowymi, wręcz o kolorze czekolady oczami, które zazwyczaj promieniują radością oraz chęcią do życia. Plotki mówią, że w jej lewym oku ujrzeć można kwiat róży, ona nigdy go nie zauważyła, gdy przeglądała się w lustrze, ale jeden z jej kolegów dojrzał wyrysowany ów kwiat. Kolor włosów to naturalny blond. Zwykle jej kosmyki automatycznie się falują i nie pozwalają dobrze ułożyć; na jej głowie panuje istny artystyczny nieład. Rzadko to czupiradło ułoży się w piękne fale. Charakterystycznymi cechami dla jej bladej twarzy są dołeczki pojawiające się przy uśmiechu oraz leciutkie, prawie niewidoczne piegi, które i tak czy siak zakrywa fluidem. Nie przepada za nimi.
Inne:
● Zdarza jej się lunatykować.
● Zbiera wszelkiego rodzaju muszelki i kamyczki. Ma już całkiem sporą kolekcję na dwa kartonowe pudła, a najpiękniejsze okazy wyeksponowała na półkach oraz regałach.
● Zawsze nosi przy sobie wisiorek z serduszkiem oraz przypinkę z sowami. Dostała te dwa drobiazgi od dwóch dziewczynek, które kiedyś wyleczyła swoim fartem ze śmiertelnej, egzotycznej choroby
● Kręci ją motoryzacja. Posiada własny motocykl, którego pieszczotliwie nazywa Lucas i nikomu nie pozwala go tykać. Naprawdę, lepiej zabierzcie rączki, bo je Wam poodcina.
● Lubi bieganie oraz gimnastykę, czasem zagra w unihokeja, ale nigdy nie zmuszaj jej do gry w siatkówkę, nigdy, albo oberwiesz wcześniej wspomnianą patelnią, ewentualnie kijem baseballowym.
● Kręci ją psychologia, ma mnóstwo książek na ten temat. Lubi też osobiście poprzyglądać się reakcjom ludzi na różne bodźce, czy zrobić jakiś eksperyment. A ponieważ należy do spostrzegawczych stworzeń, które patrzą na szczegóły, potrafi odróżnić wiele rzeczy oraz dane zachowanie w pewnych sytuacjach.
● Kocha kwiaty, szczególnie słoneczniki, niezapominajki i lotosy.
● Uwielbia się przytulać.
● Art to naprawdę nietuzinkowa osoba, która nie dość, że sama posiada farta, to jeszcze przynosi go innym. Znalazłeś sto złotych na chodniku? Na pewno gdzieś w pobliżu kręci się Dziecko Farta.
● Posiada specjalny kamyczek, który swoją magią zeruje niezwykłe szczęście Art. Zazwyczaj nie nosi go przy sobie, gdyż lubi sprawiać, że ludzie się uśmiechają.

Login: Angelique1234

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X