Odpowiedziałem dziewczynie namiętnym pocałunkiem i wstając przeżuciłem ją przez ramię.
-Chodź ze mną, nie zostawię Cię tak samej.-wszedłem do środka i położyłem nas na łóżku. Natalie przytuliła sie do mnie i tak leżeliśmy, w ciszy. Zastanawiało mnie co takiego chciała mi powiedzieć...za bardzo sie bala o tym wspomnieć? Nie wiem. Po jakimś czasie zorientowałem sie, że moje słonko usnęło...no proszę...a niby zmęczona nie była. Westchnąłem i wstałem z łóżka, nie zasnę jak nic. Wyszedłem przed dom z paczką papierosów w dłoni, ognia nie potrzebuje, sam jestem ogniem. Wyjąłem jedna sztukę i podpaliłem ją ogniem który powstał przy pstryknięciu moich palców. Magia. Myślałem o wszystkim i o moczem, dosłownie. Zastała mnie ciemna noc, było może...koło pierwszej? Usłyszałem kroki jednak nic sobie nie robiłem, za dobrze je znałem.
-A ty nie w łóżku?-zagadnął Mulat siadając obok mnie przed drzwiami.
-Nie zaczynaj-mruknąłem i wypuściłem dym z ust.
-Miałeś nie palić, rzucałeś to przecież i miałeś nie wracać.
-To było dwadzieścia lat temu.-fuknąłem.
-Już sie nie wkurzaj, wiem że do niczego nie doszło ale ogarnij dupe a nie. Ja mam ci dobrze zrobić?
-Spoerdalaj.
-No to nie zachowuj sie jak gnojek ze Szkocji którego skopałem nie raz i który próbował skopać mnie.
-Miałeś więcej osób po swojej stronie.
-Chcieliśmy ci pomóc, bo Silvan nie wiadomo ci by z tobą zrobił
-Było minęło.
Siedzieliśmy i patrzyliśmy w ciemne niebo.
-Widziałem twoją pociechę...-zaczął Badi.
-To nie moje dziecko-przerwałem mu.
-Ależ owszem twoje, nie prawnie ale to ty byłeś dawcą. Temu juz nie zaprzeczysz.
-Zachciało mi się pomagać i tyle.-powiedziałem beznamiętnym tonem.
-Nieprawda. Anastasie Cię o to poprosiła, przecież pamiętam, że jest bezpłodna.
Mimowolnie przeszedł mi dreszcz po plecach. Moja siostra zawsze zazdrościła wszystkim mamom, nawet swojej.
Miała rękę do dzieci, dobre podejście, śliczny uśmiech...byłaby świetną mamą, ale nie będzie. Siedzi w szpitalu i dochodzi do siebie po aferze z Silvan'em, z tum gnojem który podobno nazywa sie moim bratem.
-Nie rozpamiętuj tego-powiedział cicho Badi.-Poradzi sobie, zawsze sobie radziła
-A ci jeśli to juz za wiele? Jeśli już nie da rady?
-Mówisz jakbyś nie znał własnej siostry, ona nigdy sie nie poddaje bez walki. A tak w sumie to ładna jest...
-Co kręcisz?-spytałem prosto z mostu.
-Jestem bi, wiec nie czepiaj się.
-Od kiedy? Hm? I ja nic o tym nie wiem?
-Czepiasz sie debilu, jakoś wyszło.
Dłuższą chwile znów sie nie odzywaliśmy.
-Wiesz, że tu przyjechała?
-Jak to?
-Jest ze mną. Jej matka mnie zabije jak coś jej sie stanie.
-To ile już ma lat.
-No twoja córcia ma juz ładne siedemnaście lat.
-Czyli tyle co Natalie...
-No cóż, bywa.
-Jak ma na imię?
-Zgaduj-mulat śmiał sie jak głupi.
-Eeee...Jen?
-Nie.
-Micheal?
-Nie.
-To jak do diaska?
-No już dobra dobra, April.
Spojrzałem w niebo, nawet ładne imię.
-Wpadnie dziś z rana, chyba nie masz nic przeciwko?
-Nie no spoko...a...ona wie kim jestem? No niby wie, ale spokojnie, nie traktuje cię jak ojca. Jeśli już, to mawiała, że jesteś Dos niej bardzo ważną i bliską odóbką i nic więcej. O to sie nie martw.
-No okey..
~~*~~
Siedzieliśmy tak jeszcze trochę, ale ten musiał jtz iść bo wiec i ja wszedłem do środka. Natalie wciąż spała, wiec tylko trochę ją przykryłem. Położyłem sie obok i patrzyłem w sufit, i tak aż do rana. Koło dziewiątej poszedłem do kuchni i zrobiłem kawę i sobie i dziewczynie. Ta po chwili przyszła i gdy islyszaka pukanie do drzwi od razu postanowiła otworzyć.
W drzwiach stała drobna dziewczyna o złocistych kręconych włosach i co id razu zobaczyłem, tak samo kolorowych oczach jak ja. A więc to jest dziecko które dzięki mnie mogło poznać ten świat. Nie będę o tym mówił na razie Natalie...
-Ja do Chris'a-zawołała April wesolutkim głosem.
Natalie? XD
czwartek, 23 lipca 2015
Od Christopher'a - C.D do Natalie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz