Lekarz mówił coś na temat, że liczne pobicia na ciele chłopaka bla bla bla... Że go to martwi... Ale kiedy powiedział na temat urazów na brzuchu już wiedziałam, ze będą problemy. Miał coś zgniecione, ale nie wiem bo przestałam go słuchać...
W pewnym momencie powiedział, że chłopak w szpitalu będzie z dwa tygodnie. Niby już wszystko z dyskiem jest lepiej coś tam, a dla bezpieczeństwa chłopaka zostawia go na obserwację...
Lekarz na mnie spojrzał, a potem na Chris'a.
- Czy Pani mu nie powie tego? - spytał.
- Czemu mam mu nie mówić? Przecież to jego zdrowie, a nie moje. - skwintowałam.
- Lepiej, żebym to ja mu przekazał. Poza tym coś jeszcze muszę mu powiedzieć. - powiedział.
Super. Mi nie powie od razu. No bo po co?
Lekarz odszedł, a ja weszłam do sali na której przebywał Christopher. Usiadłam na skraju łóżka i popatrzyłam na niego.
- Co Ci mówił lekarz? - spytał.
- Niebawem sam się od niego dowiesz. - odparłam.
Westchnęłam ciężko. Zbliżyłam się do niego, położyłam dłoń na jego policzku. Przynajmniej teraz mam więcej czasu. W domu wszystko zrobione, ale teraz tam nie wrócę. I tak nie spałam w nocy...
- Natalie... Masz wory pod oczami. - powiedział zatroskanym głosem. - Nie spałaś?
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie mogę. - stwierdziłam.
Chciał się podnieść, ale kiedy to robił zrobił skwaszoną minę. Wiedziałam, ze go to boli i robi to pomimo granic możliwości.
- Nie podnoś się. Leż na łóżku i odpoczywaj. - poprosiłam kładąc drugą dłoń na jego ramieniu.
Chłopak niechętnie ponownie się położył.
- Mam Ci coś do jedzenia kupić? - spytałam.
- Nie, ale jakbyś mogła to wrzuć kilka monet do tego pudła, zeby coś gralo. - poprosił.
Wstałam z łóżka. Wyjęłam portfel i powrzucałam drobniaki. Chyba wszystkie wrzuciłam. Wzięłam pilota i podałam chłopakowi.
- Masz jakieś pieniądze? - spytał.
- Spokojnie, mam pieniądze. - odparłam.
- Jak tutaj dojechałaś? Taksówką? - spytał.
- Tym razem na motorze. - odparłam.
Spojrzał na mnie surowym spojrzeniem.
- Spokojnie nic mi się nie stanie. Długo już jeżdżę i miałam tylko jeden wypadek i nic mi nie było prócz złamanej nogi. - powiedziałam. Chłopak na mnie patrzył surowym spojrzeniem.
Przybliżyłam się do niego. Chciałam aby już wszystko było dobrze, żeby te dwa tygodnie minęły szybko i sprawnie...
*
Kolejne dni mijały tak samo: wstać, ogarnąć się, szybkie małe zakupy, dom, pooglądać coś, zjeść, szpital w którym siedziałam od południa do samego zamknięcia, dom, umycie się, zjedzenie kolacji i w sumie nie spanie ani razu...
To był dopiero pierwszy tydzień pobytu chłopaka w szpitalu. Ledwo wytrzymuje bez niego w domu. Wieczorami leżę i rozmyślam nad tym wszystkim. Chciałabym aby tutaj był... To tylko marzenia...
Był wieczór. Wróciłam od niego i od razu poszłam się umyć. Kiedy brałam prysznic przypomniało mi sie co ostatnio się wydarzyło. To co mi powiedział, kim jest... Albo to kiedy wszedł do łazienki...
Chcąc nie chcąc rozpłakałam się jak małe dziecko. Osunęłam sie po ścianie w kabinie. Czemu teraz to musiało się wydarzyć?! Czemu jego brat mu nie odpuści?! Czemu właśnie tak musi być?!
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Było po 22 a ktoś tutaj przychodzi? Szybko się ogarnęłam. Wytarłam ciało, założyłam jakąś bluzkę Chris'a, która miałam wyprać, ale nie ważne... Moje jakieś tam krótkie spodenki i poszłam już tylko się uczesać. Dźwięk dzwonka powtarzał się kilkakrotnie.
W końcu je otworzyłam i zobaczyłam w nich Louis'a. Serce przyśpieszyło. Przeraziłam się.
- Nat! Pomóż mi proszę! - krzyknął.
Szybko zamknęłam drzwi i je zakluczyłam.
Ja pier.dole! Czemu kiedy jest mi potrzebny Chris to go nie ma?!
Chłopak próbował dobić się do drzwi, ale na marne. W końcu jeden z sąsiadów go wyrzucił stąd. (wszystko się slyszy)... Wtem zapukał do moich drzwi. Otworzyłam je.
- Wszystko okey? - spytał.
- Teraz już tak. Dziękuję.
- Nie ma za co. - odparł i poszedł do swojego mieszkania.
Zamknęłam drzwi od domu. Zakluczyłam je i poszłam pozgaszać światla, po czym ruszyłam do sypialni kładąc się na łóżku. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam pisać sms'a do Christopher'a... Napisałam mu o zaistniałej sytuacji, ale kiedy chciałam mu wysłać - zrezygnowałam.
Lepiej jak powiem mu w szpitalu...
*
Kolejny dzień, nie przespana noc. Klasyk. Ogarnęłam sie - ubrałam czystą bieliznę i czyste rzeczy, zjadłam śniadanie - płatki, po czym poszłam rozczesać włosy.
Całkowicie gotowa wyszłam z mieszkania, zakluczyłam je i zeszłam na dół. Zadzwoniłam po taksówkę, która zjawiła się już po 5 minutach. Mam być o 10 u chłopaka... Ale czy się wyrobie skoro jest 9:50? Skoro dobre 15-20 minut się jedzie... No cóż.
~
Dojechałam na miejsce, zapłaciłam i wysiadłam, po czym pobiegłam w stronę wejścia do szpitala. Weszłam do środka i zobaczyłam, ze wiozą Chris'a na jakiś blok operacyjny... Co się dzieje?! Spytałam pielęgniarki - nic nie powiedziały bo nie wiedziały.
A lekarz prowadzący akurat będzie go operować. Tyle jedynie zdołałam się dowiedzieć. Jedna z pielęgniarek zaprowadziła mnie pod ten blok. Na korytarzu przed wejściem do bloku operacyjnego usiadłam i miałam czekać...
Christopher?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz