wtorek, 28 lipca 2015

Od Taemina cd. do Nataniela

Czy ta kobieta była chora psychicznie?! Nic nie pamiętałem w wieku pięciu lat! Kto normalny pamięta takie dzieje? Ona?
A, nie wybaczcie, ona nie jest normalna.
A jak ją, chociaż kojarzyłem, dobra, może i była w tym czasie śliczna. Ale czy ja w wieku przed przeszklonym myślałem o związkach?
NIE!
Więc dlaczego tak się zachowała? Nie lepiej byłoby dla obu stron, gdyby, no nie wiem, nie zaprosiła mnie do tańca na tym balu i nie powiedziała spokojnie „Hej, jestem Ami, twoja dawna przyjaciółka z piaskownicy?” Nie było łatwo?! Jak widać była jakaś psychofanką, której trzeba było się jak najszybciej pozbyć.
Gdyby nie te okoliczności może i nazwałbym ją uroczą, ładną, śliczną, jakby wziętą z jakiegoś serialu, romansu, czy czegoś bliżej coś podobnego do „Romeo i Julii”.
Chol.era, o czym ja myślę, kiedy ona ślini się z moim chłopakiem?!
Czekajta, zaraz, co ja powiedziałem? Chłopakiem?
Przecież on nie był moim chłopakiem, kochankiem, nikim. Nawet przyjacielem. Nic nas nie mogło łączyć oprócz relacji uczeń – nauczyciel. Tak musiało pozostać.
Piep.rzyć to! Czy mój chłopak, czy nie, kochałem go. Chociaż nie mogłem już tego okazywać – kochałem.
- Zostaw go! – Krzyknąłem. Ta, jakby mnie słuchała, oderwała się od niego, spojrzała na mnie z chytrym uśmieszkiem. Zrobiła krok w moją stronę, wisiała nade mną. Schyliła się, dopiero wtedy zauważyłem, że w ręce trzymała jeszcze nóż. Czy mogę przyznać, że się bałem? Ro nic dziwnego.
Każdy by trząsł portkami w takiej sytuacji.
- Coś ci nie pasuje, Minnie? – spytała słodko, a mnie zachciało się wymiotować.
- Nie masz prawa używać tego zdrobnienia – warknąłem. Ta jedynie znów się zaśmiała i przyłożyła sztylet do mojej klatki piersiowej, obok pępka i zaczęła go przesuwać coraz wyżej i wyżej. Aż zatrzymała się na jabłku Adama.
Ona naprawdę była chora psychicznie!
- Coś ci nie pasuje? Przecież nie jesteście razem… - jeszcze bardziej się schyliła, czułem jej oddech w prawym uchu. - A dla ciebie to jest przecież żadna nowość, czyż nie, diamenciku? – zapytała sarkastycznie i wybuchła głośnym śmiechem. Poczułem jak moje policzki zrobiły się siarczyście czerwone
…Wiedziała nawet to…?
- S-Skąd-d t-ty… - zacząłem się jąkać z zdenerwowania, nie mogłem skleić żadnego sensownego zdania.
- Zapomniałeś? Mówiłam, że cię obserwowałam – prychnęła, bawiąc się swoim nożem. – Wiesz mój kochany, zawsze mogę to wszystkim powiedzieć, żeby na marne za tobą nie jechać aż z Korei… Trochę mnie to kosztowało kochanieńki. A ty tu za pomocą Parka znalazłeś się tutaj za darmo. No – fuknęła. – Prawie za darmo.
- Zamknij ry.j! – krzyknąłem, przerywając jej gadaninę. Rozumiałem jej zdania. Chciała mnie zaszantażować. Przecież w każdej chwili mogła to powiedzieć wszystkim… Nawet jemu. Westchnąłem ciężko. – Czego chcesz? – wyszeptałem, spuszczając głowę.
Nie miałem wyboru. Musiałem się poddać.
Natanielu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X