środa, 29 lipca 2015

Od Allijay

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła... To mam już za sobą jaki jest drugi? Interesowało mnie miasto, chciałam obejrzeć je dokładniej. Stare kamienice sprawiające opuszczonych a jednak można było w nich dostrzec niewielkie ślady życia, jak rozwieszone pranie czy po prostu zapalone światło. Wąskie brukowe uliczki na pewno nie były dedykowane dla osób z klaustrofobią, budynki znajdujące się na takich właśnie uliczkach przytłaczały ludzi swoim bytem. Zakątki, w które nikt nie zaglądał, opuszczone czy też zapomniane odwiedzane jedynie przez bezdomne zwierzęta, których tu nie brakowało.
Byłam na rynku głównej części, do której prowadziły wszystkie drogi. Na całym placu były porozstawiane wozy, ludzie ze wsi przyjeżdżali sprzedawać tu swoje plony, od zbóż po dojrzałe czerwone jabłuszka.
Stanęłam w kolejce po taki właśnie przysmak - po jabłko, a nie siano, żeby nie było - Wybrałam sobie jedno z większych i podałam kobiecie monety. Dobrze wyliczone, więc nie martwiłam się o resztę, chociaż wątpię, że jakaś staruszka chciałby mnie oszukać...
Kiedy tak wcinałam ten bardzo piękny soczysty owoc, moją uwagę przykuł różowy szyld na jednej z odnowionych kamieniczek. Myślałam, że mam przywidzenia czy to jaka fatamorgana?! Nie! To cukiernia!
Już chwilę później stałam przy szybie oglądając te wszystkie pyszności ustawione na wystawie. Babeczki, mmmm pycha! Różowe, niebieskie, czerwone! Z posypką, z lukrem z bezą aż ślinka cieknie - mam nadzieję, że nic mi nie skapnie.
Weszłam do lokalu, rozległ się dzwonek, mój wzrok powędrował na miedziany dzwoneczek nad drzwiami, uśmiechnęłam się do siebie...
Wyszłam ze sklepu bez pieniędzy za to z trzema babeczkami, dwoma pączkami i jakimiś ciasteczkami.
Zadowolona z przepuszczenia jedynych oszczędności ruszyłam w drogę powrotną do swojej starej rudery. Wracałam dość szybki krokiem opychając się babeczką. Ludzie patrzyli na mnie dość dziwnie, ale dawno nie jadłam słodyczy, więc nie przeszkadzałoby mi nawet gdyby zaczęli wytykać mnie palcami, ja po prostu musiałam to zjeść.
W oddali już widziałam ten prawie rozlatujący się dach, westchnęłam wiedząc iż muszę spędzić tam resztę życia, no przynajmniej póki nie kupie sobie czegoś nowego.
Skrzyp drzwi towarzyszył mi przy każdym ich otwieraniu czy zamykaniu, bałam się, że w końcu rozpadną się w drzazgi. Nim zdjęłam buty kątem oka zauważyłam listonosza wrzucającego coś do mojej skrzynki.
-Rachunki, świetnie - mruknęłam i wszyłam odebrać listy
Myliłam się, a jednak nie muszę nic płacić. Trzy razy przeczytałam imię nadawcy na głos jednak dalej ono nic mi nie mówiło. Z czystej ciekawości otworzyłam kopertę, wyjęłam list
,,Droga Jay"
Z pewnego źródła dowiedziałem się, że żyjesz co niezmiernie mnie zawiodło, miałem nadzieję, że zdechniesz na tej pieprz.onej wojnie już pierwszego dnia, jak widać nie spełniłaś moich oczekiwań, więc musisz ponieść karę.
A oboje dobrze o tym wiemy, jak bardzo kochasz swojego brata, jednak bardzo mi przykro już go z nami nie ma"
Nie długi tekst wywołał szok jak to JUŻ GO Z NAMI NIE MA?! Na podłogę upadło jakieś zdjęcie, zdjęcie martwego chłopaka -mojego brata Collina.
Jeden impuls wystarczył żebym wybiegła na ulicę, jeden list żebym biegła przed siebie ze łzami w oczach i jedno zdarzenie, żebym nie świadomie wybiegła na ulicę.
Światła samochodu mnie oślepiły, zamknęłam oczy już czułam jak auto uderza we mnie  z nie małym impetem, a jednak Bóg postanowił mnie oszczędzić ktoś szarpną mnie za rękę, usłyszałam jedynie klakson i krzyk zdenerwowanego kierowcy...
"Podobno ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła, drugim niezaprzeczalnie jest śmierć..."

<Romeo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X