-Nati!-zawołałem i zerwałem sie z krzesła.
Chciałem ją przytulić, powiedziec że wszystko jest dobrze i niedługo wyjdę ale oczywiście policjant stojący za mną szybko posadził mnie na krześle. Natalie patrzyła na to nieco wystraszona ale w końcu usiadła.
-Nat, jak sie czujesz? Nie nadwyrężyłaś nogi jak schodziłaś po schodach?
-Jest nawet okey, i nie było tak źle na schodach.-powiedziała cicho i położyła skulone ręce na stoliku.
Złapałem jej jedną dłoń i schowałem w swoich.
-A ty jak sie trzymasz? Spałeś?-spytała wyraźnie zaniepokojona.
Aż tak widać, że nie spałem w nocy? Spuściłem głowę i znów patrzyłem na swoje dłonie.
-Chris, jak długo jeszcze tu będziesz?
-Na pewno nie wyjdę szybko-mruknąłem do siebie, ale dziewczyna i tak to usłyszała.-To, o co mnie oskarżył Louis tak szybko ni nie ujdzie płazem. A co najlepsze jego zeznania są wiarygodne...aż za bardzo.
Spojrzałem na Nati i posmutniałem. Jak ona sobie poradzi sama w domu?
I jeszcze to kolano...Jak ona da radę?
-Gdzieś w domu powinienem mieć numer Badi'ego, bo telefon musiałem dać policji. Zadzwoń do niego aby Ci pomógł w domu, nie chce Cię zostawić samej na taki czas...
-Poradzę sobie-powiedziała trochę niepewnie brunetka.-Powiedz mi...o co oskarża cię mój brat, proszę.
Dziewczyna koniecznie chciała wiedzieć. Westchnąłem, pokręciłem głową i spóściłem wzrok.
-Powiedział, że przetrzymuje Cię w twoim domu, nie wypuszczam na zewnątrz i nie pozwalam sie z nikim kontaktować. Dodał, ze jesteś bita, głodzona i siłą zmuszana do...wszystkiego, z seksem włącznie. Nie możesz nic robić bez mojego pozwolenia. Upijam Cię i robię co zapragnę. Raz trafiłaś do szpitala zagłodzona a drugi raz pobita, z mojego powodu. Uniemożliwiam Ci kontaktu z rodziną, z tym baranem włącznie...I te kolano niby też jest moją winą...-spojrzałem na przestraszoną dziewczynę.
Była przerażona.
-Natalie...Kochanie powiedz im, że to nie prawda...powiedz im jak jest naprawdę, proszę-załkałem.
-Chris...
-Natalie, dobrze wiesz, że nie jestem w stanie czegoś takiego zrobić...nie potrafię sie tak znęcać...jeśli chcesz to ni pomóż, chyba że wolisz abym trafił za kratki...-urwałem a jakis policjant wszedł ja salę.
-Pani Natalie Miller?
-Tak...
-Komendant prosi panią na zeznania. Proszę za mną.
Dziewczyna wstała i ruszyła za mężczyzną. Patrzyłem puki nie zniknęła. Tak bardzo ją kocham...
-Rusz sie, wracasz do aresztu-szturchnął mnie policjant.
Natalie? I jak tam zeznania?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz