Nadal było lekko roztrzęsiona. Dotknęła jeszcze mokrego śladu na swojej szyi i wzdrygnęła się. Mimo wszystko zignorowała to i zaczęła robić śniadanie. Jean przytulił ją od tyłu.
- Zrób kawę- mruknęła cicho, ale stanowczo.
Odkleił się od niej i nastawił wodę. Po chwili kawa była gotowa jak i śniadanie.
- Zrób kawę- mruknęła cicho, ale stanowczo.
Odkleił się od niej i nastawił wodę. Po chwili kawa była gotowa jak i śniadanie.
* * *
Tess jechała do pracy. Była już i tak dość spóźniona, więc przyśpieszyła. Zatrzymała się dopiero gdy była przy warsztacie. Wysiadła z samochodu i wbiegła do warsztatu jak oparzona. I co ją tam czekało? Widok Sebastiana pracującego przy samochodach. Nogi się pod nią ugięły, myślała, że zaraz zejdzie tam na zawał. Spojrzał na nią. Tess zmarszczył brwi. Nie była zadowolona z tego, że jej szef postawił ją przed faktem dokonanym. Mimo to nie chciała rezygnować z dzisiejszej pracy. Postanowiła nie zwracać na niego uwagi. Nie powinien jej przeszkadzać w czasie pracy. Chciała wymienić świecę w motorze. Gdy tylko się schyliła poczuła, jak ktoś ją klepie w tyłek. Zaczerwieniła się, zacisnęła pięści i chciała go uderzyć, ale zatrzymał jej dłoń.
- Uważaj sobie- warknął, zaciskając mocniej rękę na jej nadgarstku, aż lekko posiniała. Dziewczyna zagryzła wargi powstrzymując jęk i wyrwała się.
- Czego ode mnie chcesz?-rozmasowała bolący nadgarstek.
- Tego co zawsze słoneczko...- mruknął z nieznacznym uśmiechem.
W obecnej sytuacji wkroczył szef. Dziewczyna myślała, że już ją zwolni lub upomni. Jednak nie. Po prostu wysłał ją do domu. Ta jakby z ulgą wróciła z pracy. Jean chyba nadal u niej siedział.
- Jestem-otworzyła drzwi i zaciągnęła lekko rękaw zakrywając sini nadgarstek.
- Tak szybko?
- Zwolnił mnie dziś- mruknęła cicho.
- Wszystko w porządku- uniósł brew. - T-tak- westchnęła.
- Uważaj sobie- warknął, zaciskając mocniej rękę na jej nadgarstku, aż lekko posiniała. Dziewczyna zagryzła wargi powstrzymując jęk i wyrwała się.
- Czego ode mnie chcesz?-rozmasowała bolący nadgarstek.
- Tego co zawsze słoneczko...- mruknął z nieznacznym uśmiechem.
W obecnej sytuacji wkroczył szef. Dziewczyna myślała, że już ją zwolni lub upomni. Jednak nie. Po prostu wysłał ją do domu. Ta jakby z ulgą wróciła z pracy. Jean chyba nadal u niej siedział.
- Jestem-otworzyła drzwi i zaciągnęła lekko rękaw zakrywając sini nadgarstek.
- Tak szybko?
- Zwolnił mnie dziś- mruknęła cicho.
- Wszystko w porządku- uniósł brew. - T-tak- westchnęła.
Jean? :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz