niedziela, 26 lipca 2015

Od Christopher'a - C.D do Natalie

Kolejne dni w areszcie. Mówiąc szczerze zacząłem się czuć jak przestępca, jak kryminalista który koniecznie musi trafić za kratki. Bo może powinienem? A co jeśli Natalie czuje się przeze mnie przetrzymywana? Zastraszana? Może naprawdę robię jej krzywdę? Sam juz nie wiem...z każdym dniem popadam w coraz większą paranoję. Nie wiem nic, totalne zero...no może oprócz tego, że nie mam co liczyć na odwiedziny. Uważają mnie za jakiegoś seryjnego przestępcę? Boże kochany do czego to dochodzi...Na korytarzu były jakies hałasy, ktoś szedł? Nie chciało mi sie podnosić z ławki, pewnie tylko mi sie wydawało. Jednak wciąż słyszałem kroki, ktoś sie zbliżał. W końcu zgrzyt zamka, ruch ciężkich drzwi i moim oczom ukazuje się policjant i...Badi.
-No stary rusz ten tyłek, wychodzisz stąd.-zaśmiał sie mulat.
Patrzyłem na niego i nie wiedziałem o co mu chodzi. Kolejne przesłuchania? Kumpel wszedł do mnie i wręcz wyciągnął na zewnątrz.
-Jak to wychodzę?-spytałem.
-Tak to. Wszystko sie wyjaśniło, Louis ma przesrane ze strony prawnej, ale wiesz co?
-No co?
-Później go zlejemy na własną rękę-powiedział cicho, tak by policjant za nami nie usłyszał.
Szliśmy korytarzami a Badi tłumaczył mi jak to wszystko poszło.
-Nie mogłem Cie chłopie znaleźć,  aż tu patrzę a tu twój samochód pod blokiem. Potem widzę Natalie i ta mi wszystko wyjaśniła. Poszedłem tu na komendę, zeznania no i w końcu Cię puszczą. Jeszcze podobno jej brat John tu był.
-Ale on niby nie żył...
-Nie wchodzę w szczeguły, Natalie dopytasz o co chodzi.
Pokiwałem głową i wyszliśmy z komisariatu. Ledwo przekroczyłem próg a ktoś na mnie skoczył.
-Chris!-zawołała Nat.
Omal sie nie przewróciłem, aż tak mam mało siły? Dziewczyna nogami  okraczyła na moje biodra a ja złapałem ją za zgrabny tyłeczek. Pocałowałem ją namiętnie a ta wtulała sie do mnie.
-Nati-mruknąłem jej do ucha.-Tak tęskniłem...
Zanurzyłem twarz w hej cudnych włosach.
-Wtacajmy do domu...Badi jedziesz z nami?-spytałem kumpla.
-A ja z takiej racji?
-Tobie również zawdzięczam, że mnie wypuścili.
-No w sumie ok...
-A ty Natalie zadzwoń i zwptos swojego brata, John'a oczywiście. On podobno też mi pomógł.
Natalie? Happy end czy jeszcze nie? XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X