poniedziałek, 6 lipca 2015

Gwendolyn Allen

Cel, marzenie : " Kiedy coś uparcie gaśnie - zaufaj iskierce nadziei "
Imię i Nazwisko : Gwendolyn Allen
Wiek :19 lat
Rasa : Zakażona Geostigm'ą
Link
Płeć : Kobieta
Charakter : Przez większość swojego życia trzymała się z dala od grupy, była samotniczką, nieśmiała i skrytą w sobie istotką. Straszono ją, że wszystkich zarazi swoją chorobą, co jak się okazało nie było prawdą. Przez cały ten czas Gwen uważała się za potwora, nic nie wartą osobę która można od razu zabić i ochronić normalnych ludzi przed śmiertelną chorobą. Nienawidziła siebie i pragnęła lepszego życia dla wszystkich innych, była i nadal jest wrażliwa na cierpienie całego świata. Podczas pobytu z szkole, Freedom Home diametralnie się zmieniła. Przede wszystkim zdała sobie sprawę, że może dotykać innych nic im nie robiąc. Zaczęła się uśmiechać, być pogodna i z niecierpliwością czekać na lepsze jutro. Zakochała się, nauczyła kochać i poczuła co to jest miłość, jak to jest być przez kogoś kochanym. Niestety z czasem zmarła jej podszywana siostra, Annie którą traktowała jak prawdziwą rodziną. Trochę się załamała, ale mając kochana osobę u boku dała sobie radę. Nawet po stracie całej rodziny, Nathan'a i Lucy też żyła dalej, póki miała u swojego boku najukochańszą osoba na świecie, swojego chłopaka Aaron'a. Jednak gdy stracił pamięć a potem dosłownie zniknął, Gwen popadła w depresję. Ponownie zamknęła się w sobie, zapomniała co to uśmiech i jak to jest być szczęśliwym, dla niej te słowo przestało istnieć. Dopiero gdy poznała pewną dziewczynę a swoją obecną przyjaciółkę, Kate podjęła się terapii i "jakoś z tego wyszła". Zachowywała się prawie tak jak wcześniej, prawie. Znów się uśmiecha, może żartować, jednak czasem ma napady smutku, przygnębienia. Mimo to ma nadzieję, nadzieję, że znajdzie Aaron'a i będzie mogła go chodźby zobaczyć.
Zainteresowania : Wciąż jest wierna swoim pasjom. Rysowanie, szkicowanie i malowanie, gdy tym się zajmuje jest w swoim żywiole, uwielbia to robić. Czasem jeszcze gra na gitarze, szyje lub "pisze historyjki" w formie rysunku.
Rodzina : Niestety tylko zmarła; Annie-przyszywana siostra, Nathan-"starszy brat" i opiekun prawny oraz Lucy, jego ukochana.
Historia : Mieszkałam w Little Rock, a raczej na jego obrzeżach. Wychowałam się w tak zwanym "domu dziecka" o ile można to nazwać wychowaniem...Wszyscy się mnie bali, opiekunowie odłączali od grupy, dzieci wytykały palcami i śmiały się a gdy dorośli musieli mnie dotknąć zakładali trzy pary jednorazowych rękawiczek. Nie chodziłam do szkoły, dostawałam jedynie książki, zeszyty i uczyłam się sama. Tak było przez pierwszych dwanaście lat mojego życia. Chyba placówka zorientowała się, że nie potrzeba zajmować się dzieckiem którego nikt nie adoptuje, a nawet nie dotknie. Pod pretekstem przeniesienia gdzie indziej kazano mi się porządnie spakować. Zupełnie nieświadoma zrobiłam wszystko co mi kazali. Wraz z mężczyzną i sporym plecakiem wyszłam na zewnątrz. Było już ciemno, szliśmy pustymi i bocznymi uliczkami. Nie wiem jak ale w pewnym momencie zostałam sama, bez niczyjego nadzoru na ulicy. I tu już zostałam. Pierwszy rok był najtrudniejszy, najtrudniej było się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Co z tego, że czasem jakiś uprzejmy starszy człowiek dał mi swoją kromkę chleba jak ciągle bywałam głodna. Ukrywałam się w starej, dość małej bibliotece. Tu się uczyłam, nocowałam, rysowałam...no właśnie rysowałam. Okazało się, że za takie rysunki płacą całkiem nieźle na pobliskim rynku. Miałam z czego się utrzymać. W kolejnym roku znałam co biedniejsze dzielnice jak własną kieszeń oraz ludzi którzy tam "mieszkali". Pomagaliśmy sobie nawzajem. Na rynku bywałam praktycznie cały dzień, tam poznałam Nathan'a z jego młodsza siostrzyczką Annie. Polubiliśmy się. Czasem pomagałam im finansowo. Nie dość, że było ich dwoje i tylko jedno zdolne do pracy to jeszcze mieli dom na utrzymaniu. Po wielu namowach dziewczynki i jej brata spędziłam u nich zimę i pomagałam w domu. Od razu na wiosnę wróciłam do biblioteki gdzie mieszkało już więcej osób. Zaczęłam przykładać większą wagę do nauki, ale mimo to utrzymywałam się z rysunków, szkiców i niekiedy obrazów. Połowę zarobków podrzucałam Nathan'owi, który z czasem zorientował się, że to ja daję im pieniądze. Trzeci rok mijał praktycznie tak samo, tylko ludzi na ulicach było więcej, mniej możliwości zarobku i pożywienia, już o noclegu nie wspominając. Na stałe zamieszkałam z Annie i jej bratem, czasem tylko znikałam na dwa tygodnie by wrócić do starej "miejscówki", pomóc innym lub pohandlować na rynku. W tym roku zilustrowałam książkę Adama, który mieszkał niedaleko od opuszczonej biblioteki. Obiecał mi czeki, jeśli książka zacznie się sprzedawać. No i zaczęła. Co miesiąc w skrzynce pocztowej West'ów pojawiał się papierek dzięki któremu mogłam wypłacić pieniądze. Ostatniego roku żyło nam się znacznie lepiej, większość dnia uczyłam się nie zapominając o obowiązkach w domu. Od współpracownika Nathan'a dowiedziałam się o Freedom Home, gdzie zamierzałam się zapisać. Spędziłam tam...rok? Może nawet trochę więcej. Poznała wielu ludzi, w tym moją miłość-Aaron'a. Jednak nim byliśmy już ze sobą mieliśmy wypadek. Gdy jechaliśmy motorem chłopaka wjechał w nas samochód, oboje trafiliśmy do szpitala ale to ja miałam zmiażdżoną nogę i "spałam" siedem tygodni...Gdy opuściłam szpital między nami rozkwitła miłość i jednocześnie dowiedziałam się o śmierci Annie. Jakoś to przeżyłam, zwłaszcza dzięki Aaron'owi. Potem pojawił się jego dawny przyjaciel mojego chłopaka, David który się na nas uwziął, następnie nowy dyrektor szkoły z którym też mieliśmy przechlapane. Przez tego pierwszego wydarzyło się coś, co zupełnie nie powinno, a potem jeszcze zabił na moich oczach Nathan'a...Lucy już nie żyła. Nie miałam czasu by rozpaczać, musieliśmy uciekać, co niestety...nie udało nam się. David postrzelił Aaron'a w obojczyk. Potem jakoś się wyrwaliśmy, pojechałam z chłopakiem do szpitala, operacja a potem...dowiedziałam się, że stracił pamięć najprawdopodobniej w wyniku urazy jakiego doznał, gdy ja pobiegłam po pomoc. Nie pamiętał mnie...co nieco mu opowiedziałam, trochę mu się przypomniało, a potem? W szkole zniknęły jego wszystkie rzeczy, w tym motor. Tak czy tak pojechałam do szpitala, akurat w dzień kiedy miał wyjść ale...go nie było. Ani chłopaka, ani jego dziadków i rzekomej siostry...Wyjechałam z Freedom Home, poszłam do zwykłego liceum, wpadłam w depresję...W swojej klasie poznałam Kate, to ona namówiła mnie bym przeszła na terapię. Chciała mi pomóc i pomogła. Wkrótce skończyłam szkołę, napisałam dobrze maturę i...? Przygarnęłam psa, Margo, pracuję w galerii, a raczej w sklepie z ubraniami, tutaj, w City of the Truth i mam nadzieję, że jakoś mi się tu ułoży.
Partner : Eeee...nie?
Zwierzę : Margo
Aparycja : Gwen jest dość niska i drobnej postury. Posiada falowane, brązowo-czarne włosy które zazwyczaj upina w kok i szare oczy. Za prawym uchem ma symbole Sephiroth'a, a na całym prawym ramieniu znamię Geostigma.
Inne :
*Uwielbia gorącą czekoladę
*Zawsze gdy pada deszcz ma nadzieję, że to właśnie ten ją uzdrowi
*Nie może zasnąć bez Margo
Login : smutnaz1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X