Popatrzyłem na... czarnego kapturka
- Czyli nie musimy się przedstawiać ponieważ nasze imiona i nazwiska znasz.... Jeżeli wiesz ze nie widziałeś ich na ...liście? dobrze mówię? - Kapturek nadal uśmiechnięty kiwnął twierdząco głową.
- A ja myślałem że śmierć nie jest taka wesoła... - powiedziałem patrząc na niego uważnym wzrokiem...
- Stereotyp... - powiedział nadal uśmiechnięty... Już zaczęło mnie to denerwować
-Nie rozumiem Cię... - mruknąłem pod nosem - Jak możesz być osobą tak... szczęśliwą...? Jak dla mnie jest to...dziwne...? - mówiłem nadal dosyć cicho... jeżeli właśnie ten człowiek niesie śmierć... fajnie by było się z nim podroczyć... szybciej by mnie zabił...Chyba... Podszedłem do... Czy on przypadkiem nie jest... Azjatą?! skąd tu Azjata? Niech jeszcze powie że jest chińczykiem...
- Dayki... - przedstawiłem się mojego nazwiska nie musi wiedzieć... TO JEST MOJA TAJEMNICA, no i tego czarnego kapturka. Podałem mu ręke... ale on zrobił to trochę jakby... nie pewnie... bał sie mnie? słusznie.
Taemin? brak weny... nadal...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz