Żart... JAK JA GO NIENAWIDZĘ ! Trochę mu uwierzyłam no ale bez przesady... Poza tym do było do przewidzenia że kłamał, wszystko wiedziałam, po prostu udawałam.
- Jesteś żałosny - Tyle tylko zdołałam powiedzieć. Zostawiłam chłopaka samego i pobiegłam w stronę parku. Musiałam się odizolować, on mi w tym nie pomagał.
Usiadłam na pobliskiej ławce podstawiając kolana pod głowę. Nie wiem kiedy, ale poczułam jak płoną mi policzki a łzy powoli płyną.
Ten stres.. To co przeżyłam przez ten czas gdy myślałam że to ostatnie chwile w moim życiu, tego nie da się opisać. Byłam przerażona.
Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, Dayka ? Szybko wytarłam łzy i kątem oka spojrzałam na chłopaka.
- No przepraszam, nie wiedziałem że tak zareagujesz - Odezwał się cicho Dayka.
- Wszystko w porządku, nie wiem o co ci chodzi, po prostu ktoś mi umarł i dlatego tak reaguję - Skłamałam.
Ktoś mi umarł ? Już nawet nie umiem porządnego kłamstwa wymyślić. Jestem beznadziejna. No cóż, teraz będę musiała to drążyć, może będę miała farta i akurat ta osoba umrze. CO NIE ZNACZY ŻE TEGO CHCE. Czysty zbieg okoliczności...
Dayka ? Brak weny ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz