- Nie chce. Jest po północy. Chce mi się spać – mruknąłem. Wolałem tego nie pić. Po ostatniej herbacie chciałem go zabić gołymi rękoma, a co mogło się stać po tej? O zgrozo, a może wrzucił tam tabletkę gwałtu? Pfu, Taemin, nawet o tym nie myśl! To jest twój nauczyciel do chol.ery! On nie myśli o gwałcie, tylko o edukacji… Chociaż? Ze względu na jego zachowanie mógłbym się kłócić. Po nim wszystko było możliwe. A w tamtej chwili? Tyle czułości z niego wylatywało, że przez chwile myślałem, że mam do czynienia z jakimś psychicznym pedofilem. A może miałem? Nie, Tae, obiecałeś sobie coś. Nie wymyślasz dziwnych historii o swoich nauczycielach, bo potem masz jakieś odpały. – Idę spać, dobranoc – dodałem i poszedłem do salonu. Położyłem się na kanapie i zamknąłem oczy. Gdy zacząłem liczyć baranki usłyszałem jak ktoś włącza telewizje. A kto? Nataniel oczywiście. Podniosłem powieki, ale szybko je zamknąłem. Oglądał jakiś film siedząc na fotelu obok kanapy. No chyba go zabije! Nie, Taemin, spokój. Raz, dwa, trzy… tysiąc. Nie, dość! Przegiął.
Wstałem, niby niewzruszony i skierowałem się na korytarz.
- Gdzie idziesz? – spytał mnie nauczyciel.
- Tam, gdzie jest cicho. Miłego oglądania – powiedziałem nieprzytomnie i wyszedłem z pokoju. Gdzie poszedłem? Oczywiście do jego sypialni. Jak dyby nigdy nic położyłem się na pościeli i zakryłem twarz poduszką. Moje policzki wciąż paliły. O co chodziło? Czy on na prawdę coś mi wsypał do tej herbaty? Czyżby kolejne misie haribo w proszku? Nie… Nie zachowywałbym się tak. Zdecydowanie gorzej. – A.. Czemu życie jest tak niesprawiedliwe! – mruknąłem sam do siebie i podrzuciłem poduszkę do góry. Obróciłem się na brzuch i krzyknąłem. Jednak mój głos został stłumiony przez kołdrę. Policzki nadal były czerwone. Dlaczego do jasnej ciasnej? Czy może…. NIE…. – CHOLE.RA, CHOLE.RA, CHOLE.RA, CHOLE.RA, CHOLE.RA JASNA! KUR.WA JEGO MAĆ, NIE ZGADZAM SIĘ! Nie, to niemożliwe, nie ma takiej opcji. KURDE NIE ZGADZAM SIĘ! AAA… Pier.dole to – powiedziałem już ciszej i powoli uspokajałem oddech. Tak, zmęczyłem się krzykiem. Prawie się udusiłem. Zabrakło mi tlenu. Ludzie, pomocy. Prawie umarłem w JEGO mieszkaniu. Na co ja się pisałem…
Zanim się obejrzałem, przez te uspokajanie zasnąłem. Na szczęście nie miałem koszmarów. Koniec info o snach Taemina.
Obudziło mnie czyjeś mrukniecie. Otworzyłem powieki. Ujrzałem… ŚPIĄCĄ TWARZ NATANIELA? CO DO CHO.LERY?! Odruchowo się odsunąłem, tym samym wywaliłem się z lóżka. Bolało. Mój kochany tyłeczek. Nataniel jednak nadal spal. Ten to miał sen. Spojrzałem na zegarek. Prawie szósta trzydzieści, niedługo zadzwoni dzwonek. „Może zdążę”, pomyślałem i wyszedłem jak najciszej potrafiłem z pokoju. Udałem się do łazienki, by się jakoś na człowieka ogarnąć i potem do kuchni, by zrobić śniadanie. Miałem jedynie nadzieje, że nie był on za bardzo wybredny.
Smażenie jajek oraz bekonu, które jakimś cudem były w lodowce i zrobienie dla siebie i dla niego cappuccino, zajęło mi trochę czasu. Miałem nadzieje, że nauczyciel nadal spał. Położyłem wszystko na tacy, tylko kubek z kofeiną trzymałem w ręku, tak na wszelki wypadek. Poszedłem do sypialni. No tak, śpioch nadal leżał i był w tej swojej krainie snów. Ciekawe co mu się śniło….
Położyłem tace i kubek na polce, gdzie był jeszcze zegarek, by móc szturchnąć starszego. Obudził się, o dziwo, za pierwszym dotknięciem. Usiadł na łóżku.
- Co jest? – spytał nieprzytomny.
- Zrobiłem śniadanie. Tak jakby w podzięce. Że mnie w nocy z lóżka nie wywaliłeś i takie tam. Ja już się zbieram, cześć – powiedziałem na dzień dobry i odwróciłem się i poszedłem w stronę drzwi. Wróciłem do kuchni, dopiłem cappuccino i zabrałem swój plecak, który leżał przy drzwiach wyjściowych. Wyszedłem z mieszkania. Miałem jedynie nadzieje, że już nie będę robił mu kłopotów. I że już nigdy do niego nie zawitam.. No chyba, że na korki. Tak było lepiej. Dla mnie i dla niego. Przynajmniej byłem pewien, że na tym nie ucierpi, jeżeli Park by się dowiedział. A nie chciałem Nataniela za wroga. Nie zniósłbym tego…
Nataniel? Taemin coś sobie tej nocy uświadomił >.< / Jak tam śniadanko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz