Gdy się oderwałam od chłopaka zobaczyłam spadającą cegłę na William'a. Szybko do niego podbiegłam, stracił przytomność..
- Steve dzwoń po karetkę ! Szybko - Powiedziałam a potem spojrzałam na blondynkę która stała i płakała. ZAMIAST POMÓC TO ONA RYCZAŁA ! Jak ja nienawidzę takich ludzi..
Znalazłam w torebce chusteczki, wyjęłam je i przyłożyłam chłopakowi do rany. Po jakiś dziesięciu minutach przyjechała karetka. Zabrali nieprzytomnego chłopaka i odjechali z prędkością światła. Ciekawe co on sobie tam powymyślał... Pewnie jakieś bzdury na mój temat. Blondyneczka dalej stała przerażona. Nie jest żadną moją rywalką ani wrogiem więc co mi szkodzi jej pomóc ?
Podeszłam do dziewczyny i objęłam ją ramieniem.
- Nic mu nie będzie, jak chcesz możesz z nami pojechać do szpitala do niego. - Powiedziałam a dziewczyna kiwnęła leciutko głową.
Wsiedliśmy do samochodu wszyscy troje i skierowaliśmy się w stronę szpitala w którym znajdował się chłopak. Gdy byliśmy już na miejscu dość szybko nas poinformowali gdzie znajduje się William. Nie był poważnie ranny, podobno ma szwy na głowie i tyle. Nic strasznego. Po jakiejś godzinie pozwoliła nam wejść do sali. Oczywiście pojedynczo bo za duży byłby tłok. Gdy przyszła moja kolej niepewnie wlazłam do William'a
William ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz