Jak zwykle przyszedłem do baru się upić i wyhaczyć jakieś fajne lasencje( lel, zgapiam od serialu ''Nie ma to jak statek'' ale ciiii). Jeden, drugi, ósmym jedenasty.... Ile tego było? Nawet nie wiem, upiłem się i łeb mnie napie*dalał strasznie. Musiałem odsączyć kartofle (znów zgapiam od jakiegoś serialu, ogarnij się Milo) i wszedłem do pierwszej lepszej łazienki. Kilka jakiś dziewczyn malowało się przed lustrem, robiło selfie z podpisem #wklubie. Ja pierdziele,co za farbowane plastiki! Ale nie no, klepnąłem jedną w tyłek, na co ona i jej przyjaciółki ''Barbie'' uwzięły się na mnie. Muszę zmienić taktykę, serio. Zrobiłem to co musiałem, cały pposiniaczony (ruda dała mi z obcasa! Co za idiotka). Usłyszałem jakieś odgłosy,otwieranie drzwi i beknięcie. No to się wkopałem..... Wychodzę a tam kto? Wilczuś kochany wrócił. Wziąłem głowę pod umywalkę i okręciłem wodę, dzięki czemu nie słyszałem co powiedziała.
- Nie widziałaś...... Takiej jednej b&9&0%9%8%8?- w tej chwili zacząłem bulgotać jęzorem, nie wiem co mówiłem, co ona mówiła ale znacząco się do niej zbliżyłem.
- Nieeeeee- ziewnęła i zaczęła się chwiać na nogach. Sam nie czułem się lepiej. Skoro jest pijana...... O bejbe..... Masz szansę.... Ale muszę..... Coś wykombinować...... Jakiś tekst.
- Ja pier*ole jak mnie łeb naku*wia..... Masz może u siebie lód?- spytałem i zacząłem łapać się za obolałe miejsce i wyłem. Tess złapała mnie za rękę i zaczęła gdzieś prowadzić.
Drops? Masz, naciesz się...... Po za tym, brak weny, kazałaś mi napisać to masz :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz