Chłopak wyszedł, miał mnie kompletnie w d.upie. Dosłownie. No, ale okey, ja nic nie mówię. Zach wyszedł, a ja podszedłem, zakluczyłem drzwi. Następnie oparłem się plecami o drzwi i zsunąłem się w dół. Zacząłem się śmiać z własnej głupoty. Jaki ja jestem głupi, ale nie no mówię poważnie. To jest całkiem poważna sprawa, nie ma z czego się śmiać… Czułem się jak nawalony du.pek.
Trochę potrwało nim podniosłem swój tyłek z ziemi. Poszedłem do kuchni, z szafki wyjąłem chleb, z szuflady wyjąłem nóż, a z lodówki dżem truskawkowy. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym, że zaraz wreszcie zjem swój posiłek, który jadłem ostatnio yyy… Jakieś kilka godzin temu. Jezu nie wiem co ja robiłem kilka godzin temu, ale ok.
No więc kiedy zrobiłem kanapkę, zrobiłem dokładnie 8 kanapek, byłem strasznie głodny, nie dziwcie się mi. No nie ważne. Kanapki położyłem na talerzu, który wcześniej wyjąłem z szafki. Następnie posprzątałem po sobie cały ten bajzel i w końcu mogłem się zabrać za swój posiłek. Wziąłem talerz i poszedłem do salonu. Wyjąłem laptopa, wszedłem na facebook’a i zacząłem przeglądać wszystko „co nowego w wirtualnym świecie” tak to nazywałem. Nawet nie wiem czemu, przypadło mi tak do gustu i tak będę mówił i nikt na to wpływu nie ma. Więc takie yolo swag…
Kiedy skończyłem jeść i skończyłem przeglądać wszystko w internetach, co zajęło mi z 7 godzin ale cii, wyłączyłem laptopa i schowałem go. Talerz po kanapkach odniosłem do kuchni. Poszedłem do łazienki, umyłem twarz, zęby. Kiedy się już ogarnąłem, wyszedłem z łazienki. Skierowałem się do przedpokoju. Usiadłem na ziemi. Założyłem buty, tak na siedząco, nie chciało mi się stać. Nie ważne. Kiedy to zrobiłem wstałem z ziemi i wziąłem klucze. Wyszedłem z domu, skierowałem się do najbliższego baru. Wszedłem baru. Skierowałem się na wolne siedzenia i usiadłem. Zamówiłem jedno piwo. A po chwili ktoś naprzeciw mnie usiadł, tym kimś okazał Zach…
Zach? Nie mam pomysłu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz