piątek, 12 czerwca 2015

Od Kanade cd. do Erika

-Idę-powiedziałam.
Co prawda nadal stałam i gapiłam się na niego jak na...ducha. Kurcze, najpierw chce mnie bzy.knąć, ja mu robie lo.da, daje nar.koty.ki i okradam, okazuje się że wcale nie był na haju i idę do niego do domu....WHAT? Zdezorientowana patrzyłam na swoje mokre trampki, jak chlupały zalane wodą. Naciągnęłam na siebie kurtkę faceta którego imienia nawet nie znam, biała bluzka niestety ale prześwituje, ciiii. Na szczęście granatowa spódnica w kwiaty dzielnie się trzymała. Już awansuje na miejsce ulubionych i najtrwalszych! Szatyno-brunet szedł przede mną, gdy nagle się zatrzymał. A ja idę ide idę idę....i łup, chłopak łapie mnie za ramię. Mało nie wleciałam w ogmną kałużę....zapewne sięgałaby mi do kolana.
-Ślepota-zaśmiał sie i puszczając mnie ruszył dalej.
Skoro twierdzi, że mieszka w pałacu to albo ma średnie mieszkanie z własnym pokojem, tv a nie jakieś studenckie mieszkanko gdzie nawet nie ma gdzie siadać...albo....MA PAŁACYK JAK W BAJKACH! Ej chwila...to raczej nie możliwe. Wkręca mnie. Udaje mi się w końcu dogonić nieznajomego.
-Jestem Kanade-mówię słodkim głosikiem i trzepoczę uwodzicielsko rzęsami.-Jednak wolę by mówiono do mnie Tenshi, a ty jak się zwiesz?
Erik? Przedstawisz się? Lecim na chate! *O*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X