niedziela, 7 czerwca 2015

Od William'a cd. do Natashy

- Nie, to nie- puściłem dziewczyne tak, że omal nie spadła. Pstryknąłem palcami i Luisa nie było. Niech gotuje u siebie w restauracji ''Ballada''. Zabrałem telefon ze stołu i wyszedłem. Nie chce to nie. A myślałem że zrozumiała aluzje. I jeszcze wyskoczyła z tym: ''chcę się teraz poruchać z iinnymi''. Serio? Żałosny sposób na odstraszenie. Otworzyłem ociężale drzwi, włączyłem telewizor i walnąłem się na łóżko. Horrory były beznadziejne, dramaty tandetne, jakieś gówna. Jedyne co było fajne to kanał przyrodniczy, na którym były filmy z życia małych zwierzątek domowych. Można było się zasłodzić. Potem leciał film o ''policji dla zwierząt w Houston'' o jakichś innych miastach. Zasnąłem bynajmniej o trzeciej w nocy. 
A jutro do pracy.... Meh.

~~~*~~~

- Aaaaa!- ziewnąłem przeraźliwie, wyłączyłem budzik który wskazywał godzinę ósmą i wstałem z wyra. Pięć godzin snu..... I tak lepiej niż wstawać o szóstej jak praktycznie zawsze miałem..... Jak dobrze że II A jedzie na wycieczke! Dzięki ci boże! Ogarnąłem twarz i włosy, umyłem sie porządnie i ubrałem. Dwadzieścia po ósmej. Hop siup śniadanko( kanapka z jajkiem, kiełbaską i pomidorkiem <3) i zapakować torbę. Trzydzieści. Zamknąłem drzwi i poszedłem na tramwaj. Czterdzieści pięć. Już na miejscu. Pięć minut zostało co dzwonka. Dzwonek. Wszedłem do sali gimnastycznej, ciągnąc całą pierwszą gimnazjum do środka. Wszystkie cztery razem? Dobrze że była masa niećwiczących..... Kazałem każdej osobie z jednej klasy zrobić listę nieobecnych i dać mi. Dziewczyny ociągały się niemożliwie. Pół boiska dla A i B i drugie pół dla C i D. 
- Grajcie w co macie ochotę, ale na wyznaczonych polach- mruknąłem do zgromadzonych i zająłem się swoimi sprawami. Zauważyłem osóbkę patrzącą w okno na moich uczniów. Młoda i zgrabna kobitka, bardzo ładna i urocza. Dłonie miała drobne, delikatne a uśmiech promienisty. Wydawała się na pozór nieśmiała, ale od razu gdy zobaczyła mój wzrok zapukała w szybę. Otworzyłem jej.
- Cudowną ma pan klase- wzdychała z takim zachwytem, że jej uwierzyłem. Głównie kobiety próbowały mnie naciągnąć na to że lubią sport, ale tak naprawde widziały we mnie tylko głupiego naiwniaka z ładną buźką. Odwzajemniłem uśmieszek i poczułem coś dziwnego.... Nie William, opanuj się! Starałem sobie przypomnieć kim ona właściwie jest. Nie znałem jej, czyli musi być nowa! A no tak, Roxanne Askaban! Podałem jej rękę.
- William Sharkpedo, nauczyciel wf-u.
- Roxanne Askaban, nauczycielka przyrody oraz muzyki.
I tak w sumie zaczęliśmy gadać. Dowiedziałem się że ceni sobie życie zwierząt ponad swoje i innych, że kocha grać na skrzypcach oraz lubi facetów takich jak ja. Nawet mi się zwierzyła, że gdy od razu tu przyjechała, wpadłem jej w oko. Łuuuu! Była bardzo miła, skromna i ''prawdziwa'' (czyt. Nie jest taka jak te wszystkie farbowane lale). No to spróbowaliśmy. Dodałem, że możemy spróbować, czemu nie. Spotykaliśmy się już kilka dni, bardzo się ze sobą zżyliśmy. Zapomniałem o tej całej ''Natashy'' gdyby tylko nie zjawiła się z jakimś chłopakiem w parku dokładnie wtedy, kiedy ja i Roxanne gadaliśmy o muzyce. Był wyższy od niej, miał nieprzyjemny wyraz twarzy. Dziwiłem się jej. Nie dotykali się i jakby ''unikali'', ake gdy patrzeli na siebie to jak z miłością do siebie. Mruknąłem coś i wróciłem do rozmowy. Objąłem dziewczyne w pasie i przysunąłem się do niej. Zachichotała cicho. Cmoknąłem ją akurat wtedy, gdy Natasha i jej chłopak przechodzili obok nas. Lodowatym wzrokiem spojrzałem na nią. Niech będzie zazdrosna o lepsza od niej.
- Wiesz co? Jesteś lepsza niż moja ''poprzednia'' dziewczyna- złośliwie powiedziałem to na głos, a blondynka zarumieniła się jeszcze bardziej. Była wtedy słodka.

Natasha? Zazdrosna o ''lepszą od siebie''? C:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X