sobota, 27 czerwca 2015

Od Dylan'a cd. do Zach'a

Spojrzałem na niego, pff… Pocałowałem go delikatnie w usta.
- Jesteś głupi. – wymruczałem mu do ust.
- Wiem. – odparł w moje usta.
Kolejny pocałunek się pogłębiał i to z coraz większym natarciem. Chłopak położył rękę na moim kroczu i ścisnął. Syknąłem mu w usta, ale nie zaprzestałem go całować. Ręce oparłem o stojącą za mną szafkę i rozłączyłem nasze usta. Odchyliłem głowę do tyłu. Po chwili chłopak przestał, podniosłem głowę do góry i na niego spojrzałem pytającym wzrokiem. Wzruszył tylko pogardliwie ramionami. Prychnąłem i poszedłem do jego pokoju. Rzuciłem się na jego łóżko, owinąłem się kołdrą i schowałem głowę pod poduszkę.
- Dylan! – usłyszałem, wiedziałem, że się zdenerwował.
Zacząłem się śmiać, ale po chwili przestałem. Chłopak przybiegł do pokoju (słyszałem jego bieganie na bosaka, he he) i rzucił się na mnie. Usiadł sobie na moich plecach i zdjął mi poduszkę z głowy.
- Dzisiaj coś król organizuje, idziemy? – spytał. – W sumie to musimy, ale ok…
- Dobra, dobra. Pójdziemy. – przyznałem z niechęcią.
- Może jakąś du.pcie wyrwę, mrr… - zamruczał.
On mi to robi na złość?! Zasr.any du.pek. Pff… Podniosłem się i zsunął się z moich pleców.
*
Do wieczora nam minęło dość szybko. Byliśmy u mnie, ubrałem się w jakieś czyste rzeczy (wcześniej się myjąc), niestety moje mycie się było utrudnione, bo Zach co chwilę wchodził mi do łazienki i próbował wepchnąć się pod prysznic. Ugh… No, ale dałem radę? Dałem! He he… Pochodziliśmy po mieście, znaczy się ja chodziłem, Zach był takim leniem, że musiałem go nosić na plecach.
Poszliśmy wreszcie na tą imprezę. Jakiś Erik z nami zaczął gadać, przy jednym ze stolików, a po chwili podszedł król, jeszcze tego tutaj brakowało.
- Eriku synu, przedstawisz mi swoich znajomych ?
- Zach i Dylan, tato, coś jeszcze ?
- Nie. Przyjdź potem porozmawiać, żegnam panów.
I odszedł. Spojrzałem na nich i o mało nie wybuchłem śmiechem.
<Zach?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X