Początkowo nie chciałam tego pocałunku, ale w końcu uległam. Stałam przyparta do ściany przez Chirs'a, ręcę położyłam na jego ramionach, błądziłam po nich i szukałam odpowiedniego miejsca do złapania się, ale po chwili chłopak jedną ręką złapał mnie za plecy i podtrzymywał. Nie mogłam już dłużej walczyć z samą z sobą, bo doskonale wiedziałam co czułam... Znałam go krótko, ale miłość nie wybiera... Tak dzisiaj brakowało mi jego ciepłych ust, czułego dotyku. Kiedy chłopak odsunął się ode mnie od razu się do niego zbliżyłam, Chris swoim czołem stykał się z moim czołem. Spusciłam wzrok na ziemię. Kiedy poczułam, że Chris na mnie patrzy podniosłam swój wzrok. Wpatrywałam się w jego oczy. Uśmiechnęłam się lekko. Ponownie złączyłam nasze usta w pocałunku. Przyparta do ściany, stałam chyba z kilka minut, ale ktoś przerwał nam tę chwilę. Jedna z sąsiadek weszła do klatki. Odepchnęłam od siebie Chris'a. Spojrzał na mnie pytająco, ale po chwili zrozumiał o co chodzi. Więc stanął obok mnie. Sąsiadka weszła na piętro wyżej. - Chcesz iść na spacer? - spytał. Pokiwłam twierdząco głową. Chłopak pobiegł do góry zakluczyć mieszkanie. Gdy wrócił kluczy mi nie oddał tylko schował do kieszeni swoich spodni. Popatrzyłam na niego. Pokręciłam tylko głową. Złapałam chłopaka za rękę (nie za dłoń jakby co). Popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Wyszliśmy z klatki schodowej. Nie wiedziałam gdzie moglibyśmy pójść, więc musiałam zdać się na łaskę tego aby Christopher nas gdzieś zabrał... - Musisz ty coś wybrać. - powiedziałam. Uśmiechnął się szeroko. Przytaknął głową i podszedł ze mną do auta. Wyrwał swoją rękę z mojego jakże to "mocnego" uścisku. Otworzył mi drzwi. Wsiadłam do auta i zapięłam pas. Chłopak pobiegł od strony kierowcy, szybko wsiadł i odpalił auto.
*
Dojechaliśmy na miejsce, dokładnie nie wiedziałam gdzie jesteśmy,ale miejsce było przepiękne. Woda, jakiś stolik do pikniku... Wysiadłam z auta i skierowałam się do stolika.
Jednak po chwili chłopak podbiegł, przerzucił mnie przez ramię. Zaczęłam go bić pięściami po plecach i wymachiwać nogami. Prawie oberwał kilkakrotnie w brzuch, ale to szczegół.
- Puszczaj mnie! - krzyczałam jak najgłośniej tylko mogłam.
A on co? Tylko zaczął się śmiać. Zaczął biec w kierunku wody, tuż przed samą nią, zdjął buty i wbiegł.
- Czy aby na pewno Cię teraz puścić? - spytał i prawie mnie wrzucił. Jednak swoim ciałem przywarłam do jego ciała.
Wyszedł na brzeg, postawił mnie na ziemi i zaczął ściągać spodnie jak i koszulę. Wbiegł do wody niczym strzała. Zaczął pływa tam i z powrotem...
- Ej no! - krzyknęłam oburzona. - Chris!
Chłopak przepłynął i wyszedł na brzeg.
- Co?
- Nie zostawiaj mnie. - burknęłam.
Podeszłam do niego, położyłam ręce na jego szyi i złączyłam nasze usta w długim namiętnym pocałunku. Miał zimne i mokre wargi... W pewnym momencie odepchnęłam go od siebie. Zaczęłam ściągać spodnie, bluzkę i buty. Zauważyłam pomost.
- Kto pierwszy na pomoście? - spytałam.
- Okey.
- Ale nie dawaj mi fory, ja lubię grać fair. - powiedziałam.
- Okey.
Zaczęliśmy biec w stronę pomostu, chłopak biegł tuż obok mnie. W sumie to był mega blisko wody, więc spróbowałam go tam wepchnąć, ale się nie udało. Jednakże to ja byłam pierwsza na pomoście, przebieglam cały, a z jego końca wskoczyłam do wody. Tuż po mnie wyskoczył Chris. Zaczęłam go chlapać, ale on był silniejszy i złapał mnie za ręce - moją jedyną "broń". Przyciągnął do siebie i puścił. A ja jedną dłoń położyłam na jego szyi, a drugą na włosach, które delikatnie przeczesywałam palcami. Nogami oplotłam go wokół bioder, zsunęłam się tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.
- Jesteś idealny. - wyszeptałam tak cicho myśląc, że tego nie usłyszy, ale usłyszał.
- Ideały nie istnieją, a jedynym ideałem jesteś ty. - powiedzciał całując mnie w szyję.
Uśmiechnęłam się, ale po chwili odsunęłam się od niego. Wyszłam z wody, wiał mocno wiatr, więc zaczęło mną trząść...
Chris od razu zareagował i wybiegł z wody. Pobiegł do auta po jakieś koce i ręczniki. Czyli od dawna się przygotowywał do tego? Dobra nie ważne. Wrócił do mnie. Zaczął mnie owijać kocem, po czym kazał mi iść do auta.
- Ale ja nie chce. - fuknęłam.
- Musisz, inaczej się przeziębisz. - odparł stanowczym głosem.
Burknęłam coś w odpowiedzi i na życzenie chłopaka wróciłam do auta.
Chłopak wrócił po nasze rzeczy, sam się ubrał i schował ciuchy do bagażnika.
Wsiadł do auta, odpalił silnik i wyjechał na drogę.
*
Wróciliśmy do domu - mojego nie jego. Od razu po wejściu do mieszkania, poszłam wziąć gorący prysznic - umyłam ciało jak i włosy. Następnie wytarłam i wysuszyłam. No a na koniec ubrałam czyste majtki i piżamę... Było coś przed 23, więc Chris został na kolacji, o ile można to tak nazwać - makaron z serem. No nie ważne, pomińmy to... Podałam danie do stołu, zabraliśmy się za posiłek...
Kiedy skończyliśmy już jeść, poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie, owinęłam się kocykiem. Chłopak był cały czas zamyślony. Pewnie rozmyślał o swojej siostrze i całej tej aferze. Ech...
Przysunęłam się do niego, po czym wtuliłam w jego ramię.
- Zostajesz czy jedziesz do domu? - spytałam.
Christopher? To jak? :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz