sobota, 11 lipca 2015

Od Kanade cd. do Erika

trzyłam na odchodzącego chłopaka i stałam w miejscu, tak jakoś koło dziesięciu, może dwudziestu minut....ŻE CO KUR.WA?! JAKI PIER.DOL.ONY CW.EL...Jakaś parka wpadła na mnie i zamierzali mi coś powiedzieć ale spojrzałam na tych lamu.sów spod byka i zeszłam z parkietu. Co za pie.przo.ny, zbo.czony, poj.eb.any skur.wy.syn, cw.el, cio.ta i gej! Z chęcią bym posłała mu tę wiązkę prosto w twarz, dała z liścia i kopnęła w krocze. A nie, przepraszam. On nie ma jaj! Wkurzona poszłam do baru. jak nie będę się "bawić" to chociaż się porządnie napiję.
~~*~~
Właściwie to tak z czasem przeszła mi złość na tego deb.ila a raczej...zaczęło mi byc smutno, potwornie smutno. Lamu.sowskie pary wciąż kiwały się pijane na parkiecie a ja siedziałam i sączyłam kolejnego drinka. Bym się upiła ale mam zdecydowanie za mocną głowę na tak słaby alkohol, bywa...Gdy wypiłam do dna znudzona ruszyłam w stronę wyjścia z tego całego pałacu, czy co tam jest...
Erik? A ty sie upiłeś? ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X