poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Christopher'a - C.D Natalie

Powiedzieć czy nie powiedzieć...Z jednej strony nie wiem jak długo dam radę trzymać to w sobie, a z drugiej nie chcę martwić dziewczyny...Pokręciłem głową i usiadłem przy stole.
-Chris-powiedziała Natalie i zeskoczyła z blatu.-Powiedz mi.
Spuściłem głowę i nadal siedziałem cicho. Po co mam jej mówić o kolejnych wybrykach Silvan'a? No niby czemu? Nat musi wrócić do zdrowia a jeszcze do końca nie wiem co z jej braćmi, i czego chciał jeden z nich...nie zamierzam jej dokładać zmartwień...Poczułem zimną dłoń na ramieniu.
-Co się stało?-brunetka nie dawała za wygraną.
Nadal milczałem więc dziewczyna dłonią uniosła mój podbródek tak, że musiałem na nią spojrzeć.
-Co się takiego wydarzyło? Proszę, powiedz mi.-nalegała.
Westchnąłem i zebrałem jej dłonie.
-Usiądź-powiedziałem cicho.
Nat zrobiła to o co poprosiłem i wpatrywała się we mnie. Odwróciłem wzrok.
-Nie wiem nawet od czego zacząć...-wydukałem.
-Od początku.
Spojrzałem na nią. Dam radę i to powiem na głos...i przy okazji sam uwierzę...
-Dziesięć minut po tym jak zasnęłaś...do kina wpadł mój brat. Nie wiem jak, ale wiedział w której sali jestem. Wpadł do środka i zaczął wrzeszczeć, gdzie jest ten ch.uj, czyli ja. Wbiegł na samą górę i chciał się ze mną bić, a raczej sprać mnie na kwaśne jabłko.-nie wiem czemu, ale wszystko mówiłem z anielskim spokojem.-Nie musiałem na szczęście bronić się długo, przyszła ochrona i wyprowadzili tego pajaca...Tak wrzeszczał, że się dziwię, że spałaś dalej i się nie obudziłaś. Potem było spokojnie, puki nie zadzwonił mi telefon. Miałem wyciszony, więc tylko czułem wibracje i nikt nie słyszał, i tak już starczyło zamieszania. Poszedłem do toalety i jeszcze zdążyłem odebrać. Dzwoniła Ana, przynajmniej taki wyświetlał mi się numer. Okazało się, że to jej przyjaciółka, a dzwoniła z jej telefonu, bo tylko ty był mój numer.
Na chwilę przestałem mówić i wziąłem głęboki oddech. Teraz najgorsza część...tak bardzo nie chcę tego mówić, twierdzić, że tylko źle usłyszałem i że to nie wydarzyło się naprawdę...Zacisnąłem dłonie w pięści, dam radę...
-Okazało się, że Silvan pobił Anastasie, nie wiem jak ją znalazł ale przez to ona wylądowała w szpitalu w stanie krytycznym. Szybko wzięli ją na blok operacyjny, miała ciężki uraz głowy i kręgosłupa.-zacząłem się jąkać-Teraz już leży na sali, jest po operacji. Jej stan był na tyle ciężki, że musieli ją uśpić, nie wiadomo czy się wybud...
Nie dokończyłem tylko ukryłem twarz w dłoniach by nie było widać jak łzy napływają mi do oczu a potem spływają po policzkach.
-CZEMU TEN DUR.EŃ SIĘ NAD NIĄ ZNĘCA! CZEMU NIE MOŻE ODPUŚCIĆ I ZAJĄĆ SIĘ SWOIMI SPRAWAMI TYLKO WIECZNIE DOKŁADAĆ NAM KŁOPOTÓW?! CZEMU PODNIÓSŁ NA NIĄ RĘKĘ, NA SWOJĄ SIOSTRĘ I NA KOBIETĘ TYLE RAZY?! NIE JEST UCZCIWY I WILI ZNĘCAĆ SIĘ NAD SŁABSZYMI?! ALE TO JA ZAWINIŁEM! TO MNIE TAM WTEDY NIE BYŁO I TO JA NIE SKOPAŁEM TEGO GNO.JA, ŻE NIE BYŁ W STANIE JUŻ SIĘ RUSZYĆ! TO JA ZAWINIŁEM!-darłem się w niebogłosy.
Wszystko w końcu ze mnie wyszło, byłem trochę spokojniejszy ale nadal z poczuciem winy. Siedziałem i próbowałem ogarnąć się do końca lecz z marnym skutkiem...
Natalie? Zły brat :<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X