niedziela, 12 lipca 2015

Od Alex'a cd. do Anastasie

Chłopak spał jak kamień, nic nie było w stanie go obudzić, bo śnił mu się piękny seń. Widział jak dotyka gi Anastasie swoimi drobnymi paluszkami od malutkiej rąsi, sprawdzając czy jest prawdziwy czy też ma zwidy. Uśmiechał się od ucha do ucha, ciesząc się obecnością rudej niemowy akurat w jego łóżku (mryryryryry). Odsunął jej dłoń od twarzy po czym przyciągnął jej chude ciało do swojego, lekko umięśnionego (to że nie lubi świata to nie znaczy że nie może pakować, nie?) i przytulił, zastygając w takiej pozycji na kilka minut. Zamknął oczy wsadzając twarz w jej długie i lśniące włosy. Otwiera oczy. Leży na łóżku solidnie przykryty, a obok twarzy widzi kobietę która go dotyka i też jest naga. Alex przerażony macha rękoma i nogami, wprawiając że pościel i kołdra lata nad łożem, a ten spada z niego i teraz sobie uświadamia, że nic nie ma na sobie. Zakrywa się jak dziewczynka i skrada się golutki jak niemowlak po bokserki. Co chwila się odwraca i sprawdza, czy ta się nie gapi i ubiera ciuch. Podnosi się ciężko, łapię za głowę. Zakręciło mu się w głowie.
- Tabletki?- pyta gdy widzi że ona też się trzyma i kiwa głową. Wstaje, utrzymuje równowagę i idzie do tej kuchni, uważając na schodach by się przypadkowo nie zwalić, ale no musiał polśizgnąć się na trzecim schodku( jaka ciota lel) i no wywala się na ryja. Człapie na resztkach sił do kuchni, bierze pudełko z kapsułkami na ból głowy, brzucha i w ciul wszyatkiego innego i idzie znowu po tych schodach do swojego pokoju. Pamięta żeby się nie wywalić. Dochodzi na górę cały i zdrowy! Punkt dla Alexa. Luka do pokoju, patrzy nas swoją księżniczke w łóżku i spogląda na jej golutkie ciałko. Mniam. Po cichutko kroczy do dziewczyny która wstała już i o dziwo nie zauważyła go. Podchodzi od tyłu, łapie ją w talii i całuje cieniutką szyję, lekko drżącą i zimną. Żyły pulsowały szybciej, musiała się przestraszyć. Gdy spojrzała na niego swoimi szmaragdowymu oczętami uśmiechnął sie i podał do ręki tabletki. Z pod łóżka wyciągnął wodę którą dał jej do popitki. Sam zaczął grzebać w szafie by znaleźć jakieś ubrania dla niej. Wyciągnął różową bluzkę z nadrukiem orła i sokoła, żółte jeansowe spodnie i miał wyciągnąć stanik, ale no problem jest bo nie wie jaki ma rozmiar. Wyciąga jakiś byle jaki biqly i rzuca w stronę dziewczyny. Buty..... Alex przystaje na chwile, główkuje i wybiega wręcz z pokoju i zjeżdża stylowo po poręczy. Dobiega do szafki na buty mamy i szuka jakichś ładnych balerin dla niej. Bierze numer trzydzieści osiem szuka na półkach i wybiera jakąś czarną parę z kryształkami. Matka chłopaka miała pełno takich, a nawet jeśli nie miała zapasowej pary to i tak są na tyle bogaci by kupić jej wiele innych par, niekoniecznie takich. Blondyn rusza po schodach zamykając szafę na klucz, po czym wpada do rudej.
- Nie będziesz mi chodzić w tych obcasach. Jeszcze ci nogi połamią- mówi troskliwym głosem. W radiu gra muzyka, nawet fajnie się słuchało a w tle dzwonił czyjś telefon, a szczegółowiej wibruje. No to bogacz rusza w stronę odgłosów, odblokowuje ekran i spogląda na niego. Wiadomość. Po kryjomu czyta nagłówek, widzi że pisze jej koleżanka o tym iż przyjeżdża do niej chłopak i chcą zrobić sobie romantyczny wieczór i jest problem bo chcieliby zostać sami i ta kumplea prosi ją aby na tą jedną noc zanocowała gdzieś indziej. Bidulka, wywalają ją z domu.
- Orientuj się- wrzeszczy Alex i rzuca telefon rudej. W ostatniej chwili udało jej się złapać urządzenie. Dostała by w cycka inaczej
Dziewczyna tak czyta i czyta, szczęka jej opada i wzdycha co chwila. No to ten udaje że nic nie wie i siada obok niej.
- Co się stało?- pyta czułym głosikiem, przytulając ją do siebie. Pokazuje mu Sms'a co czytał, a ten wzrusza ramionami.
- Wiesz... Jak mam wolny pokój obok siebie. Jest trochę zakryty i mogłaś nie zauważyć, ale jest.
Ruda zawiesza mu ręce na szyji i ściska mocno. Szkoda że nie umie mówić. Blodnyn zaczął się jej przyglądać. W bluzce i spodniach wyglądała seksi, a szczególnie że prawe krótkie ramię spadało. Założyła na swojw bose dotąd nóżki skarpetki z balu wakacyjnego przez co wyglądała dziecinnie. Zbliżył twarz do jej twarzy i pocałował krótko, po czym wstał i zaprowadził ją do tymczasowego pokoju. Pokazał mniej więcej gdzie wszyatko się znaduje, wszyatko objaśnił i pokazał własną garderobę. Mogła korzystać ze 100 sukienek, 50 par butów oraz bluzek i spodni, rajstop i spódniczek, kolanówek, skarpetek... Ze wszystkiego. Uśmiechnął się nieznacznie, widząc zadowoloną i rozmarzoną twarz Anastasie. Już miał wyjść, gdy przypomniał sobie o kolacji na 20. Była dziewiętnasta. Wystarczy czasu na przygotowania.- Jak będziesz czegoś potrzebowała to zawołaj, a teraz przygotuj sobie rzeczy. Zabiorę cię gdzieś, w bardzo tajemnicze miejsce- powiedział bardzo zwięźle i odszedł znikając jak cień, lub znany slenderman. Wkroczył do swojej fortecy spokoju i odpalił guzik schowany za regałem. Teraz z jego pokoju stał się jakiś wybieg mody; z telewizora zrobiło się lustro, z łóżka stolik przy któryn siedziały sprzątaczki które pomagały mu przy ubiorze itp. Z szafy i innych rzeczy zrobiła się garderoba.
- Dziewczyny, obok jest milady potrzebująca dobrej ręki w ubiorze- mruknął do trzech pokojówek w spokoju popijającyh kawkę bądź herbatkę. Skinął lekko na drzwi. Te od razu się podniosły i wyszły z pokoju. Garnitur, krawat, czarne, wypolerowane buty oraz spodnie jeansowe. Idealnie. 19:30. Nagle ktoś zapukał. Alex powiedział ''proszę'', a drzwiach stanęły trzy pokojówki Amy, Rose i Lucy za którymi chowała się ruda. Dziewczęta odsunęły się i ukazały piękność samą w sobie- Ana stała w krótkiej lecz pięknej miętowej sukience z czarnś górą i kokardką wokół pasa.
http://i4.dobramama.pl/c0609a6f48d09eb01f506deee771ca4f/sliczna-mietowa-sukienka.jpg
- Wyglądasz bosko- podszedł do niej i podał ramię.- Rose i reszta. Możecie też gdzieś wyjść. Macie dostęp do swojej garderoby? To dobrze.
Zeszli po schodach, on zauroczony w niej po uszy, a ona ciągle zarumieniona. Zamknęli drzwi. I teraz tylko zdążyć na lotnisko...
~~~*~~~
Byli w Paryżu, mieście zakochanych par oraz pięknych widoków. Jeśli dobrze szli to za chwilę dojdą do tego tajemniczego miejsca. Restauracja która stała przed nimi otworem była jedna z najlepszych w Europie. Weszli do środka, kelner zaprowadził ich do stolika i dostali menu. Dużo jedzenia, dużo deserów. Wzięli trochę każdego na spróbowanie. Gdy tak czekali naśmiewali się z ciamajdowatego kelnera który chodził sztywno jak deska i rozlewał i wywalał wszystko dookoła. Dostał już chyba trzy nagany od szefa.
- Patrz jak sukienka tej szatynki będzie zaraz w czosnku- chłopak nie mógł wytrzymać gdy piękna bursztynowa sukienka jednej szatynki ze stolika obok teraz stała się ubrabrana sosem czosnkowym z dodatkiem kolendry. Naprawdę nie nieli lepszych? Szef kuchni cały wkurzony idzie po swojego ucznia, bierze go za fartuch i wywala za drzwi na zbity pysk. Cała restaruacja zaczęła klaskać i pogwizdywać, na co kucharz tylko się ukłonił i wrócił do pracy. Przyszedł inny, podał nam nasze zamówienia (było ich około 10) i zapytał o coś do picia. Winko, nie winko i w ogóle. Anastasie ciągle coś pokazywała zamiast mówić, ale chłopak mniej więcej wiedział o co chodzi. Jedzenie było wyśmienite i przepyszne, nie napychało jednym kęsem i naprawdę dobrze smakowało... Jak obiadki mamusi lub anielskie przysmaki rozpływające się w ustkach. Ciągle na nią patrzał, przez co ona mogła czuć się trochę dziwnie w tej sytuacji, ale nie okazywała tego, może wcale nie doznawała takiego odczucia.
- Et Croissant maintenant au détriment de la société!- zawołali z kuchni, a lud wiwatował i cieszył swoje nałe mordki. Na każdyn stole zawitał talerz z około 20 sztukami croissantów. Ana i Alex zjedli połowę rogalików z nadzieniem i zawinęli je w serwetkę po czym ruda włożyła je do torebki od znanego producenta mody- J&R. Słońce zachodziło, a krwisto czerwone niebo z przebłyskami pomarańczowego i żółtego raziło swoim szykiem i blaskie. Para usiadła na ławeczce i cieszyła sie resztką wieczoru. Blondyn objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Chwilę tak siedzieli w spokoju, gdy nagle za nimi stanęli jacyś chłopacy i odbezpieczyli strzelby. Alex już cały wkur.wiony po całości wstaje i podchodzi do największego gościs po czym okłada go pięściami i kopie i w ogóle robi to tak, że się potem nie podnosi, a reszta (czyt. Trójka pozostałych tchórzy) ucieka w popłochu ratując swoje sadystyczne tyłki. Warczy jeszcze na dodatek, po czym zabiera Ane do samolotu i odletują do City of The Truth. Potem kładą się do łóżek i zasypiają.
~~~*~~~
Ósma. Rose biegnie po schodach z listem w ręce. Na twarzy ma straszne przerażenie które doskonale widać na jej młodej( bo 25 letniej twarzyczce). Puka do drzwi swojego pana, i wchodzi bez uprzedzenia. Ten podnosi głowę z poduszki i złym wzrokiem na nią pacza.
- Wybacz Sir, ale go pilne-pokojówka daje Alexowi kopertę do dłoni i ulatnia się. Ten tak spogląda na ten list, myśli co tam jest i no niechwtnie bierze go w ręce i czyta. Łapie się za głowę, pot leje się z niego ciurkiem. Wybiega do pokoju rudej, ta tak patrzy na niego zdziwiona. Ten orzystaje, podchodzi i szepcze:
- Mamy wezwanie do sądu.
Ana? Niespodziewany zwrot akcji *^*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X