sobota, 10 października 2015

Od Romea cd. Cheyanne do Yixinga

Romeo jak zwykle przechadzał się z szerokim uśmiechem na twarzy po ulicach miasta, podśpiewując ulubione piosenki, gdy nagle zza rogu wyskoczyła dwójka umundurowanych mężczyzn. Białowłosy z początku nie wiedział o co chodzi i dlaczego jacyś żołnierze kręcą się po ulicach, w pierwszej chwili skojarzył sobie niemieckich okupantów z Polski.
- Guten Tag, meine Herren aus Deutschland? (z niem. dzień dobry, panowie z Niemiec?) - zapytał ni stąd, ni zowąd, przechylając lekko głowę na bok. Mężczyźni tylko popatrzyli po sobie z niewyraźnymi minami.
- Россия хочет войны? (czyt. Rossiya khochet voyny?, z ros. Rosja chce wojny?) - powiedział po rosyjsku, wciąż zastanawiając się czego chce ten duet, lecz oni wciąż milczeli nieogarnięci. - To může Česká republika? (cz. to może Czechy?) - wymamrotał lekko zdenerwowany tępotą facetów.
W końcu jeden z nich poprawił czapkę i spojrzał na drugiego.
- Ty, co on pi*rdoli? - mruknął z uniesioną brwią.
- Serio?! Ja się tu produkuję, gadając do was po trzech językach, a wy takie tumany nie raczycie cokolwiek powiedzieć! No chamstwo w państwie! - wydarł się, zakładając ręce na piersi. Zaskoczeni żołnierze tylko wzruszyli ramionami i bez zapowiedzenia chwycili Romea za barki, zacząwszy prowadzić go w stronę wozu z innymi ludźmi.

~*~

- Co to do jasnej anielki jest?! - zdenerwowany oglądał się w lustrze w swoim szarym, nudnym stroju. Nie miał siły znosić te ponure barwy przez kolejne kilka lat, gdyż dla niego była to większa męka niż te głupie eksperymenty. Chociaż i tak jemu nic nie zaszkodzi, w końcu od urodzenia był szalony.
Wymamrotał coś pod nosem, po czym zdjął swój kapelusz z głowy. Cudem pozwolono mu go zatrzymać, a mieli zabrać przedmiot gdzieś do kotłowni. Romeo ryczał, wrzeszczał, tupał i walił pięściami niczym dziecko, grożąc, że nie uspokoi się do póki go nie odzyska. Strażnicy zlitowali się nad biedakiem, a raczej chcieli go uciszyć ze względu na hałas, jaki robił i oddali mu jego własność. Z uśmiechem dał się odprowadzić do pokoju, gdzie teraz wyszukuje w swoim skarbeńku jakichś ubrań. W końcu zdecydował się na czarne spodnie oraz niebieski t-shirt z czarnym napisem "thug life", potem kolejno zaczął wyrzucać filiżanki, imbryczki z herbatą oraz książki, a na sam koniec wysunął niewielką żółtą lampkę z kapelusza i zabrał się za czytanie, siorbiąc przy okazji gorący napar.
Miał zajęcie na dobre kilka godzin, więc może jakoś przeżyje te nudne miesiące... Oho, coś się dzieje. Ni z gruszki, ni z pietruszki do środka pomieszczenia wpadła brązowowłosa dziewczyna w szarym kombinezonie. Wyglądała na przerażoną.
- Oszalałam - wyszeptała ze strachem w oczach.
Romeo zaś tylko ciepło się uśmiechnął.
- Odbiło ci, zbzikowałaś, dostałaś fioła. Ale coś ci powiem w sekrecie. Tylko wariaci są coś warci - wypowiedział swoją ulubioną regułkę, lecz chyba jeszcze bardziej dobił ów dziewczynę, gdyż usiadła skulona pod ścianą, zakrywając twarz dłońmi.
Chłopak lekko zmieszany, zdjął kapelusz z głowy i podszedł do zaniepokojonej kobietki z filiżanką herbaty w dłoni.
- Chyba jesteś lekko zdenerwowana, co? Napij się, przejdzie Ci - podsunął szatynce napój pod nos, dalej uśmiechając się życzliwie. Usiadł naprzeciwko niej w siadzie skrzyżnym.
- Nie masz się czego bać, lubisz słodycze? - postawił na podłodze talerz z ciastkami.

<Cheyanne? :3 Xiang z Pakistanu? Czekamy na Twoje wejście smoka! XDDD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X