Dziewczyna chciałą wstać z kanapy ale zatrzymałem ją chwytając w pasie.
-Nie tak prędko skarbie-pociągnąłem ją w powrotem na kanapę tak, aby usiadła.
-Czemu?-oburzyła się.-Jestem zmęczona, chcę spać.
Pokręciłem głową.
-Najpierw kolacja, potem spanie. Nie pozwolę być głodowała.
Wyłączyłem telewizor i ciągnąć Natalie za rękę ruszyłem do kuchni.
-Mogę być tosty?-spytałem wyjmując toster z szafki.
Brunetka pokiwała głową puszczając moją dłoń usiadła przy stole. No więc zabrałem się za robienie pysznych tościków.
~~*~~
Siedzieliśmy przy stole już z pustymi talerzami i popijaliśmy herbatkę. Dopiłem resztę jednym chlustem i wstałem od stołu zbierając naczynia.
-Ja pozmywam, a ty wskakuj pod prysznic. Nie będę Cię dziś więcej męczył-posłałem ukochanej ciepły uśmieszek i zabrałem się za zmywanie. Nat podniosła się od stołu i stawiając kubek przy zlewie wyszła z pomieszczenia.
~~*~~
Gdy pozmywałem wziąłem szybki prysznic i wróciłem do mojego pokoju. Natalie leżała na łóżku i patrzyła w sufit. Nie mogła spać? Położyłem się obok niej i objąłem lekko w pasie.
-Czemu nie śpisz?-spytałem.
-Czekałam na Ciebie-powiedziała i przytuliła się do mojego ramienia.
Przykryłem nas kołdrą i ucałowałem jej czoło.
-Śpij dobrze, dobranoc.
-Dobranoc.
~~***~~
Siedziałem sobie z Natalie w parku. Było dość zimno, ale nie odczuwaliśmy tego. Moja ukochana była już w zaawansowanej ciąży i miała złotą obrączkę na palcu, tak jak ja. Patrzyliśmy jak topnieje śnieg i pojawiają się pierwsze kwiaty.
-Co obstawiasz?-spytała moja już żona.
-Biorąc pod uwagę, że są to bliźnięta, to pewnie dwie dziewczynki, tak samo urodziwe jak ty.
Brunetka zaśmiała się i pogłaskała po brzuchu.
-Mówię Ci, to będą chłopcy.
-Dziewczynki.
-Chłopcy.
-Dziewczynki.
-Eh...a może i chłopiec i dziewczynka?-Natalie uniosła brew.
Podrapałem się po głowie.
-Jeśli tak będzie, to jestem ciekaw jak sobie poradzimy.
-Jakoś na pewno. Chodźmy już do domu, zimno mi.
Pokiwałem głową i wstałem z ławki obejmując moje skarby, całą trójkę. Ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Maleńka oglądała się na wszystkie strony i wzdychała.
-Skoda, że już nigdy więcej tego nie zobaczę-szepnęła cicho.
Spojrzałem na nią zdziwiony.
-Jak to nigdy więcej? Nat, o czym ty mówisz?-przeraziłem się.
Dziewczyna zaśmiała się i odwróciła w moją stronę.
-Przecież to oczywiste, nigdy więcej nie zobaczę już tego świata.-to powiedziawszy uwolniła się z mojego uścisku i podeszła kilka kroków dalej, po czym odwróciła głowę z moją stronę.-Dziękuję Ci.
-Za co? Kochanie o czym ty mówisz?
Moja żona otarła dyskretnie łzę, która nawet nie zdążyła spłynąć jej po policzku. Cały czas się uśmiechała, ale coraz słabiej.
-Dziękuję Ci, że byłeś ze mną przez ten cały czas, że mnie pokochałeś. Nie wiem co bym zrobiła, gdybym nie spotkała Cię pod tym sklepem...może nigdy nie byłabym szczęśliwa? W każdym razie-podeszłą do mnie i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek.-Wiedz, że wciąż Cię kocham.
Sylwetka dziewczyny nagle rozmyła się w powietrzu, a na ziemię upadła złota obrączka, którą założyłem ukochanej w dniu ślubu.
Zniknęła.
Na zawsze.
Zamknąłem oczy, by po chwili je otworzyć. Miałem nadzieję, że tylko to mi się przywidziało, że ona nadal tu jest...ale jej nie było. Nie pojawiła się. Zabolało mnie serce, a pod powiekami zbierały się łzy. W jednej chwili zniknął sens mojego życia, cały...
~~***~~
Usiadłem gwałtownie na łóżku budząc się. Byłem roztrzęsiony, jak nigdy. Spojrzałem na łóżko, obok mnie leżała sobie spokojnie niczego nieświadoma Natalie i przytulała poduszkę. W pośpiechu odkryłem kawałek kołdry. Nie miała wyraźnie zaokrąglonego brzucha ani obrączki na palcu. Wszystko było jak wcześniej...czyli to tylko głupi sen, znowu. Westchnąłem i położyłem się w powrotem na łóżku. Nie byłem już w stanie zasnąć, za bardzo się obawiałem, że wszystko może stać się rzeczywistością.
Natalie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz