Westchnęłam i zdjęłam obcasy kładąc je starannie obok drzwi wejściowych. Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowałam. Wszystko było takie... inne, stare i wyglądało na bardzo cenne.
Spojrzałam na swoje stopy, wyglądały gorzej niż przerażająco, wyjęłam z torebki skarpetki i założyłam je ostrożnie tak aby nie zabrudzić krwią podłogi czy dywanu.
- Co to za miejsce ? - spytałam chłopaka, oglądając obrazy wiszące na ścianie.
- Mój stary domek rodzinny
- Ładnie tu - skomentowałam, podeszłam do Marshalla, zagrodziłam mu drogę i spojrzałam na niego bardzo poważnie. - Co dalej ? Mamy zamiar się tu ukrywać ? - spytałam nie spuszczając z niego wzroku nawet na sekundę.
- Jak na razie nie mamy innego wyjścia, tylko tutaj jesteśmy bezpieczni - odpowiedział dość oschle. Jest zły na mnie ?
- Mogłabym wyjść i się rozejrzeć po okolicy ? - zapytałam choć i tak bez pozwolenia bym to zrobiła.
- Jasne.
Już chciałam założyć z powrotem moje obcasy ale uznałam że nie dałabym rady nawet metra w nich przejść, więc wyszłam boso, skierowałam się w stronę lasu, dlaczego ? Po prostu mam słabość do takich miejsc.. Weszłam w głąb drzew wsłuchując się w śpiew ptaków. Zamknęłam oczy, po czym położyłam się na wilgotnej trawie. Zaczęłam myśleć o wszystkim co zrobiłam : wyjeździe, tacie, zmarłem matce, odrii której za chole.re nie może znaleźć [ czyt. formularz ], bliznach, o tych złych chwilach jak i tych dobrych, do mojej głowy wtargnęło też to co mnie spotkało, a mianowicie pan Marshall, co ja mam o nim myśleć ? Niby ciągle ratuje mi życie, ale ja ? Jak mam się niby mu odwdzięczyć ? Przecież to absurd. Dlaczego ja się z nim trzymam ? Co mi odwaliło do tego pustego łba... Tak apropo, albo mi się zdawało albo on był na mnie o coś zły, czemu ? Jeezu...
Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się zupełnie ciemno, powinnam już powoli wracać. Z wielkim zniechęceniem wstałam i wróciłam do domku Marshall'a. Po jakieś godzinie drogi byłam na miejscu.
- Już jestem, trochę mi się przydłużyło.. - cisza.. - Marshall ? Halo ? Jesteś ?
Marshall ? nanananaanna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz