środa, 7 października 2015

Od Natalie cd. do Christopher'a

Siedziałam w łazience dobre półtorej godziny, kiedy wstałam zawsze mnie ponownie mdliło… Ostatni dzień, dzisiaj wracamy do 13 musimy opuścić domek bo już kolejni lokatorzy przyjeżdżają tutaj. W końcu kiedy już było nieco lepiej, umyłam twarz, zęby i wróciłam do sypialni kładąc się na łóżku. Christopher już jakieś pół godziny temu tutaj wrócił. Eh… Słodko spał. Aż ciepło robi się na sercu. Przytuliłam się do niego i jako tako usnęłam.
~
Obudzono mnie o 10, Christopher przyniósł dla mnie śniadanie – parę kanapek. Zjadłam je dość szybko i wstałam odstawiając talerz na szafkę nocną. Wzięłam czyste ciuchy, bieliznę i poszłam szybko do łazienki wziąć prysznic. Umyłam ciało, następnie włosy. Wyszłam z kabiny prysznicowej i wytarłam się ręcznikiem. Szybko założyłam czystą bieliznę, na nią ciuchy. Jeszcze pozostało wytarcie włosów i ich wysuszenie.
Po jakiś 15 minutach wyszłam z łazienki już uczesana i ogarnięta do końca. Była już 10:30, Chris siedział na łóżku ubrany i wszystkie torby już spakował. Szybki jest… Wziął ode mnie ręcznik i suszarkę oraz kosmetyczkę, szybko schował do mojej torby.
- Opuszczamy to szybciej, bo o 12 mamy samolot. Jedziemy za parę minut. – powiedział wychodząc z pokoju.
Wyszłam za nim, szybko podbiegłam do niego i wtuliłam się w plecy ukochanego. Nos zanurzyłam w jego koszulce i zaciągnęłam się… Uśmiech sam wszedł na moje usta i nie chciał zniknąć. W końcu jednak ten mnie „odczepił” od siebie i szybko zabrał wszystko z lodówki. Schował do plecaczka i resztę rzeczy z kuchni, które były nasze. Ja wróciłam się po koc do sypialni, który był na wierzchu. Mój ulubiony kocyk… Przytuliłam się do niego.
~
Byliśmy już na lotnisku, już byliśmy po ty „sprawdzaniu” od góry do dołu i od dołu do góry… Siedziałam na krześle i trzymałam kocyk przy sobie. Christopher siedział obok mnie i delikatnie obejmował ramieniem. Wcześniej wzięłam tabletkę na podróż. Spojrzałam na narzeczonego. Chciałam mu powiedzieć, że dzwoniłam do mojej pani ginekolog i umówiłam się na wizytę, wcześniej rozmawiałam z nią na te tematy co się działo, że ciągle mnie mdliło i ma pewne podejrzenia… Zresztą nie ważne. Chris się dowie jak będziemy już w domu.
*
Byliśmy już w domu chłopaka. Cała czwórka, odebrał nas starszy brat Christopher’a i Any. Siedziałam już w salonie i rozmyślałam co się mogło dziać z moim organizmem. Na wakacjach nieco bolały mnie piersi, takie dziwne… I jeszcze okresu nie miałam przez dwa miesiące, co było dziwne. Też tak parę razy miałam, ale jakoś z trzy lata temu. Może jednak no… Doszło do tego czego myślę… Do pokoju wparował Christopher, gadał coś tak szybko jakby się paliło.
- Spokojnie! – uniosłam głos. – Powtórz, ale wolno.
- Ana i Badi… Pogodzeni. – powiedział z uśmiechem.
Odparłam tym samym gestem i wstałam z łóżka.
- Mógłbyś zawieść mnie do tego szpitala… Gdzie ostatnio leżałeś? – poprosiłam.
On niepewnie pokiwał głową, nie wiedział o co chodzi. Jednak ja wiedziałam, kiedy tylko będę miała ochotę i wypocznę parę godzin po locie, mam od razu przyjechać do szpitala…
~
Byliśmy na miejscu, Christopher nie chciał odpuścić i dopytywał się po co? Do kogo? Dlaczego? Coś się stało? I takie serie pytań. Jednak kiedy zobaczył, że stoimy przed gabinetem ginekologicznym przełknął głośno ślinę, spojrzał na mnie i znowu na drzwi. Zapukałam i od razu otworzyła kobieta. Wpuściła mnie i chłopaka. Ten nie wiedząc co robić stał i tępo się patrzył na to wszystko. Kobieta poprosiła abym się położyła i odsłoniła brzuch, co zrobiłam od razu. Na krzesełku obok mnie nakazała usiąść jemu. Nałożyłam zimny żel i przyłożyła takie cuś (nie mam pojęcia jak to się nazywa) no nie ważne i robiła USG brzucha… Kiedy trafiła na coś przyjrzała się temu dokładnie. Uśmiechnęła się i przekręciła ekran w naszą stronę.
- Widzicie to co tak ledwo widać i bije takie małe serduszko? – spytała.
Od razu to dostrzegłam, czyli jednak… Nie wiedziałam o tym. Christopher mrużył oczy i nic nie widział. Kobieta wzięła ołówek i wskazała. Ten się przyjrzał i się zaśmiał, po czym zbladł. Wytarłam brzuch i zasłoniłam go koszulką. Dała mi zdjęcie i wypisała jakieś witaminy i jakieś inne… Po czym złożyła gratulacje i wyszliśmy z gabinetu.
- Czyli… - zaczął niepewnie.
- Christopher… Nie wiem kiedy do tego mogło dojść… Może wtedy, nad tym jeziorem… Wiesz no… Mogło jednak do tego dojść, ale na USG nie było jeszcze widoczne… - zaczęłam się jąkać.

Christopher? I co teraz? ;o

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X