-Nie przepraszaj-powiedziałem już nieco spokojniej.
Wyjąłem suche rzeczy i założyłem je na siebie. nie byłem zły na Natalie, tylko na tego deb.ila. No i na siebie. Gdybym był tuż obok ten oblech nie tknąłby jej nawet palcem, a ona? Ona nie musiałaby próbować się bronić. Eh...beznadziejny jestem. Nie zdziwiłbym się, gdyby całe te wakacje okazały się kompletną porażką. No i oczywiście będzie w tym też moja zasługa. Wzdychając usiadłem obok brunetki i oparłem głowę na łokciach. Taki to ze mnie niby facet, własnej dziewczyny nie móc ochronić przed zboczeńcami.
-To ja powinienem Cię przeprosić-odezwałem się w końcu.-To ja dopuściłem by tej gnojek do ciebie podszedł. Nie powinien nawet Cię tknąć.
Westchnąłem i podniosłem głowę. Brunetka patrzyła na mnie nieco smutno. Braaaawo Chris! Po prostu mistrz.
-Jesteś zły?-spytała.-Na mnie?
-Nie-odparłem.-Na siebie. Przepraszam, że odebrałaś to w ten sposób.
Znowu zapadła cisza. Żadne z nas nie chciało się już odezwać. Czemu? Nie wiem. Niepewnie chwyciłem maleńką w pasie i przyciągnąłem do siebie. Nat oparła głowę o moje ramię i spojrzała w ścianę. Ciekawe czy tak będzie wyglądać nasze życie po ślubie...Ciągłe kłótnie i wkurzanie się o nic? Nie, oby nie. Tak chyba nie wygląda małżeństwo...prawda?
-Jeszcze raz Cię przepraszam-powiedziałem smutno.-Jestem kretynem i złoszczę się bez powodu. Wybaczysz mi?
Natalie? Wena siada ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz