Pokiwałam niepewnie głową, co teraz będzie? Ciąża, problemy z April… Wszystko na siebie na chodzi, jeszcze przygotowania do ślubu. Eh…
*
Wszystko już kupiliśmy, czekałam przed apteką w aucie. Słuchałam piosenek z radia, nic szczególnego. Do samochodu wsiadł Christopher. Podał mi siateczkę i posłał delikatny uśmiech, odwzajemniłam gest, ale nieco słabiej. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Cieszyć się czy płakać z tego powodu? Eh… Sama już nie wiem, w końcu jest to dla większości osób cudowne, bo w końcu nie każdy może mieć dzieci, niestety. A nam się trafiło to, już drugi raz. Tylko po raz pierwszy, niestety choroba zabiła dziecko, które nie miałoby szans na przeżycie. Teraz jest druga szansa, od losu? Lepiej mieć dziecko z kimś z kim wiążesz przeszłość niż dziecko, które pochodzi od „gwałtu”. No więc ten… No…
Nawet nie zorientowałam się kiedy dotarliśmy na miejsce. Z transu myśli wyrwał mnie głos chłopaka mówiąc, że już jesteśmy. Westchnęłam cicho. Otworzyłam drzwi, wzięłam siateczkę i wysiadłam zamykając drzwi od auta. Rozejrzałam się.
- Chris… - zaczęłam niepewnie.
Spojrzał na mnie.
- Hm?
- Zawieziesz mnie później do John’a? – spytałam cicho.
Pokiwał głową i objął mnie delikatnie w pasie. Pocałował w głowę, co jak co… Ale pamiętam jak przypadkiem go spotkałam… Nigdy bym nie sądziła, że z tego cokolwiek wyniknie.
~
Weszliśmy do domu chłopaka, od razu poszłam do sypialni i wzięłam swój telefon. Napisałam do brata, który w trybie natychmiastowym mi odpisał. Więc jest w domu, na całe szczęście. Poprosił abym już przyjechała albo sam przyjedzie. Wyszłam z sypialni Chris’a i poszłam do kuchni gdzie rozmawiał z Badi’m.
- Zaw… - nie skończyłam zdania bo do drzwi ktoś pukał.
Poszłam otworzyć i zobaczyłam w nich John’a, który złapał mnie za rękę i wyciągnął z domu, krzyknęłam, że wrócę pod wieczór i drzwi zamknęłam. Co się działo? Jego źrenice były rozszerzone, wsiedliśmy do auta. Ten odpalił silnik i z piskiem opon wyjechał na drogę…
Dotarliśmy dość szybko do jego domku na obrzeżach miasta. Weszliśmy do jego domu. Cam mnie zaskoczyła zza rogu i zaciągnęła na kanapę gdzie siedziała jakaś kobieta.
- To jest nasza macocha… - powiedział John. - Ale nie o to tutaj chodzi…
- A o co? – spytałam.
- Twoją ciąże. – odezwała się kobieta.
Spojrzałam na nią. Za przeproszeniem… Skąd ona wiedziała o mojej ciąży? Śledzą mnie? Może podglądują? A może… Patrzą w dokumenty lekarzy!?
To podejrzane! I to bardzo! Onie! Jestem prześladowana! I to przez rodzinę…! No nie ważne. Kobieta milczała patrząc na moją twarz, uśmiechała się lekko, ale blado. Nie chciała czegoś powiedzieć, coś tak przeczuwałam. Coś nie tak? Ciąża zagrożona czy co?
- Powiedziecie o co chodzi z moją ciążą? – spytałam w końcu.
- No w pewnym sensie… Istnieje pewne zagrożenie. – powiedziała. – Ale dobra… Jeszcze się okaże.
I wtedy do domku wszedł Christopher… Fajnie! Wyciągnęłam telefon, yyy 10 nieodebranych połączeń od narzeczonego i jeszcze miliony sms’ów. To dlatego przyjechał. Usiadł obok mnie i spojrzał na „całe zgromadzenie”. Spojrzał na mnie, a ja tylko pokręciłam głową. Wstałam i się pożegnałam, ale w drzwiach zatrzymał mnie Jake mocno zaciskając w swoim uścisku, próbowałam go od siebie odepchnąć, ale to nic nie dawało. W końcu Christopher go odciągnął ode mnie, łapczywie brałam powietrze, aż w końcu wyminęłam go bez słowa. Wyszliśmy z domu mojego brata.
- Jak się czujesz? – spytał zatrzymując się przy aucie.
- Dobrze. – odparłam.
Pokiwał głową. Wsiadłam na tylne siedzenia i położyłam się na tylnych siedzeniach, zamykając oczy i zasypiając…
*
Kiedy się obudziłam leżałam w łóżku, przykryta kołdrą. Spojrzałam na zegar, była 7 rano. Rozejrzałam się, Chris’a obok mnie nie było. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi wychodząc z pokoju. W domu nie było nikogo, no poza Aną, która miała jeszcze wolne. Stała w kuchni i coś przygotowywała.
- O cześć Nat. – powiedziała kiedy tylko mnie zauważyła.
Posłałam jej lekki uśmiech.
- Cześć. – odparłam. – Gdzie Chris?
- W pracy. – powiedziała. – Dobrze się czujesz? Mówił coś, że masz wziąć witaminy, zostawił je na szafce… Ale witaminy na ciążę?
Spojrzałam na nią i pokiwałam głową. Uśmiechnęła się smutno i powróciła do wcześniejszej czynności. Nalałam wody z butelki do szklanki, wzięłam parę tabletek i połknęłam je popijając wodą. Odstawiłam szklankę i poszłam do salonu. Stanęłam przy oknie. Widok na sąsiednie domy, wszystko takie nowoczesne… A ja nawet nie pamiętam jak jest w moim mieszkaniu. Może pora tam pojechać? Tak, zdecydowanie.
Poszłam do sypialni, szybko się ubrałam, ogarnęłam swój wygląd. Założyłam buty i wyszłam z domu bez słowa. Zadzwoniłam po taksówkę i podałam adres.
*
Po dojechaniu na miejscu zapłaciłam i wysiadłam. Weszłam do starej klatki schodowej, no to czwarte piętro witaj. Wspinałam się po schodach dość powoli nie chcąc się zbytnio zmęczyć…
Po jakiś dziesięciu minutach doszłam na ostatnie piętro. Wyjęłam klucze ze spodni i od-kluczyłam drzwi. Weszłam do środka i rozejrzałam się po domu. Nie było mnie tu kawał czasu… Poszłam do swojej sypialni, w szafie niczego nie było, nic tutaj nie było poza meblami i jakimiś tam drobnostkami. Nie mieszkam już tu praktycznie… Więc co, sprzedać mam to mieszkanie czy co?
~
Wróciłam do domu Christopher’a pod wieczór, w swoim mieszkaniu szukałam pamiątek z dawnych lat, zabrałam album do domu chłopaka. A kiedy wróciłam on już siedział w salonie – słychać było śmiechy i coś leciało w telewizji. Gadał z Badi’m o czymś. Nie interesowało mnie to więc weszłam do pokoju chłopaka. Położyłam album ze zdjęciami i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wszystko ucichło, weszłam do salonu, chłopacy patrzyli się w ścianę. Yyy… Wat? Usiadłam obok Christopher’a. Popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Objął mnie w tali i przytulił do siebie. Pocałowałam go w policzek i się uśmiechnęłam.
- I jak? - spytał.
- Dobrze. – odparłam. – Idę zrobić kolację, jestem głodna i zmęczona po przeszukiwaniu mojego mieszkania.
Pokiwał głową i mnie puścił. Wstałam z kanapy i ruszyłam do kuchni.
Christopher?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz