-Hmm..-zacząłem się zastanawiać i przy okazji nałożyłem sobie jajecznicę.
Usiadłem przy stole z pełnym talerzem i włożyłem kęs do ust.
-Ceremonia pewnie będzie w urzędzie-powiedziałem przełykając posiłek.-A wesele? Podobno jest jakaś sala na obrzeżach miasta, bardzo ładna, duża i wokół jest wspaniały ogród z jeziorem. Anastasie była tam kiedyś na weselu koleżanki.
Zabrałem się za pałaszowania śniadania a Natalie rozmyślała o tym, co powiedziałem. Trzeba zabrać się porządnie za to wesele, a nie odkładać wszystko na później...
-A świadkowie?-spytałem.-Kogo wzięłabyś sobie za druhnę?
Brunetka wzruszyła ramionami zajadając swoje dzieło.
-Nie wiem jeszcze-stwierdziła.-A ty?
Zaśmiałem się na samą myśl o idiocie którego pewnie o to poproszę.
-Badi oczywiście, któżby inny. A jeśli Ty skarbie nie wiesz kogo poprosić możesz liczyć na Anę, pewnie się zgodzi.
Maleńka pokiwała głową i wstała od stołu by znów nałożyć sobie jajecznicy. Gdy to zrobiła na nowo usiadła naprzeciw mnie i spokojnie zajadała...Gdzie się podział mój niejadek?
-Może...jeszcze zobaczę-westchnęła.
-Nie chcę naciskać, ale moglibyśmy się już na poważnie za to wszystko zabrać-pokręciłem głową.-Salę załatwimy, w urzędzie też pójdzie gładko ale jeszcze jest masa tego wszystkiego...całe wesele, kwestia ubioru. Strasznie tego dużo...
Brunetka pokiwała głową.
-Nie wiem jak to wszystko ogarniamy...Pojedziemy dzisiaj obejrzeć tę salę?
-Zgoda, tylko wiesz....
-Co?
-Przydałoby się wybrać jakąś datę na ten cały ślub. Jestem otwarty na propozycje-podparłem głowę na łokciach i uśmiechnąłem się do narzeczonej.
Natalie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz