Siedziałam w domu, całkiem sama z Aną. Dziewczyna przebywała od paru tygodni w domu. Christopher chodził do pracy, razem z mulatem, aż do dnia dzisiejszego… Wezwano mnie do ich „pracy” nie wiedziałam o co chodzi. Jednak pojechałam, a kiedy tam dotarłam czułam się nieco podłamana, było kilku policjantów, dwaj badali miejsce gdzie było pełno krwi, a drudzy przenosili coś w czarnym worku. Chciałam wiedzieć co to jest, podeszłam do tego, ale Badi mnie zatrzymał mówiąc, żebym tego nie widziała… Jednak i tak sprawdziłam, zatrzymując przy tym policjantów, którzy pytali się czy dla tego mężczyzny byłam rodziną. Oczywiście skłamałam, mówiąc im, że jestem żoną. Odsłonili tylko kawałek, dostrzegłam twarz ukochanego, który już nie żył. Mówili, że doszło do morderstwa… Przed oczami zrobiło mi się czarno, poczułam jak upadam, a wtedy obudziłam się w szpitalu…
- Natalie! – usłyszałam głos Any.
Popatrzyłam na nią blado, ta od razu usiadła na skraju łóżka.
- Wiem jak się czujesz… Też tak samo czuję, ale nie możesz się załamać. Trzeba dać radę. – wyszeptała.
A potem ciemność…
~*~
Obudziłam się wtulona w chłopaka, który oddychał i nie spał. Podniosłam się, serce biło mi jak oszalałe, oddech przyśpieszył, ale kiedy zobaczyłam ukochanego, który nie śpi, odetchnęłam z ulgą. Jednak… Czemu on nie śpi? Położyłam się wyżej, na jego ramieniu.
- Chris… - zaczęłam cicho.
Przekręcił głowę na bok i patrzył na mnie, jego oczy były ciemnoniebieskie.
- Czemu nie śpisz? – spytałam.
- Nie mogę. – odparł krótko.
Ponownie odwrócił głowę w drugą stronę. Odkryłam się i wstałam z łóżka, po czym wyszłam z pokoju. Poszłam do salonu i zabrałam koc, który leżał na kanapie, to był mój koc! Pf… Zabrałam kocyk i wróciłam do sypialni narzeczonego, przy czym trafiłam w ścianę, chodzenie po ciemku, ta… Dłonią szukałam drzwi, aż w końcu je jakoś „znalazłam” i wparowałam do środka. Podbiegłam do łóżka i się na nie rzuciłam. Opatuliłam się kocem i odwróciłam tyłem do chłopaka, po czym przymknęłam oczy, ale zasnąć nie mogłam.
- Christooooopheeer… - przeciągnęłam jego imię.
- Hm?
- Pomasuj mi plecki. – poprosiłam.
Coś czuje, że przewrócił oczami. Jednakże zaczął jedną dłonią masować moje plecy. Uśmiechnęłam się i nagle usnęłam…
*
Obudziłam się już gdzieś nad ranem, przeciągnęłam się i chciałam wstać, ale zorientowałam się, że w swoim uścisku trzyma mnie ukochany i przytula do moich pleców… Jakoś udało mi się wyrwać z jego uścisku. Poszłam do kuchni i zabrałam się za robienie jajecznicy…
*
Kiedy skończyłam już robić śniadanie do kuchni przyszedł Christopher.
- Co robiłaś? – spytał.
- Jajecznicę. – odparłam i nałożyłam porcję dla siebie.
Moja porcja była dwa razy większa niż zwykle. Wiem, że to tak dziwnie teraz wygląda, ale jestem ciągle głodna, więc co ja na to mam poradzić? Usiadłam przy stole, już chciałam zacząć jeść, ale coś mi się przypomniało.
- A co do ślubu… Masz pomysł gdzie byśmy go zorganizowali? – spytałam.
Christopher? Zrób lepiej zapasy XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz