-No oczywiście-również odpowiedziałem śmiechem.
Do końca nie dowierzałem, że już nadszedł ten czas, że się ustatkuję, że będę mieć żonę...Jak nie patrzeć jestem już tak stary, że powinienem mieć co najmniej prawnuki.
-Tylko wiesz, jak to wszystko zorganizujemy? Kiedy? Gdzie? Kogo zaprosimy? -zacząłem się zastanawiać.-Jak tylko myślę o tym, ile jest to do pomyślenia to aż mnie głowa boli...Ale będzie trzeba się za to zabrać.
-Kiedyś tak-westchnęła Nat.
Przeciągnąłem się tak, by zaraz po tym objąć mój słodki skarb.
-No to może zaczniemy od czegoś łatwego...Kogo byśmy zaprosili?
-Johna i rodzinę na pewno-powiedziała.-Anę i Badi'ego pewnie też...
-Do tego Ellie z rodziną, a i Silvan...-powiedział to dość niepewnie.
Przecież nigdy wcześniej nie przeszło by mi przez myśl, by zapraszać brata na ślub...tyle, że tamtej Silvan nie był moim bratem.
-A jak z rodzicami? Twoja mama?-spytałem.
Maleńka wzruszyła ramionami.
-Nie wiem...A twoi rodzice?
Podrapałem się po głowie. Nie miałem pojęcia co się z nimi działo, nikt z mojego rodzeństwa nie wiedział. Nadal żyją? Czy może zmarli kiedy akurat byliśmy w hibernacji...
-Nie wiem czy jeszcze ich mam-westchnąłem.-Ale gdyby tak było na pewno chciałbym aby byli.
Leżeliśmy sobie tak w ciszy, Natalie najpewniej już przysypiała. Wstałem z łóżka i przykryłem kołdrą moje małe słońce. Ona już mogła sobie pójść spać, nie to co ja. Zabrałem czysta bokserki z szafy i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i po wytarciu ciała założyłem czystą bieliznę. Wróciłem do sypialni, gdzie moja narzeczona już smacznie spała otulona po uszy kołdrą. Pewnie po ślubie zamieszkamy tutaj, a w takim razie przydałby się remont. Większe łóżko, może szafa i jeszcze wiele wiele innych. No chyba, że postanowimy zamieszkać gdzieś indziej...chociaż w sumie nie chciałbym tego. Mimo wszystkiego, co mnie tutaj spotkało chciałem tu zostać, tam dom gdzie twoi najbliżsi, prawda? Położyłem się na łóżku obok śpiącej królewny i spojrzałem w sufit. Ja i Nat, na ślubnym kobiercu. Ja w garniaku a ona w prześlicznej białej sukni. Wokół nas wszyscy nasi najbliżsi, rodzina, przyjaciele. To byłby najwspanialszy dzień w życiu, od tego momentu byłbym już z moją kochaną na zawsze. Razem.
~~*~~
Nawet nie wiem kiedy usnąłem. Tak jakoś wyszło...Wtulona we mnie Nati mamrotała coś pod nosem i niemalże się na mnie położyła. Było aż tak zimno? Wystawiłem nogę poza kołdrę...tak, jest zimno. Okryłem nas porządniej kołdrą i spojrzałem na śpiącą maleńką. Ciekawe o czym śni...oby to było coś dobrego.
Natalie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz