[Jakim cudem Chloe jest zakażona jak nie jest? ;-; no nie ważne... ]
Odbijałem kauczukową piłeczkę o betonową podłogę piwnicy.
-Cztery tysiące siedemdziesiąt dziewięć-mruknąłem do siebie.-cztery tysiące osiemdziesiąt, cztery tysiące osiemdziesiąt jeden...
Nagle usłyszałem huk zamykanych drzwi. Aha...Wrócili już? Westchnąłem i złapałem piłkę w dłonie. Nim zdążyłem się podnieść do pomieszczenia żwawym krokiem wszedł mój ojciec. Postawił torbę lekarską przy zniszczonej kanapie i usiadł obok mnie. Piwnica sklepowa nie była może najbezpieczniejszym miejscem gdy wojsko wysłane przez króla pełne było idio.tów ale cóż...lepszy rydz niż nic, co nie? Mój staruszek westchnął i oparł się wygodnie o zniszczony mebel.
-Moim zdaniem ta cała twoja koleżanka jest zdecydowanie za mało ostrożna-stwierdził patrząc na ścianę.-Mówiłeś jej o tym, co grozi?
-Mówiłem-westchnąłem.-Ale ona się wkurzyła, że jej nie uwierzyłem...
-Synek-chirurg trzepnął mnie w ramię.-Jak ta ciemnowłosa się obudzi to siebie pogadacie i wyjaśnicie. A jak nie doceni, że twój biedny staruszek plątał się ze swoimi uczniami po psychiatryku by ją znaleźć i pozbyć się tej zarazy to...
-To?
-Obiecuję ci Ame, że zrobię z niej zombie-zaśmiał się mój staruszek.
Chwilę później dołączyli do nas Vanessa i jej brat bliźniak Tommy. Oboje byli uczniami mojego tatuśka i zarówno jedno jak i drugie zamierzało zostać położnym...to dlatego oni poszli po Chloe a nie ja...
-Po środku przeczyszczającym już całkowicie pozbędziemy się tego chole.rstwa-zawołała radośnie Van siadając na pufie przy stoliku.-Powie mi ktoś co za idio.ta daje wirusa do odbytu?
-Idio.ta wysłany przez króla-zaśmiał się Tom nalewając kawy do kubka z ekspresu.-Ciekawa ta twoja dziunia, ale głupi jak but z lewej nogi.
-Tom...-łypnąłem na niego groźnie.-No ja wiem, że Chloe zapewne nie ogarnia co się dzieje, ale nie musisz jej wyzywać.
-Jeszcze-dorzuciła bliźniaczka marszcząc zabawnie nosek.
Przewróciłem oczami.
-Rozumiem, że ta łazienka tutaj jest sprawna?-spytał ojczulek przymykając powieki.
-Ależ oczywiście profesorze-odparło w tym samym momencie rodzeństwo.
Przeciągnąłem się i przygotowałem na pogadankę mojego bohatera.
-Ja dam wam profesora...-zaczął chirurg.-W szpitalu i pracy rozumiem, bo niby tak wypada ale teraz? Kiedy jakis psychopata robi sobie co zechce? Mówcie mi drogie dzieci po imieniu bo inaczej skończycie jak mysz z eksperymentów!
Wybuchnąłem śmiechem a wszyscy spojrzeli się na mnie.
-Tak proszę pana profesora Roberta!-zawołałem.-Tato, za każdym razem musisz mówić to samo?
-Przynajmniej wtedy nie czuję się tak stary-mój ojciec uśmiechnął się tak, że brakowało tylko błysku na zębach.
Przeciągnąłem się i wstałem z kanapy.
-Zobaczę co u naszej koleżanki-westchnąłem i ruszyłem do "pokoju" w którym powinna leżeć Chloe.
Chloe? Nie uciekaj do diaska i chodź raz nie sprawiaj problemów Ame ;-;
Info ode mnie, Chloe została przeniesiona do zakażonych xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz