No to zakupy, jee... Byłam ostatnio na zakupach, ale to były bardziej takie na jesień, a tutaj jakby jest lato. Więc mogłam skorzystać i kupić sukienki, spódniczki, jakieś krótkie spodenki no i te sprawym... Jednak coś czuje, ze nie pobedziemy tu z 2 godziny albo 3, ale dłużej, o wiele... Boże...
*
Po zakupach, które trwały 5 godzin myślałam, ze padnie. Teraz się nie dziwię czemu chlopacy nazywają to meczarniami... Uh...
Z zakupami, które ja zrobiłam w godzinę, a Ana w 5 godzin, no nie ważne... Wracaliśmy do domku. Znaczy się Ana szła koło Chris'a, który niósł mnie na plecach. Badi szedł za nami i patrzył coś w telefonie.
A ja jak Wielka Pani rozglądałam się na wszystkie strony i szukałam jakiegoś baru czy czegoś takiego. Jednak nic nie przykuło mojej uwagi...
~
Dotarliśmy do domku. Christopher postawił mnie na ziemię i sie przeciagnal. Odeszlam od niego na kilka kroków aby iść do sypialni, ale ten złapał mnie na ostatnią chwilę w pasie i przyciągnął do siebie.
- Skoro się dobrze czujesz, to wieczorem...- wymruczał mi do ucha, po czym przyssał mi sie do szyi.
Delikatnie ją muskal, a następnie pozostawił po sobie ślad w postaci malinki. Odsunelam go od siebie. Ujęłam jego twarz w dłoniach i delikatnie musnęłam jego usta.
- Zobaczymy. - burknęłam.
Spojrzał w moje oczy i delikatnie się uśmiechnął.
- A możesz zdjąć soczewki? Na te wakacje tylko... Proszę Cię Nati... - poprosił.
Poszłam do naszej sypialni i zdjęłam szybko soczewki, włożyłam do pudełeczka. Parę razy jeszcze zamrugałam. Zgarnęłam torebkę i wróciłam do chłopaka.
- Idziemy się przejść? - spytałam. - W czwórkę.
Wszyscy się zgodzili. Ana i Badi już sie nie awanturuja. Wszystko znoszą, swoje towarzystwo także. Już się nie kłócą, siedzą cicho. W pokoju znoszą to iż są razem...
~
Poszliśmy w końcu na ten spacer. Była już 19, jeszcze się nie sciemniało. Było jasno, poszliśmy do klubu. Oczywiście Badi i Chris wypili parę drinków. Jednak byli trzeźwi. Twierdzili, ze były słabe. Co zauważyłam od razu. Nic im nie było.
~
Wracalismy po 23 do domku. Oczywiście kiedy dotarliśmy i poszłam na chwilę na taras to mnie zamknęli i kazali tam siedzieć. No, ale Plus był taki - były fajki na stoliku i zapalniczka. Podeszłam i szybko wyjęłam z paczki papierosa. Zapalilam i sie zaciagnelam.
- Nie masz palić! - Chris wtargnął na taras.
Zabrał papierosa i go zgasił. Objął mnie w pasie.
- Nie ma. - fuknął.
- No to nie ma tego co chciałeś. - powiedziałam szczypiąc go w policzki. - Pomarzysz teraz.
*
Po zakupach, które trwały 5 godzin myślałam, ze padnie. Teraz się nie dziwię czemu chlopacy nazywają to meczarniami... Uh...
Z zakupami, które ja zrobiłam w godzinę, a Ana w 5 godzin, no nie ważne... Wracaliśmy do domku. Znaczy się Ana szła koło Chris'a, który niósł mnie na plecach. Badi szedł za nami i patrzył coś w telefonie.
A ja jak Wielka Pani rozglądałam się na wszystkie strony i szukałam jakiegoś baru czy czegoś takiego. Jednak nic nie przykuło mojej uwagi...
~
Dotarliśmy do domku. Christopher postawił mnie na ziemię i sie przeciagnal. Odeszlam od niego na kilka kroków aby iść do sypialni, ale ten złapał mnie na ostatnią chwilę w pasie i przyciągnął do siebie.
- Skoro się dobrze czujesz, to wieczorem...- wymruczał mi do ucha, po czym przyssał mi sie do szyi.
Delikatnie ją muskal, a następnie pozostawił po sobie ślad w postaci malinki. Odsunelam go od siebie. Ujęłam jego twarz w dłoniach i delikatnie musnęłam jego usta.
- Zobaczymy. - burknęłam.
Spojrzał w moje oczy i delikatnie się uśmiechnął.
- A możesz zdjąć soczewki? Na te wakacje tylko... Proszę Cię Nati... - poprosił.
Poszłam do naszej sypialni i zdjęłam szybko soczewki, włożyłam do pudełeczka. Parę razy jeszcze zamrugałam. Zgarnęłam torebkę i wróciłam do chłopaka.
- Idziemy się przejść? - spytałam. - W czwórkę.
Wszyscy się zgodzili. Ana i Badi już sie nie awanturuja. Wszystko znoszą, swoje towarzystwo także. Już się nie kłócą, siedzą cicho. W pokoju znoszą to iż są razem...
~
Poszliśmy w końcu na ten spacer. Była już 19, jeszcze się nie sciemniało. Było jasno, poszliśmy do klubu. Oczywiście Badi i Chris wypili parę drinków. Jednak byli trzeźwi. Twierdzili, ze były słabe. Co zauważyłam od razu. Nic im nie było.
~
Wracalismy po 23 do domku. Oczywiście kiedy dotarliśmy i poszłam na chwilę na taras to mnie zamknęli i kazali tam siedzieć. No, ale Plus był taki - były fajki na stoliku i zapalniczka. Podeszłam i szybko wyjęłam z paczki papierosa. Zapalilam i sie zaciagnelam.
- Nie masz palić! - Chris wtargnął na taras.
Zabrał papierosa i go zgasił. Objął mnie w pasie.
- Nie ma. - fuknął.
- No to nie ma tego co chciałeś. - powiedziałam szczypiąc go w policzki. - Pomarzysz teraz.
Christopher?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz