Marshall był uwięziony pomiędzy kratami w swojej głowie. Nie mógł się ruszyć, a dookoła obserwowało go tysiące przekrwionych gałek ocznych. Drżał przerażony, bojąc się wołać o pomoc. Jakieś niewidzialne łańcuchy przykuły go do tego miejsca, żadne bodźce z zewnątrz nie mogły go obudzić z tego letargu. Nie czuł, nie słyszał, nie widział. Tkwił w paskudnej śpiączce pośród koszmarów.
- Marceluś... Kochany, Marceli. Czemu mnie zostawiłeś? - z ciemności wyłoniła się kobieta w czarnym płaszczu, który tuż przy posadzce zamieniał się w popiół i znikał. Duch zbliżył się do Marshall'a, po czym delikatnie dotknął jego głowy. W tej jednej chwili shinigami poczuł potworny ból rozdzierający go na kawałeczki. Chciał krzyczeć, jednak struny głosowe wypisały mu dymisję.
- Boli? Przepraszam, nie chciałam - odparła smutnym głosem kobieta, zabierając dłoń. - Nie chcę, abyś mnie zostawiał. Proszę, zostań ze mną... - szepnęła. - Synu... - zniknęła w prochu ciemności, a potem chłopak obudził się cały mokry. Zeskoczył z kanapy, spojrzawszy na Jasmine.
- To... woda? - zerknął na przylegającą do niego koszulę. - Jas, co się stało? Czemu nie ma prądu? - przetarł oczy, po czym zdjął barwiące soczewki, ukazując jaskrawożółte tęczówki. Teraz lepiej widział. Przykucnął obok niej i wytarł łzy z policzków dziewczyny.
- Co tu się działo? - wyjąkał, lecz natychmiast umilkł, poczuwszy na sobie czyjś wzrok. Gwałtownie odwrócił się, ujrzał potworne zgromadzenie przekrwionych oczu wlepionych w niego oraz brunetkę, zaś całą podłogę zalała krew. Shinigami podskoczył na nogi, chwytając Jas za rękę. Przerażony zaistniałą sytuacją wbiegł z dziewczyną prosto w te gałki oczne, które ku zaskoczeniu odsuwały się od chłopaka oraz kobietki.
- Tędy! - wbiegł w korytarz na prawo, lecz nie spodziewał się, że na samym końcu wisieć będzie... wisielec. Martwym wzrokiem patrzył na uciekinierów, a po chwili drgnął i rzekł zimno:
- Nie uciekniecie...
Młody Elvire pociągnął towarzyszkę w drugą stronę. Roiło się od kreatur.
- Je.bać to, damy radę - wrzasnął w końcu do Jas i wtem poczuł czyjś uścisk na nodze. Blada ręka wyrastająca z podłogi złapała go za kostkę.
<Jasmine?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz