środa, 13 maja 2015

Od Taemina cd. do Nataniela

- I nigdy więcej mi się na oczy nie pokazuj!
Wyszedłem, nie, wybiegłem z domu . Przemierzałem ulicę miasta.... Sam nie wiem w jakim celu. Chyba jedynie, by zrozumieć, co takiego.się stało, gdy wróciłem ze szkoły do domu.
"Powinien był mnie zabić.
Unikałem głównych dróg i rynku. 
"Po co mam psuć komuś swoim widokiem ten słoneczny dzień?"
Ominąłem jakiś sklep na obrzeżach miasta. Spojrzałem się na szyby, które były zamieszczone w tym budynku.
"Wyglądam jak zużyta kur.wa."
Włosy w nieładzie, rozcięta warga oraz brew. Na poliku mało widoczna lecz głęboka rana, z której wypływała strużka krwi. Dwa guziki od koszuli były rozerwane. Na spodniach i górnej części garderoby były plamy od mojej krwi. Bolała mnie klatka piersiowa.
" Uderzył mnie tam z pięć razy." 
Wyjąłem z kieszeni od spodni telefon, chcąc sprawdzić, czy się uszkodził. Był cały. Po co mi w tej chwili był potrzebny telefon.
"I tak nie mam do nikogo zadzwonić."
Adam był na wyjeździe z reprezentacją naszej szkoły w koszykówce. Lucy o ile dobrze pamiętałem pojechała z przyjaciółkami na zakupy. Nikt inny nie przychodził mi do głowy. Spojrzałem na swoje kontakty w telefonie. 
"....On...."
Nie... Do niego nie zadzwonię. Nie ma mowy. 
"On jest ostatnią osobą, do której w tej chwili bym poszedł."
Westchnąłem zrezygnowany i pobocznymi uliczkami skierowałem się do jego domu. 
"Ciekawe czy mi chociaż otworzy."
Jego dom był blisko "mojego". Dojście tam zajęło mi jedynie pięć minut. Gdy byłem już w tym bloku, na klatce schodowej i już miałem zadzwonić dzwonkiem do jego drzwi, zatrzymałem się. Czy mogę TERAZ tak do niego przyjść? Bez żadnego uprzedzenia? Przecież mógł COŚ robić…. Z kimś. 
„Pieprzyć to.”
Wyciągnąłem telefon i wybrałem jego numer. Odebrał po pierwszym sygnale. Tak, jakby czekał na ten telefon. Dziwak.
- Halo? – Spytała osoba po drugiej stronie słuchawki…. Także słyszałem jego głos na klatce schodowej. W tle było słychać telewizor.
- Możesz gadać? – Zapytałem zupełnie bez sensu. Nie powinienem powiedzieć „Mogę do ciebie przyjść?”
- Jasne... Słucham. – Powiedział i pewnie wyciszył Tv, bo już nie słyszałem dźwięku wydobywającego się z tego pudła. 
- Fajnie, to pa – odpowiedziałem i zakończyłem rozmowę. Byłem ciekaw, co sobie w tamtej chwili pomyślał. Gdyby nie to, że moje wargi paliły niemiłosiernie, pozwoliłbym sobie na lekki uśmiech. Ale jak można byłoby się domyśleć, nie zrobiłem tego. 
Zrobiłem krok do jego drzwi i zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem z wnętrza mieszkania jakieś je.b, pewnie na kanapę rzucił pilota albo telefon. Oj… Wykurzył się. Gdy otworzył mi drzwi, jego oczy zmieniły się z wkurzonych z zdziwione, jego źrenicy powiększyły się, gdy tylko mnie zobaczył. Pewnie wyglądałem jak jedno wielkie nieszczęście. Chłopak złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do sroka jego mieszkania, prowadząc do salonu.
- CO SIĘ STAŁO ?! – Spytał zdenerwowany, szukał czegoś po szafkach. Westchnąłem ciężko, usiadłem na kanapie. 
„Wiedziałem, że tak będzie.”
Nataniel wrócił do mnie i uklęknął przede mną trzymając w rękach chyba apteczkę. Zaczął obmywać moje rany na rękach i twarzy. 
- Dlaczego…? – Zapytałem kompletnie bez sensu na dodatek tak cicho, że był to cud, gdy chłopak mi odpowiedział.
- Co dlaczego?
- Dlaczego… Dlaczego to robisz? Nie… Nie musisz mi robić łaski… Tylko, dlatego, że wyglądam tak, a nie inaczej – powiedziałem. Co chwile Musiałem łapać oddech. Usta i płuca bolały mnie tak bardzo…
- Przestań gadać głupoty! Kto ci to zrobił? – Spytał i dalej oczyszczał moje rany. – Napadł cię ten z kina.
- To jest najmniej ważne – odpowiedziałem. Chłopak spojrzał na mnie wilkiem.
- MAŁO WAŻNE? MAŁO WAŻNE?! TAEMIN TY WYGLĄDASZ JAK WRAK CZŁOWIEKA! TA OSOBA MOGŁO CI ZROBIĆ COŚ O WIELE GORSZEGO! 
- Może tak by było lepiej – powiedziałem pod nosem, Nataniel tego nie usłyszał, bo nie zareagował. Dalej bawił się w lekarzyka od siedmiu boleści. – Nataniel – powiedziałem i spojrzałem na swoje kolana. 
„Pierwszy raz powiedziałem do niego po imieniu.”
- Tak? – Zapytał. 
- Mogę dzisiaj znowu u ciebie nocować, na kanapie? I tak pewnie nie będę mógł w takim stanie iść do szkoły… - burknąłem niezadowolony. Lubiłem się uczyć, lubiłem chodzić do liceum. A jak tego nie robiłem… Zaczynałem się bać. Gdyż zawsze wtedy zostawałem sam w domu, albo z NIM (nie, nie chodzi o Nataniela).
- Tak… Ale dlaczego? To twój ojciec zrobił? – Zapytał zdziwiony. Pokręciłem głową. 
- Nie, tylko jestem tam sam, tata jest na delegacji. Nie lubię samotności. A bycie samym w moim stanie to nie będzie najlepszy pomysł – poinformowałem wychowawcę. – Nie rozmawiajmy już o tym…. Proszę - mężczyzna po dłuższym przemyśleniu wreszcie kiwnął głową. – Dziękuje. A teraz wybacz, ale wolałbym się umyć. Mogę… Mogę znowu jakieś twoje ubrania? – Zapytałem się go, spuściłem głowę i schowałem twarz pod moimi włosami. 
- Zaraz ci cos dam, ty już możesz iść do łazienki – oznajmił i poszedł w stronę korytarza. Szedłem jego śladem, aż wreszcie zatrzymałem się koło drzwi od łazienki. Wszedłem do środka i przejrzałem się w lustrze. Wyglądałem wciąż koszmarnie. 
„Ciekawe kiedy mi to zejdzie. A może zostaną mi blizny?”
Nataniel po chwili przyszedł i podał mi ubrania. Wyszedł z łazienki. Rozebrałem się i spojrzałem na swoją klatkę piersiową. Westchnąłem i zdjąłem bandaż (i nie, Nataniel go tam nie zakładał). Spojrzałem w lustrze na swoje plecy.
„Chol.era.”
Udając, że tego nie widziałem, wszedłem do kabiny prysznicowej. Podczas mycia się wszystko bolało dwa razy mocniej. Myślałem, że wypali mi zaraz skórę. Przegryzłem wargę aż do krwi, aby tylko nie zacząć krzyczeć. Gdy się umyłem poszukałem w łazience innych bandaży i owinąłem sobie cala klatkę piersiową, w tym plecy. Ubrałem się w ciuchy Nataniela. Nie ma to jak pachnieć całkowicie inną osobą. 
Przez resztę dnia próbowałem nie rozmawiać z Natanielem. Lepiej dla mnie, lepiej dla niego. W nocy, tak jak było mówione, spałem na kanapie. Znowu miałem koszmary. Obudziłem się w środku nocy zlany potem. Po chwili przyleciał do salonu zdyszany chłopak.
- Dlaczego krzyczałeś? – Zapytał. 
- Prze-Przepraszam. Nie… Nie panuje nad tym – powiedziałem, czując jak głos mi drży. 

Nataniel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X