Tak na sam początek... Ja się do tego opowiadania nie przyznaje! >.<
Taemin patrzył ze zdziwieniem malowanym na twarzy na swojego nauczyciela. Co jak co, ale czy tak zachowuję się wychowawca? Gdy młodszy tylko zauważył, że humanista się do niego zbliża na niebezpieczną odległość, wstał jak poparzony. Spoglądał na swojego mentora jak na idiotę. Bo co on wyprawiał? Czy tak zachowuje się osoba, od której osoby od niego młodsze mają brać przykład? NO NIE WIEM JAK WY, ALE JA BYM OD TEJ OSOBY PRZYKŁADU NIE BRAŁA...
- Co ty wyprawiasz? Na głowę już całkiem dostałeś czy jak? - Zapytał Tae, dalej patrząc z przerażeniem na starszego.
- A żebyś wiedział - odpowiedział seksow.... Ehm, hipnotyzującym głosem, aż tak hipnotyzącym, że młodszy przez chwilę zapomniał gdzie się znajduję. Co ten starszy z nim robił....
Nataniel wstał i zaczął robić kroki do Taemina, gdy ten w tym samym czasie się od niego oddalał. Uczeń modlił się, aby ściana nie za szybko go przywitała. Jednak, zanim młodszy się obejrzał, dotykał już plecami zimnej tapety. Starszy był już blisko, bardzo blisko. Taemin poczuł jak dostaje gęsiej skórki. Z niewiadomych przyczyn trochę bał się tego człowieka. Pfu, o czym ja plotę! Taeś bał się jak cho.lera! Tylko sam nie wiedział czego. Czy Nataniela, czy sytuacji, w jakiej się właśnie znaleźli.
Taemin pod wpływem impulsu pobiegł w stronę drzwi prowadzących na klatkę schodową. Otworzył drzwi i wydarł się na całe gardło:
- POMOCY! JAKIŚ NIEWYŻYTY PEDOFIL CHCE SIĘ DO MNIE DOBRAĆ!
Lecz, zanim zdążył coś dopowiedzieć, poczuł na swoim pasie parę pewnych umięśnionych dłoni, które zaciągły go z powrotem do mieszkania nauczyciela. A kto był właścicielem tych rąk? Oczywiście Nataniel, który właśnie w tamtym momencie zamykał drzwi wejściowe, by po chwili spojrzeć na Tae ze wściekłością umalowaną na twarzy. A Taemin? Czuł się, jakby w tamtym momencie piorun go piep.rznął...
Taemin pobiegł w głąb mieszkania. Chciał uciec starszemu. Albo inaczej. Pobawić się z nim w berka. A tak jak przypuszczał młodszy, nauczyciel pobiegł za nim.
- Odejdź ode mnie zbocze.ńcu? Znajdź sobie inną ofiarę! - Powiedział Taemin, który ze wszystkich sił próbował się nie śmiać.
- Ja ci zaraz pokaże zboczeńca, wiewiórko od siedmiu boleści!
Taemin słysząc to zdanie zatrzymał się, tym samym kończąc maraton po mieszkaniu Nataniela. Starszy w ostatniej chwili się zatrzymał, tym samym unikając wpadnięcia na wkurzonego... Nie... Wkurw.ionego Tae. Młody zniesie wszystko. Zniesie pa.ły w dzienniku, zniesie zaczepki tych wszystkich starych, obleśnych pedofili, zniesie nawet dotykanie czy katowanie przez pijanego Parka. Ale nie może być obojętny na ludzi, którzy przypominali mu, że ma takie włosy, a nie inne. Bo czy jego wina, że podchodziły pod kolor miedzi? Aj, co się będziemy oszukiwać. Ma rude, taka prawda. Ale piegów na szczęście nie ma.
- A tobie co znowu? Zmęczyłeś się? - Zapytał starszy, ale Taemin jedynie odwrócił się w twarzą do Nataniela i ominął nauczyciela, nie dawając mu nawet tego zaszczytu spojrzenia na humaniste. Miał focha? Możliwe. Albo jedynie udawał. On sam nie wiedział jak się ma, a wiec jak ja mam to wiedzieć? – Ej, mowie do ciebie – usłyszał znowu Taemin głos swojego nauczyciela.
- Idę się przewietrzyć – powiedział jedynie i poszedł dalej w stronę balkonu (mam nadzieje, że w tym bloku są balkony). Chciał pobyć sam. Pomyśleć. Dlaczego on tutaj tak w ogóle był? Powinien już tego pierwszego dnia, gdy się poznali, nie spędzać więcej czasu z Natanielem. Ta „przyjaźń” doprowadziła go jedynie na samo dno. Tak sobie przynajmniej wmawiał. Bo przecież nie było najgorzej. Gdyby nie ta znajomość pewnie leżałby gdzieś w szpitalu, bo nikt by mu nie pomógł wczorajszego dnia. Albo nawet nie żył. Co jak co, ale miał u starszego dług. – Nie chce go zawieźć… Chyba – powiedział chłopak w pustkę. Spojrzał na horyzont. Była już noc. Wszystkie budynki były ciemne, tylko z niektórych wydobywał się słaby blask. Taemin lubił takie widoki. Mógł się wtedy odprężyć, uspokoić. Potrafił wtedy zapomnieć o bożym świecie. Może i tak by się stało, gdyby nie to, że był tutaj, nie w swoim domu. Nie mógł się rozpłynąć w ciszy i spokoju. Było to dla niego za wiele. Cały czas w głowie miał tylko jeden obraz…Westchnął zażenowany. – Spójrz wprawdzie w oczy Minnie, sam w to gów.no wszedłeś – oznajmił samego siebie i uderzył w barierkę, tym samym wchodząc do środka mieszkania. Jak dyby nigdy nic poszedł się myc. Gdy skończył (ubrany w sama koszulkę i boks.erki) poszedł na kanapę w salonie. Spotkał na drodze jeszcze Nataniela i jak dyby nigdy nic obdarzył go ciepłym uśmiechem. Sam siebie zadziwił. Zrobił to tak sam z siebie. Dziwne to… Jednak poszedł dalej i po chwili znalazł się na swoim „lóżko” , czyli kanapie i w szybkim tempie popadł w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia obudził się jako pierwszy. Skąd to wiedział? W domu panowała makabryczna cisza. A bądźmy szczerzy. Czasami Nataniel był naprawdę głośny. Na sama myśl o tym Taemin uśmiechnął się pod nosem. Tak.. Miał chyba cos nie ten teges z tą swoją głową. Ale cóż. Co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Poszedł wsiąść szybki prysznic i ubrał się w mundurek szkolny. Spojrzał na godzinie w swoim telefonie. Była siódma. A Nataniel dalej spał. Tae trochę zaniepokojony poszedł do jego sypialni. Uchylił trochę drzwi… I zobaczył jak Nataniel się przebiera tyłem do niego. Młodszy szybko odskoczył. Tego się nie spodziewał. Na szczęście starszy go nie zobaczył. Zrobił kilka cichych kroków w stronę salonu.
- Ja już idę! – Krzyknął i prawie wyfrunął z mieszkania i pobiegł w stronę szkoły. Po drodze kupił jeszcze shake’a, ale poza tym cały czas był w biegu. I nie, nie lubił biegać. Po prostu musiał.
Do szkoły dotarł bezpiecznie, po dwudziestu minutach zaczęły się lekcje, a tym samym, Taemin dostał test z polskiego. Miał na niego sześćdziesiąt minut. Zaczął powoli rozwiązywać zadania….
Gdy skończył i dostał wynik swoich wypocin wyszedł z Sali, przy której czekał jego wychowawca. Było widać, że był poddenerwowany.
- I.. Co? – Spytał starszy.
- Pakuj manatki i ciekaj zanim cię złapią, dobrze ci radze – powiedział młodszy a nauczycielowi zrzedła mina. Taemin się zaśmiał. – Żartuje. Zdałem. Warto było cię okłamać. Twoja mina była bezcenna.
Nataniel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz