sobota, 30 maja 2015

Od Taemina cd. do Marshalla



- Ja… Wy… Człowiek… O CO TU BIEGA DO JASNEJ CIASNEJ?! – wydarł się na całą ulice. Miał nadzieje, że ktoś go usłyszy i przyjdzie mu na pomoc. Facet, drugi facet, KOSA?! „Czy znalazłem się w wariatkowie…? A może to uciekinierzy z więzienia! Nie chce umierać! Ja tylko wyglądam tak młodo! ” , pomyślał.
Panicznie bał się ciemności. Sam nie wiedział, po jaką choinkę szedł w nocy o północy BOCZNYMI uliczkami. Debil, po prostu idiota. Taka wtopa była nieunikniona. Myślał, że dostał nauczkę, że Bóg go nie kocha i chce mu zrobić tyle cierpienia ile tylko te złe duszyczki zapragną. Taemin myślał, że zaraz zwymiotuje, tak, przed tym mężczyzna, który wziąć patrzył się na niego piorunującym spojrzeniem, jakby miał jakieś laserki w oczach… A może miał? Czu
ł jak pod tymi wszystkimi problemami, które już dosyć często mu się
przydarzały, uginają mu się nogi. „Nie, Tae, dajesz! Nie mdlej mi tu tylko!” , mówił sam do siebie w myślach. Było z nim coraz gorzej. Bo to nie jest raczej normalne, gadać sam ze sobą, czyż nie? Dwójka facetów będzie miało do czynienia z ciężkim przypadkiem.
- Głuchy jesteś, on ci się coś pytał – spytał się teraz młodego ten drugi, na szczęście, bez kosy. Z niewiadomego powodu Tae wcale nie bał się tego nieuzbrojonego. Czarnowłosy chyba chciał papugować tego drugiego, bo zrobił „podobny” wzrok do tamtego mężczyzny. Wzrok nowego rozmówcy był nadzwyczaj śmieszny. Taemin musiał się bardzo postarać, aby nie wybuchnąć śmiechem. To nie był na to za odpowiedni moment. – Kim jesteś? – Powtórzył pytanie bruneta i zrobił kilka kroków w stronę Tae, gdy ten zaczął się wycofywać. Co, jak co, ale Azjata lubił swoją przestrzeń prywatna i nienawidził, jak ktoś ją przekraczał, tak jak w tym momencie. Szedł tak do tyłu, aż nie napotkał jakże „kochanej” ściany jednego z domostw. A chłopak o czarnych jak u kruka włosach nadal się przybliżał. „Nie boje się, nie boje się… Nie jednak się boje. ZABIERZCIE MNIE OD TEGO PSYCHOPATY!”

- Kim jestem….? – powtórzył Taemin pytanie jak jakiś głupi. Chyba chciał przedłużyć czas swojego istnienia tymi pogaduszkami. – Przechodniem, nie widać? – zapytał ironicznie. „Tak, nie ma co, Tae, pyskuj kryminalistą. Śmierć masz jak w banku.” Przełknął szybko silne i pomyślał, co by jeszcze powiedzieć, aby nie zginąć. – To raczej ma muszę się wam spytać;.. Km wy jesteście?! I co się stallo z tym gościem, co był z wami?! – zapytał, próbował nie krzyczeć. Próbował, a nie wyszło mu to za dobrze.

Marshall? Dayki? Spowiadać się ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X