Wszytko kiedyś traci swoją ważność, a to co mi pokazał niczego mi nie udowadnia.
- Skąd możesz to wiedzieć ?! W każdej chwili mogę popełnić samobójstwo, nawet teraz, to też masz zapisane w swoim notesiku ?! Wszystko może uledz zmianie, NIE MOŻESZ WIEDZIEĆ WSZYSTKIEGO ! To się może zmienić ! Nie możesz znać dokładnej daty mojej śmierci ! A może ci to udowodnić ?! Że nie zawsze jest tak jak masz tam zapisane ! Że jednak moja śmierć będzie dzisiaj ! - Krzyknęłam po czym rozejrzałam się do o koła za czymś ostrym. Widziałam kawałek szkła po rozbitej butelce, jak dla mnie to wystarczy. Szybko po niego sięgnęłam, byłam już gotowa zrobić najgorsze, nie obchodziło mnie co będzie potem.
- Czy ty do końca postradałaś zmysły !? - Krzyknął poirytowany i wyrwał mi "zabawkę" z dłoni i wyrzucił głęboko w las.
- Tak ! Jestem nienormalna ! Wiem o tym. Nie możesz znać daty mojej śmierci, to JA o niej decyduję, chyba że to będzie zabójstwo, ale to JA będę walczyć o życie, nie możesz wszystkiego wiedzieć. - Powtórzyłam już dużo spokojniej, ale nadal byłam nerwowa. W każdej chwili mogłam wybuchnąć.
- Mylisz się ! Znam datę twojej śmierci ! I jestem pewny że to się nie zmieni ! - Zaprzeczał, był zbyt pewny siebie.
- Nie ! Nie ! Nie ! Nie ! Nie ! I jeszcze raz NIE ! Nie znasz ! To ty się mylisz ! ROZUMIESZ ?! UMRĘ WTEDY KIEDY BĘDĘ CHCIAŁA ! ! ! ! ! - Wrzasnęłam, sama się przestraszyłam własnego głosu i w tym momencie zobaczyłam ukrytą za drzewami zjawę. Tą samą co widziałam wcześniej. Palił papierosa i się przyglądał całej scenie. Czułam się bezradna, wkurzona, zrozpaczona. Jeśli mam umrzeć dzisiaj, proszę bardzo. Jeśli z własnych rąk tej zjawy, to podziękuję, wolę sama się tym zająć. Jeśli z rąk Marshalla, on by tego nie zrobił, a nawet jeśli, to proszę bardzo. On przynajmniej nie wygląda jak kościotrup i nie pali ( chyba XD )
Nadal na nią/ niego patrzyłam. Nie mogłam oderwać wzroku, zauważyłam że coś powiedział do mnie bezgłośnie a mi momentalnie zrobiło się lodowato. Dostałam gęsiej skórki i przysięgam że byłam gotowa skoczyć w ogień. Coś mi się zdawało że przymarzłam do ziemi. Dosłownie.
- Idź już, zaraz przyjdę. - Powiedziałam szeptem, aby znowu nie wybuchnąć. Miałam nadzieję że jak chłopak pójdzie to zjawa coś zrobi że będę mogła się ruszyć. BO CZUJĘ SIĘ JAKBYM PRZYMARZŁA. NA PRAWDĘ.
Marshall ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz