Stałem w progu, a mój wzrok bił się z jego. Otworzyłem szerzej drzwi.
- Czego chcesz?- wydukał, a słychać było iż jego głos się łamał.
- Porozmawiać Dylan...
- Nie ma o czym- znowu spróbował zamknąć drzwi, ale ponownie zablokowałem je stopą- Idź już.
- Muszę to wyjaśnić...
- Nie!
- Dylan- mój głos był stanowczy, a on ugiął się nieco. Pośpiesznie pokiwał łebkiem i wpuścił mnie zrezygnowany. Wszedłem tam nieśmiało i stanąłem przy ścianie. Zamknął drzwi i oparł o nie czoło. Podszedłem do okularnika łapiąc go za ramię, po czym go odwróciłem i przygwoździłem go do drewnianych wrót. Zadrżał, a jego z lekka przerażony wzrok zaczął błądzić po mojej twarzy. Położyłem dłoń na jego zaczerwienionym policzku- Dylan... ja też byłem pijany i nie pamiętam wszystkiego... ch*lera, przepraszam.
- Myślisz, że przeprosiny coś zmienią?
- Czasu nie da się cofnąć, ale gdybym mógł to nie upiłbym cię. I wcale nie jesteś przyjebany, masz po prostu słabą głowę i jesteś ciut... uległy... to ja jestem ch*jem i to ja jestem winny, nie ty. Tak bardzo przepraszam- wyszeptałem to wszystko ze skruchą. Mój głęboki głos przeszywał jego ciało, rozpoznałem to po gęsiej skórce ogarniającej go z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem. Uniosłem się lekko na palcach i ucałowałem kącik jego ust, gładząc go po policzku. Odsunąłem się od niego- No i zapomniałeś bluzy- wręczyłem mu dość duże zawiniątko. Kiwnął głową przyjmując swoją zgubę. Był dobity i to wszystko moja wina. Czułem się okrutnie, to co zrobiłem było prawie jak gw.ałt.
- Kawy? H-herbaty?
- Żarty sobie robisz? Nie będę Ci zawracał du.py! Zraniłem cię, a ty jeszcze mnie na kawę zapraszasz?- mówiłem to wszystko kręcąc głową. Poklepałem go po ramieniu odsuwając go tym samym od drzwi i wyszedłem.
Dylan? Na szybko bo muszę się uczyć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz