Po jakiś dziesięciu minutach słychać było kroki nadchodzącej osoby.
- Kto tam ? - Spytała kobieta patrząc, jak sadzę w wizjer.
- Zgubiliśmy się, nie mamy gdzie iść, mogłaby pani nam pomóc ? - Odpowiedziałam błagającym głosem.
Kobieta ostrożnie otworzyła drzwi, wychyliła głowę i uważnie się nam przyglądała.
- Mój boże !!! Dziewczyno jesteś ranna !!! - Krzyknęła zakrywając dłońmi usta. Przewróciłam oczami.
- To nic takiego... - Powiedziałam uśmiechając się do nieznajomej. Błyskawiczne do mnie podeszła. Marshall zabrał moją rękę z jego barku i przekazał starszej kobiecie.
- Wchodźcie do środka, szybko. - Powiedziała. Pokazała chłopakowi aby tutaj posiedział a mnie wzięła do oddzielnego pokoju. Kazała mi usiąść na stole.
- Zdejmij bluzkę skarbie, muszę cię opatrzyć. - Powiedziała wyjmując coś z apteczki. Posłusznie zdjęłam bluzkę, zostając w samym staniku i spodniach. Kobieta oczyściła moje ramię. Zrobiłam krzywą minę, nie było to przyjemne uczucie.
- No. Skończone. Teraz bandaż. - Powiedziała i zaczęła bandażować moje prawe ramię. Odruchowo ruszyłam lewą ręką i wywaliłam wszystko z apteczki.
- Przepraszam ! - Powiedziałam i kiedy kobieta skończyła swoją pracę szybko się wzięłam za sprzątnięcie bałaganu. Wszystko starannie położyłam do apteczki. Odkładając przedmiot na stół, starsza pani podejrzanie się patrzyła na moją lewą rękę. Spojrzałam na nią pytająco.
Wzięła moją rękę w dłoń i odwróciła ją tak że było widać moje blizny. Od razu wiedziałam o co jej chodzi. Pokiwałam przecząco głową aby nikomu o nich nie mówiła. Widać było że nie jest zadowolona, ale zrozumiała i już nic więcej nie mówiła, no ale co ja poradzę ? Co się stało to się nie odstanie.
- Proszę... - Powiedziałam zabierając dłoń z polu widzenia kobiety. Szybko nałożyłam na siebie mokrą bluzę.
- Nie. Oddaj mi to. - Powiedziała i chyba miała na myśli moje ubranie.
- Zaraz przyniosę wam coś suchego abyście się mogli przebrać. Nie pozwolę abyście byli chorzy. - Powiedziała po czym zaczęła się oddalać.
- Dziękuje. - Powiedziałam sama do siebie bo jej już dawno nie było.
Po piętnastu minutach kobieta wróciła z suchymi rzeczami dla mnie i dla Marshalla. Dała mi jakąś bluzkę i spodnie dresowe. Resztę poszła dać chłopakowi i dać mi czas na przebranie się. Gotowa i przebrana w za duże rzeczy wyszłam z pokoju i poszłam do Marshalla.
- Jak wyglądam ? - Spytałam okręcając się wokół własnej osi i trzymając mocno spodni aby nie spadły. Wybuchłam śmiechem.
Marshall ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz