poniedziałek, 18 maja 2015

Od Jasmine cd. do Marshalla

Do moich uszu trafiała przepiękna melodia skrzypiec. Zamknęłam oczy aby w całkowicie zatonąć w jej melodii. Słońce, błękitne niebo, łąka pełna kwiatów, wszystko o czym teraz najbardziej marzyłam. Nagle usłyszałam dźwięk nieznanego mi instrumentu. Coś jakby flet... Nie. To było coś czego nie znałam. Otworzyłam oczy aby zobaczyć nieznany mi instrument i wtedy ogarnęło mnie przerażenie. Moim oczom ukazał się szkielet grający na kości.



Grał jakby nigdy nic, i NIKT nie zareagował na nie znanego gościa. Marshall grał dalej a starsza pani dalej uważnie go słuchała. Ja oczywiście wybuchnęłam piskiem jak najzwyklejsza dziewczyna. Spojrzeli na mnie jak na jakąś idiotkę. Nie mogłam nic z siebie wydusić. Wskazałam tylko na postać znajdującą się za chłopakiem. Odwrócili się w skazaną im przeze mnie stronę ale udali że nic tam nie ma. Na prawdę nie wiedział tego nieboszczyka co stoi koło szafy ? Aż tak trudno go zobaczyć ? 
- Jasmine co się stało ? Aż tak brzydko zagrałem ? Jestem pewien że nie zagrałabyś lepiej. - Powiedział poirytowany Marshall. Dalej się nic nie odzywałam, ciągle pokazywałam palcem na nieznajomego który wciąż grał, nie przestając. W końcu zebrałam się na odrobinę odwagi by coś z siebie wydusić.
- Zza Tobą... ! - Powiedziałam nie spuszczając wzroku z nieboszczyka. 
- Tam nic nie ma. - Powiedział rozglądając się w okół. 
- Jak nic ? A melodia ? Nie słyszysz ? TAM STOI NIEBOSZCZYK !!!! - Krzyknęłam przerażona. Dlaczego oni nic nie wiedzieli ? Przecież nie wymyśliłam go sobie ! Nagle nieboszczyk przestał grać, patrzył na mnie przez dłuższą chwilę i zniknął zostawiając za sobą dym. Co.. to ... było... ?! 
- Zniknął... - Powiedziałam bardziej sama do siebie.
- Nie no serio ? Wystarczyło powiedzieć że brzydko gram a nie wymyślać sobie jakiegoś nieboszczyka. Pfff. - Powiedział chłopak odkładając skrzypce na bok. Pokręciłam przecząco głową. nie.. to się nie stało na prawdę... 
- Marshall, przepraszam... Grałeś ślicznie ! Tylko... To co zobaczyłam... Nie wiem. Zapewniam Cię że twoja gra było niesamowita, chciałabym żebyś jeszcze coś mi zagrał, ale... Przepraszam. Muszę wyjść się przewietrzyć, zaraz wracam. - Powiedziałam o szybko wybiegłam przed domek. Deszcz nadal lał ale chyba mogłam sobie pozwolić na odrobinę przewietrzenia się. Zamknęłam za sobą starannie drzwi i odwróciłam się w stronę lasu. ZNOWU... ON.. ONA.. ONO ? Co to jest ?! To coś, stało i patrzyło na mnie. Paliło papierosa.
Już chciałam zacząć znowu krzyczeć, ale zjawa zakryła mi usta dając mi do zrozumienia abym tego nie robiła. Teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć, to był raczej ON. Był zjawą ? Nie wiem.. Ale na pewno nie był szkieletem, miał skórę. Gdy był już pewny że będę  milczała puścił mnie po czym po raz etny zaciągnął papierosa. 
- Kim jesteś ? - Spytałam dość cicho aby inni mnie nie usłyszeli. 
- Mało ważne. - Odpowiedział równym tonem co ja. 
- Czego chcesz ? Dlaczego oni Cię nie widzieli a ja tak ? - Zadawałam kolejne pytania nie dając za wygraną. 
- Jestem tutaj by ci coś pokazać. Słuchaj uważnie bo dwa razy nie będę powtarzać. - Powiedział bardzo powoli a ja lekko kiwnęłam głową. 
Wypuścił dym. Unosił się w powietrzu, nie opadał. Nagle zmienił kolor na zielony a w nim pojawiła się czaszka.
Patrzyłam na zmieniającą się scenerię i usłyszałam powolny głos nieznajomego. 
- Umrzesz marnie, szybko. Dość niedługo. Zastanawia się jak to skończyć.  Życia już przez różową słomkę nie da się sączyć. Odbierze ci wszystko. Rzuci ciało twoje w wodę bystrą. Złamie serce twoje. Będziesz leżeć na śmierci łożu i topić myśli w głębokim morzu. Odchodzi do nieba. Uśmiechnij się bo tak trzeba.. - Po wymówieniu tych słów widmo zniknęło nie zostawiając po sobie ani śladu. Tylko.. Co to miało znaczyć ? Czy on sugerował moją śmierć ? CO ZA BESZCZEL JEDEN ! Ale.. W ogóle kim on jest ?! Co tu się własnie stało ?! Nagle usłyszałam strzelający piorun, błyskawicznie weszłam do środka, Nienawidzę błyskawic i wszytko co z tym podobne. Teraz musiałam się skupić na tym co mi powiedział nieznajomy. 
- Co się stało ? Jesteś cała blada. - Usłyszałam kobiecy głos. 
- Pewnie okresu dostała. - Dodał Marshall a ja go spiorunowałam wzrokiem. 
- Jestem zmęczona, mogłabym się położyć spać jeśli można ? - spytałam z nadzieją że będę mogła się już położyć. Nie potrzebuję snu, ale gdy jestem zmęczona, to przyznam że przyda mi się, a dzisiaj to już musiałam. MUSIAŁAM ! Dalej analizuję słowa, które prawdopodobnie oznaczały moją śmierć. nie mogłam przestać o tym myśleć. Dwadzieścia minut później znalazłam się w łóżku, i zapadłam w głęboki sen. Poczułam jak COŚ łapię mnie za kostkę i ciągnie do siebie, momentalnie się obudziłam. 
Starałam się nie krzyczeć, była gdzieś druga w nocy. Tylko.. co to było ? Czy to coś chciało mnie zaciągnąć i zabić ? Co ja mam teraz zrobić ? Boję się... 
Postanowiłam się ubrać, nie mogłam nic innego znaleźć w szafie jak dość dziwaczną sukienkę. Założyłam ją. Wyjrzałam przez okno. Już nie padało. Po cichutku wyszłam z domku, co ja robię ? A JAK TO COŚ TAM JEST I MNIE ZABIJĘ ?! Jednak coś kazało mi wyjść i to sprawdzić. Znajdowałam się na dworze. Było upiornie, zimno, ciemno. Weszłam w głąb lasu aż trafiłam na polanę, szłam przed siebie bez żadnego konkretnego celu. Nie wiem dlaczego to robiłam. NIE WIEM. Coś mną kierowało. Może to czas śmierci ? Nie wiem. Zaczęłam uciekać przed niczym, czułam że ktoś mnie goni. Spanikowałam i przyspieszyłam kroku potykając się o sukienkę. 
Marshall ? W nocy nie wiem co pisze :3 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X