Marshall wrócił do Jasmine. Dziewczyna coś przeżuwała, bardzo wyraźnie poruszała szczęką, a niby udawała, że nic nie ma do jedzenia. Chłopak roześmiał się.
- Smacznego! - posłał egoistycznemu żarłaczowi wesoły uśmiech, po czym zakręcił kosą w dłoni i ruszył przed siebie.
- Gdzie idziesz? - zapytała pośpiesznie towarzyszka Marshalla.
- Do domu, sayonara! - machnął od niechcenia.
- Do domu? A gdzie mieszkasz? W tej całej Bibliotece Shinigami są jakieś mieszkania? - spytała. - A może Ponurzy Kosiarze mieszkają w jakimś innym wymiarze?
Marceli odwrócił się i spojrzał na Jasmine krzywo.
- Really? - zmarszczył brwi, po chwili rozluźniając je. - Ty to masz bujną wyobraźnię. Mieszkam tutaj, w tym mieście - odparł znużony fantazją Jasmine. Czy to, że jest bogiem śmierci od razu musi oznaczać, że jego dom znajduje się od razu nie wiadomo gdzie? Może jeszcze na wyższym poziomie w Niebie, co?
- Który głupi dureń stwierdził, że muszę mieszkać w jakiejś super willi z chmur? - zaśmiał się i odszedł.
<Jasmine? Wenus brakus>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz