Obudziłam się gdy Kira ode mnie odskoczył. Czy Bette znowu go ugryzł? Zaspana przetarłam oczy i zobaczyłam wkurzających siebie nawzajem. Eh...Demon chyba zauważył, że się już nie śpię. Kurcze no...dajcie mi łaskawie pospać! Jestem aż tak zła że nikt mnie nie posłucha? Naprawdę? Szatyn chyba w końcu się uspokoił a wilk położył się na moje kolana.
-Od dawna nie śpisz?-spytałam kolegę.
Ten wzruszył ramionami.
-Chyba powinieneś wiedzieć.
-A może nie powinienem?-uciął.
Patrzyłam na niebo i zobaczyłam worki pod oczami. W ogóle nie spał, teraz jasne czemu się wymigiwał. Nudziło mi się...co mogłabym porobić biorąc pod uwagę, że nie wiem gdzie do końca jestem? Ugh...paczałam na Bette i zauważyłam, że troszku przysypiał ale co do czego spać nie mógł.
-Wróciłbym do domu-powiedział od niechcenia.
-To wracaj, nic nie stoi na przeszkodzie.
-A ty? Zostajesz tu?
Popatrzyłam na niego z lekko uchylonych powiek. Naprawdę, myślałam, że pamięta co sie stało z moim kochanym mieszkankiem. No cóż, bywa.
-Przecież nie mam do czego wracać. Wszystko spłonęło.
Bette? Zero pomysłu, weny itp...Weź proszę rozkręć akcję bo umrę z nudów ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz