środa, 13 maja 2015

Od Natalie cd. do Christopher'a

Kolejny dzień się zaczął o 6 rano, nie przespana noc, kolejna z rzędu. Nigdy chyba już nie zasnę. Wstałam z łóżka, mimo tej bezsenności, trzeba było żyć i iść dalej. Podeszłam do wielkiego okna w salonie. Uśmiech sam wszedł na moje usta, pogoda się robiła. Ciepło się wreszcie robi. Poszłam do łazienki, przemyłam twarz wodą, zrobiłam delikatny makijaż. Rozczesałam włosy i upięłam w koka. Przejrzałam się i wyszłam z łazienki. Poszłam się ubrać. 
Po ubraniu się i całkowitym ogarnięciu, poszłam do kuchni zrobić sobie ubogie śniadanie. Czyli jakieś dwie kanapki z masłem. Z niczym innym nie chciałam jeść. Kiedy już zjadłam posiłek, poszłam umyć zęby, następnie wyszłam z łazienki. Zaczęłam szukać swoich okularów przeciwsłonecznych, znalazłam je po jakiś dziesięciu minutach, leżały na blacie w kuchni. Założyłam na głowę i poszłam ubrać buty oraz wiosenną kurtkę. Obejrzałam się w lustrze i wyszłam z mieszkania. Zakluczyłam drzwi za sobą, schowałam klucze do kieszeni jeansów i podeszłam do schodów. Spojrzałam w dół. Chciałabym kiedyś tak spróbować skoczyć stąd i zobaczyć co by się stało… Pewnie bym się zabiła, no ale cóż. Westchnęłam cicho i zaczęłam powoli stąpać na każdy schód. 
~
W końcu dotarłam na parter, z ulgą wyszłam z klatki biorąc kilka głębokich wdechów. Poszłam do sklepu, zatrzymałam się tuż przed nim. Rozejrzałam się czy czasem nie ma go. No i niestety, ale nie było. Spuściłam głowę i weszłam do sklepu. Kupiłam chleb, kilka bułek i to w sumie wszystko, no i jeszcze wodę. Wyszłam ze sklepu, dojrzałam Gilberta. Jednakże, nie wyglądał tak jak wczoraj… Miał śliwę pod okiem, jedyne co mogłam dojrzeć. Pokręciłam tylko głową. Podeszłam do krawężnika chodnika. Rozejrzałam się czy czasem coś mnie nie potrąci, czy coś w tym stylu. Korzystając z tego, przebiegłam przez ulicę. Wskoczyłam na krawężnik chodnika, po drugiej stronie. Spojrzałam na niego. 
- Co się stało? – spytałam robiąc krok w jego stronę.
Nic nie odpowiedział. Może nie chciał mówić? Nie będę go zmuszała, w końcu to jego sprawy prywatne, a ja w to ingerować nie będę. Odsunęłam się do tyłu i zawróciłam na pięcie. 
- Czekaj. – usłyszałam z tyłu głos, kiedy miałam zamiar odejść. 
Ponownie zwróciłam się w stronę mężczyzny. Patrzyłam na niego wyczekując odpowiedzi na moje pytanie. Wziął parę wdechów, w końcu na mnie spojrzał. 
- Nic się nie stało, nieporozumienie. – powiedział.
Przytaknęłam niepewnie głową. Zdawało mi się, że coś kręci, ale nie będę naciskała. Uśmiechnęłam się delikatnie i odwróciłam. Ruszyłam przed siebie… Po chwili ktoś mnie dogonił, poczułam silną, dużą dłoń na moim ramieniu. Kątem oka dojrzałam Gilberta. Szedł niepewnie tuż obok mnie, a kiedy na mnie spojrzał, od razu wziął rękę. Chyba poczuł się nieswojo, jakbym go speszyła. Ech… Spuściłam głowę, ale już po chwili znowu ją podniosłam do góry, założyłam okulary przeciwsłoneczne. Spojrzałam na towarzysza. 
- Gdzie idziesz? – spytał zaczynając jakiś temat.
- Do domu, odnieść zakupy. Sam widzisz przecież. – powiedziałam podnosząc siatki do góry. 
Pokręcił głową ze śmiechem i wyciągnął rękę po jedną siatkę. Odruchowo odsunęłam rękę z siatką. Spojrzałam na niego i pokręciłam tylko głową na znak, że „dam sama radę, jestem silna”. On tylko pokręcił głową i wzruszył bezradnie ramionami. Odwróciłam głowę w drugą stronę. W ciszy szliśmy w kierunku mojego domu, a kiedy doszliśmy weszliśmy na klatkę. 
- Chcesz mnie odprowadzić na czwarte piętro z zakupami? Nie lepiej Ci tutaj na mnie poczekać? – spytałam.
On tylko pokręcił głową i zaczął wchodzić po schodach ku górze. W pewnym momencie (kiedy byliśmy już prawie na czwartym piętrze) potknął się i stracił równowagę. Wszedł na najbardziej zdradliwe schody, czyli na te które są tuż przed moim mieszkaniem. Jednakże na ostatnią chwilę złapał się poręczy i dowlókł do końca. Wbiegłam szybko po schodach. 
- Nic Ci się nie stało? – spytałam na co od razu pokręcił przecząco głową. 
Brał szybko oddech, jakby zaraz miał go stracić. Podeszłam do drzwi i włożyłam klucz w zamek od drzwi. Przekręciłam i weszłam do środka. On stał przed drzwiami, jakby czekał na pozwolenie, na co kiwnęłam twierdząco głową aby wszedł.
- Tak każdego wpuszczasz do domu? – spytał. 
- Nie. – odparłam. 
- Obcych wpuszczasz najwyraźniej. – stwierdził.
- Znam twoje imię, spędziłam z tobą wczorajszy wieczór, wystarczy aby wpuścić Cię tutaj. – powiedziałam.
Pokręcił głową z uśmieszkiem na twarzy. Wyciągnął klucz z drzwi i położył na blacie w kuchni, po czym cofnął się i zamknął drzwi. Zdjął buty i stał w przedpokoju, a ja rozpakowywałam swoje „słynne zakupy”, a kiedy skończyłam poszłam do salonu. 
- Chodź tu. – powiedziałam. 
A po chwili on znalazł się w salonie. Usiadł obok mnie na kanapie. No i wtedy dojrzałam, że ma jeszcze rozciętą wargę. Miał bursztynowe oczy, mogłam patrzeć na te oczy godzinami. Gilbert spojrzał na mnie, speszona odwróciłam wzrok od niego. 
- Jesteś niewyspana. – stwierdził.
- Nie prawda. – zaprzeczyłam. 
- Widać po twoich zmęczonych oczach. – powiedział. – Nie spałaś przez całą noc?
Westchnęłam i pokręciłam głową. Odsunęłam się na róg kanapy, oparłam się o oparcie. Chłopak usiadł nieco bliżej, ale nie za blisko. Zwróciłam się w jego stronę. 
- Nigdy nie spałam… Może kilka razy, ale w domu… A tutaj jeszcze nie. Nawet nie wiem czy zasnę chociażby jeden raz. – powiedziałam.
Spojrzał na mnie pytająco. 
- Cierpisz na bezsenność? – spytał.
Przytaknęłam twierdząco głową. Westchnęłam ciężko i odwróciłam głowę w drugą stronę. Zauważyłam, że tuż obok mnie leży koc. Od razu po niego sięgnęłam i się nim owinęłam. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na towarzysza. Wstał z kanapy i podszedł do wielkiego okna. 
- Masz niezłe widoki. – zaczął mówić. – Tam jest ten bar, o widać nawet rynek… - i tak zaczął wymieniać. 
Patrzyłam na niego z uśmiechem na twarzy. Kiedy się odwrócił, zaśmiał się krótko. Nie wiedziałam o co chodziło. Kiedy przyłożyłam dłoń do policzka, poczułam, że jest ciepły, wręcz gorący. I ja tego nie poczułam, że zaczynam się rumienić?! Ugh… Zasłoniłam się kocem od nosa w dół. 

Christopher?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X