Nie słuchałem jej, nie słuchalem całego świata dopóki nie wyrwał mnie przeraźliwy krzyk dziewczyny która wbiła mi paznokcie w ręce. Super, kolejne ślady. Spojrzałem na dół. Krew, wszędzie krew i biała ciecz.... Wyszedłem z niej, na co ona zaaragowała bardzo radośnie i skuliła się w kącie łóżka plecami do mnie. Przykucnąłem obok niej i chciałem ją przytulić, ale ona jakby odepchnęła mnie. Nie wiem, czy miałem się smucić, czy co innego. Brunetka otuliła się kołdrą i cicho chlipała. Owinąłem się jakimś ręcznikiem i poszedłem do kuchni. Poszperałem po szafkach i znalazłem bitą śmietanę i maliny. Ładnie poukladałem wszyatko i wróciłem do pokoju. Natasha z przerażeniem patrzała na mnie. Usiadłem obok niej, po cichu pogładziłem jej policzek ocierając łzy.
- Na dzisiaj wystarczy- odparłem i nabrałem na maliny bitą śmietanę. Kazałem brunetce otworzyć usta i wsadziłem jej owocka do środka. Jadła z rozkoszą, odprężała się. Gdy skończyła jeść, ubrała bieliznę i położyła się na boku. Chyba zasnęła. Wdziałem bokserki, zgasiłem światło i objąłem Natashę ramieniem. Była zimna, a ja ją ogrzewałem swoim ciałem. W sumie zasnąłem po pięciu minutach...
~~*~~
Była dziewiąta. Natasha nadal spała, a ja próbowałem soboe przypomnieć coś z tamtego wieczoru. Bez skutku. Wstałem, ubrałem się i powędrowałem do łazienki. Odświeżyłem się i poszedłem zrobić śniadanie. Jajeczniczka z herbatą malinową powinna starczyć. Kilka chwil potem przyszła moja śpiąca królewna.
Natasha? Smakowalo? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz