No to co, witam w nowym domu. Tak sam siebie witam, tak tak… Mądrze Dylan. Wszedłem do budynku, dziwnie tak było mieszkać samemu, bez siostry, która non stop Ci usługiwała, robiła obiady, sprzątała i tak dalej… Teraz to się zmieni. Jak ja z tym sobie poradzę? Chyba prędzej zarosnę syfem nim to zrobię. Jedyny jeszcze sposób to sprzątaczkę wynająć. Wszedłem na trzecie piętro, wolałbym mieszkać w domku. Tak jak kiedyś. No, ale jest jak jest. Nie zważając na to, podszedłem do drzwi z dwiema torbami. Wyjąłem klucze i włożyłem w zamek. Przekręciłem, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
Oczywiście, żeby nie było, że sobie zamieszkuję od tak, na pstryknięcie palców wcześniej musiałem się nie wiem jak to ująć w słowach. Zgłosić? No nie ważne… To „zgłosiłem” się do króla, że to i tam to. No i potem pojechałem właśnie do mieszkania.
A teraz pozostała jedna kwestia tylko… Rozpakować się. Bo mieszkanie było urządzone, widocznie siostra musiała tu wszystko organizować, bo widać, że to jest mój taki „styl mieszkania”. Za co byłem jej wdzięczny.
*
Kiedy się rozpakowałem, co zajęło mi równe cztery godziny, wreszcie mogłem iść na miasto. A raczej je poznać. Wyszedłem z sypialni, no i spojrzałem na kuchnię, która była praktycznie naprzeciwko mojego pokoju. Przydałoby się zrobić małe zakupy. Zabrałem portfel i wyszedłem z mieszkania, zakluczyłem i schowałem klucze do kieszeni jeansów. Wyjąłem swojego iphone’a 6(ten szpan XD), spojrzałem na godzinę, była dopiero 16:23, no a, że już wyjąłem telefon to napisałem do Diany, że dziękuję za to wszystko i ogólnie.
*
W końcu wyszedłem na miasto. Od razu zacząłem szukać jakiegoś spożywczego sklepu, który znalazłem po jakieś godzinę. A jak znalazłem? Pytając jakiegoś chłopaka gdzie jest jakiś sklep i wskazał mi drogę. Szczęście, że na niego wpadłem. Może gdyby nie on, to pewnie nigdy bym nie znalazł tego sklepu. Ugh… Pobiegłem jak tylko zobaczyłem ten cały spożywczak. Wszedłem do środka i znowu był tam ten chłopak. On jest dziwnie podejrzany… Przecież niedawno był tam, a teraz jest tu. WHAT?!
Dobra nie rozumiem ludzi. Pokręciłem głową.
Kiedy kupiłem wszystkie potrzebne produkty, zapłaciłem i z trzema siatkami wyszedłem ze sklepu. Od razu poszedłem do domu odnieść zakupy, bo nie będę poznawał miasta z siatkami z zakupami.
*
W końcu dotarłem do domu, zaniosłem zakupy, po czym od razu wyszedłem z mieszkania, zamknąłem je i wyszedłem na zewnątrz. Poszedłem na spacer, aby poznać chociażby większość tego miasta.
*
Po tym „spacerze po mieście” wracałem do domu. Ale zamiast od razu wrócić, to poszedłem do kawiarni, która była tuż obok spożywczaka. Zaszedłem do niej i usiadłem przy wolnym stoliku. Dostałem menu od kelnerki, która z uśmiechem patrzyła na mnie i po chwili odeszła do innego stolika. Zobaczyłem, że w rogu znajduje się kanapa, na której siedzi ten sam chłopak, którego spytałem o sklep, a potem w nim był. I teraz jest tutaj. Jezu co się dzieje? On mnie śledzi czy jak? To zaczyna być mega dziwne. No bo jednak jak tak spojrzeć na to z drugiej strony, to, to jest jednakże i tak dziwne.
Udałem, że go nie zauważyłem. Spojrzałem do karty menu i po chwili przyszła kelnerka. Zamówiłem kawę i sernik. Kobieta zanotowała, zabrała menu i odeszła. A ja wyjąłem telefon. Była 20:55, przypomniało mi się momentalnie, że o 21:30 jest mecz. Wyrobię się, jeżeli pamiętam drogę do domu. Telewizja na szczęście jest w mieszkaniu, a w każdym bądź razie mogę przecież oglądać przed laptopem. Więc jest jakieś wyjście. Schowałem telefon do kieszeni, kiedy przyszła kelnerka z napojem i deserem. Podziękowałem jej, ona odeszła, a ja zabrałem się za zjedzenie sernika, którego długo nie jadłem. Popijałem oczywiście kawą co było dobrze zgrane.
*
Po tym jak zjadłem i wypiłem, zapłaciłem i wyszedłem z kawiarenki. No i wpadłem na tego chłopaka. Odsunąłem się szybko do tyłu, spuściłem wzrok i go wyminąłem. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę swojego mieszkania, słyszałem jak on rusza za mną.
<No to przyznać mi się tutaj, kim jesteś chłopcze?XD>
No to co, witam w nowym domu. Tak sam siebie witam, tak tak… Mądrze Dylan. Wszedłem do budynku, dziwnie tak było mieszkać samemu, bez siostry, która non stop Ci usługiwała, robiła obiady, sprzątała i tak dalej… Teraz to się zmieni. Jak ja z tym sobie poradzę? Chyba prędzej zarosnę syfem nim to zrobię. Jedyny jeszcze sposób to sprzątaczkę wynająć. Wszedłem na trzecie piętro, wolałbym mieszkać w domku. Tak jak kiedyś. No, ale jest jak jest. Nie zważając na to, podszedłem do drzwi z dwiema torbami. Wyjąłem klucze i włożyłem w zamek. Przekręciłem, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.
Oczywiście, żeby nie było, że sobie zamieszkuję od tak, na pstryknięcie palców wcześniej musiałem się nie wiem jak to ująć w słowach. Zgłosić? No nie ważne… To „zgłosiłem” się do króla, że to i tam to. No i potem pojechałem właśnie do mieszkania.
A teraz pozostała jedna kwestia tylko… Rozpakować się. Bo mieszkanie było urządzone, widocznie siostra musiała tu wszystko organizować, bo widać, że to jest mój taki „styl mieszkania”. Za co byłem jej wdzięczny.
*
Kiedy się rozpakowałem, co zajęło mi równe cztery godziny, wreszcie mogłem iść na miasto. A raczej je poznać. Wyszedłem z sypialni, no i spojrzałem na kuchnię, która była praktycznie naprzeciwko mojego pokoju. Przydałoby się zrobić małe zakupy. Zabrałem portfel i wyszedłem z mieszkania, zakluczyłem i schowałem klucze do kieszeni jeansów. Wyjąłem swojego iphone’a 6(ten szpan XD), spojrzałem na godzinę, była dopiero 16:23, no a, że już wyjąłem telefon to napisałem do Diany, że dziękuję za to wszystko i ogólnie.
*
W końcu wyszedłem na miasto. Od razu zacząłem szukać jakiegoś spożywczego sklepu, który znalazłem po jakieś godzinę. A jak znalazłem? Pytając jakiegoś chłopaka gdzie jest jakiś sklep i wskazał mi drogę. Szczęście, że na niego wpadłem. Może gdyby nie on, to pewnie nigdy bym nie znalazł tego sklepu. Ugh… Pobiegłem jak tylko zobaczyłem ten cały spożywczak. Wszedłem do środka i znowu był tam ten chłopak. On jest dziwnie podejrzany… Przecież niedawno był tam, a teraz jest tu. WHAT?!
Dobra nie rozumiem ludzi. Pokręciłem głową.
Kiedy kupiłem wszystkie potrzebne produkty, zapłaciłem i z trzema siatkami wyszedłem ze sklepu. Od razu poszedłem do domu odnieść zakupy, bo nie będę poznawał miasta z siatkami z zakupami.
*
W końcu dotarłem do domu, zaniosłem zakupy, po czym od razu wyszedłem z mieszkania, zamknąłem je i wyszedłem na zewnątrz. Poszedłem na spacer, aby poznać chociażby większość tego miasta.
*
Po tym „spacerze po mieście” wracałem do domu. Ale zamiast od razu wrócić, to poszedłem do kawiarni, która była tuż obok spożywczaka. Zaszedłem do niej i usiadłem przy wolnym stoliku. Dostałem menu od kelnerki, która z uśmiechem patrzyła na mnie i po chwili odeszła do innego stolika. Zobaczyłem, że w rogu znajduje się kanapa, na której siedzi ten sam chłopak, którego spytałem o sklep, a potem w nim był. I teraz jest tutaj. Jezu co się dzieje? On mnie śledzi czy jak? To zaczyna być mega dziwne. No bo jednak jak tak spojrzeć na to z drugiej strony, to, to jest jednakże i tak dziwne.
Udałem, że go nie zauważyłem. Spojrzałem do karty menu i po chwili przyszła kelnerka. Zamówiłem kawę i sernik. Kobieta zanotowała, zabrała menu i odeszła. A ja wyjąłem telefon. Była 20:55, przypomniało mi się momentalnie, że o 21:30 jest mecz. Wyrobię się, jeżeli pamiętam drogę do domu. Telewizja na szczęście jest w mieszkaniu, a w każdym bądź razie mogę przecież oglądać przed laptopem. Więc jest jakieś wyjście. Schowałem telefon do kieszeni, kiedy przyszła kelnerka z napojem i deserem. Podziękowałem jej, ona odeszła, a ja zabrałem się za zjedzenie sernika, którego długo nie jadłem. Popijałem oczywiście kawą co było dobrze zgrane.
*
Po tym jak zjadłem i wypiłem, zapłaciłem i wyszedłem z kawiarenki. No i wpadłem na tego chłopaka. Odsunąłem się szybko do tyłu, spuściłem wzrok i go wyminąłem. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę swojego mieszkania, słyszałem jak on rusza za mną.
<No to przyznać mi się tutaj, kim jesteś chłopcze?XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz