czwartek, 14 maja 2015

Od Rosalie cd. do Bette

Wilczek zaczął mnie jeszcze bardziej lizać.
-No już dobrze dobrze-powiedziałam śmiejąc się i czochrając Kirę.
Naprawdę był pieszczochem bo z radością poddawał się nowym sposobom głaskania lub zabawiania.
-Chodź tu-powiedziałam do Bette.
Ten uśmiechnął się szeroko i pokręcił przecząco głową. Osz ty....
-W takim razie ja zejdę do ciebie.-powiedziałam pewna siebie.
Szatynowi od razu zrzęda mina. Szybko zostawiłam Kirę i zaczęłam schodzić z drzewa. Dość nieudolnie bo nie miałam wprawy. W pewnym momencie musiałam skoczyć, bo bym spadła. No i skoczyłam...wylądowałam co prawda na nogach ale całą soba zmuszałam się przerobić grymas bólu na uśmiech. Demon od razu do mnie doskoczył.
-Czyś ty zwariowała?
-Tak.-odpowiedziałam wciąż trzymając maskę na twarzy.
Boże.....CHOLE.RA JASNA JAK TO BOLI! Musiałam usiąść na ziemi by zaraz się nie przewrócić. Nie chcę aby Bette zaczął mi prawić kazania, że nie powinnam przychodzić. Dookoła mnie rosły stokrotki i nie tylko. Zaczęłam je zbierać. Dopiero po chwili zauważyłam, że szatyn usiadł obok mnie wraz z Kirą.
-Pozrywaj mi kwiatki poprosiłam.
Spojrzał na mnie pytająco ale ja nie odpowiedziałam. Zaczęłam pleść wianek, tak w środku nocy...
~~*~~
Po kilkunastu minutahc moje dzieło było gotowe.
Podniosłam się trochę i założyłam arcydzieło na głowę Bette posyłając mu szeroki uśmiech. Nie wiedział o co mi chodzi. Przysunęłam się trochę do niego i cmoknęłam w policzek.
-Za co to wszystko?
-W podziękę-powiedziałam słodko.
Bette? I jak? Śliczny wianuszek?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X