niedziela, 24 maja 2015

Od Dakoty cd. do Marshalla

Obudziłam się w swoim ciepłym i wygodnym łóżeczku. Przebieram się, jem śniadanie niby dzień jak co dzień. Otworzyłam okno, wychyliłam się. Jazgot niezły. Samochody, duża ilość ptaków, kłótnie sąsiadów. Życie w mieście dobija. Kiedyś było tu spokojniej. Byłam nadal głodna mimo iż miałam na śniadanie naleśniki z sosem czekoladowym, truskawkami i bitą śmietaną plus kakałko z piankami. Zajrzałam do lodówki-pusto. Do szafek-nic. ZERO SŁODYCZY NO KURCZE CO TO MA BYĆ? Włożyłam błękitną spódniczkę z czarnymi wzorami linii, czarne baleriny oraz błękitną bluzkę z motylem. Wzięłam portfel w rękę i wyszłam z domu. Jak zwykle na ulicy ruch wielki, nie można nawet przejść. Zaczekałam aż się trochę wszystko uspokoi. Weszłam do najbliższego sklepu, którym okazała się ''Mila'' i przeszłam najpierw do działu ze słodyczami. Rozglądałam się za skittlesami, moimi ulubionymi kwaśnymi. Szukałam po półkach i nic. Wzięłam dwa opakowania pianek, jakieś batony i ciasteczka. Już miałam odejść, gdy kątem oka zauważyłam moje najdroższe cuksy <3 Już po nie chwyciłam, gdy jakaś łapa wzięła za drugi róg moich kochanych dzieciaczków(pieszczotliwa nazwa dla skitllesów dana przeze mnie *.*). Brutalnie pociągnęłam za paczkę i spojrzałam na kradzieja. Był nim wysoki i przystojny chłopak z pięknymi oczyma. Zarumieniłam się lekko, ale nadal chciałam chciałam cuksy. Niech nie myśli że wygrał. Nagle tak z du.py wyrzucił je w powietrze. Może i był wyższy, ale ja byłam sprytniejsza. Postawiłam koszyk na ziemi, skoczyłam, odbiłam się od brzucha kradzieja i chwyciłam paczuszkę. Gdy powróciłam na ziemię syknęłam na niego i zwycięsko poszłam dalej. Zatrzymałam się, gdy zaczął się śmiać. I to głośno.
- Z czego się śmiejesz?- spytałam tak wrednie, jak potrafiłam, czyli noramalnie.- I kim ty jesteś?

Chłopaku? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X