NOSZ DO JASNEJ CHOL.ERY! CZY ON NIGDY NIE ODPUŚCI?! NIGDY?! NIE DA MI ŚWIĘTEGO SPOKOJU?! POZABIJA WSZYSTKICH WOKÓŁ?! Kląłem pod nosem jak szewc przytulając do siebie dziewczynę. Silvan nie odpuści, nigdy nie odpuszcza...Wstałem i zacząłem nasłuchiwać...był niezły ruch na klatce schodowej...zaraz tu będą...Podszedłem do okna i zacząłem je otwierać.
-Muszę ich odciągnąć-powiedziałem do Natalie która nie miała zielonego pojęcia co kombinuję.
Przeszukałem kieszenie i znalazłem średniej wielkości scyzoryk. Podałem go dziewczynie.
-W razie co jakby się wdarli-powiedziałem, jednak to za wiele nie da...
Wylazłem przez okno i tak po prostu rzuciłem się w dół...
W połowie drogi przemieniłem się, czułem jak robi mi się gorąco i wyrastają mi skrzydła. Gdy byłem tuż przy ziemi zacząłem lecieć i skierowałem się w stronę wejścia do budynku. Niektórzy mieszkańcy uciekali w popłochu. Wskoczyłem do środka i widziałem całą bandę mojego brata którzy gnali po schodach. Jeden z ostatnich zobaczył mnie i zwołał bandę. Nie mogłem zrobić nic innego niż...posłąć w nich ogniste kule...
wszystko zaczęło płonąć i usłyszałem syrenę policji. Wpadłem szybko na górę, ogień nie był w stanie nic mi zrobić. Dopadłem do drzwi od poddasza, szybko je rozwaliłem i zobaczyłem siedzącą pod ścianą Natalie. Przestałem płonąć i wziąłem pół przytomną dziewczynę na ręce. Przyjechała chyba straż pożarna i zajęła się płomieniami...Skoczyłem przez okno i lecąc skierowałem się w stronę swojego domu. Dziewczyna dziś przenocuje u mnie, trudno. Gdy już byłem pod domem i przemieniłem się w ludzką postać dziewczyna otworzyła oczy i rozglądała się w koło.
-Gdzie jesteśmy?-spytała.
-U mnie-odpowiedziałem.-U Ciebie wybuch pożar na pierwszym piętrze...do twojego mieszkania nie doszedł płomień ale i tak kazali wszystkich ewakuować.
Nie było to cała prawda, ale to nie było też kłamstwo.
-Dasz radę iść sama? Nawdychałaś się dymu...
Dziewczyna wyskoczyła z moim objęć i mało się nie przewróciła, złapałem ją w ostatniej chwili.
-Chyba jednak lepiej będzie, jak ja Cię zaniosę...
Dom był otwarty i pusty. Pewnie Ana schowała się u jednej z koleżanek i nie zamierzała wracać przez kilka dni. Zaniosłem Natalie do swojego dość małego pokoju. Wyjąłem ręcznik i odnalazłem dość za duże ubrania mojej siostry w których nigdy nie chodziła, byłam zbyt chuda na nie.
-Gdybyś chciała się odświeżyć-powiedziałem kładąc stosik na obrotowym krześle przy biurku.-Tutaj jest łazienka-wskazałem drzwi na korytarzu.
Dziewczyna usiadła i rozejrzała się w koło. Mój pokój nie był zbyt imponujący, pomarańczowo-brązowe ściany, dwa okna z roletami, średniej wielkości łóżko, komoda i biórko z krzesłem do kompletu. Wyszedłem z pomieszczenia i zahaczyłam o drugą łazienkę. Szybko się ogarnąłem i poczłapałem do salonu. Rozłożyłem kanapę i kładąc małą poduszkę i koc, poszedłem spać.
Natalie? Będziesz spać? ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz